Kraj

Czego dowiedzieliśmy się z tegorocznego Rankingu Szkół Przyjaznych LGBTQ+?

Fot. Sharon McCutcheon/Unsplash

Optymistyczne jest to, że aż 83 proc. ankietowanych zadeklarowało, że mogą liczyć na wsparcie przynajmniej jednej osoby dorosłej w szkole. To znak, że większość nauczycielek i nauczycieli widzi potrzeby młodzieży i chce na nie reagować. Wszystko opiera się właśnie na nich, bo brakuje systemowych rozwiązań.

Zakończyła się kolejna edycja projektu Ranking Szkół Przyjaznych LGBTQ+. W całej Polsce ankiety w ponad 2000 placówek wypełniło 14 tysięcy uczennic i uczniów, a co istotne – aż połowa z nich mieszka poza dziesięcioma największymi miastami w kraju.

– Te 14 tysięcy to mniej niż w zeszłym roku, co może być bezpośrednim efektem gróźb formułowanych przez Ministerstwo Edukacji i Nauki względem szkół. Ostatnie miesiące upłynęły w cieniu Lex Czarnek, które pozwalałoby łatwiej zwalniać dyrektorki i dyrektorów, a także ograniczałoby współpracę z organizacjami pozarządowymi. Niektórzy mogli się po prostu bać – tłumaczy Dominik Kuc. – Ranking jest o bezpieczeństwie, które zgodnie z prawem oświatowym każda placówka ma obowiązek zapewniać. Tymczasem aż 30 proc. ankietowanych uznało, że nie wszystkie osoby w ich szkole mogą czuć się pewnie, co daje koło pół miliona młodych osób żyjących w poczuciu potencjalnego zagrożenia – dodaje.

– Optymistyczne jest jednak to, że aż 83 proc. zadeklarowało, że mogą liczyć na wsparcie przynajmniej jednej osoby dorosłej w szkole. To znak, że większość nauczycielek i nauczycieli widzi potrzeby młodzieży i chce na nie reagować. Wszystko opiera się właśnie na nich, bo brakuje systemowych rozwiązań. Natomiast gdyby reformy edukacji byłyby wreszcie tworzone z rozwagą i logiką, to jest bardzo dużo osób mogących służyć doświadczeniem i wiedzą, jak sytuacja naprawdę wygląda, a nie jak komuś na górze się wydaje – mówi Agata Zapora.

Na pierwszym miejscu sklasyfikowano XXXVIII Dwujęzyczne Liceum Ogólnokształcące w Poznaniu, na drugim Międzynarodowe Liceum Ogólnokształcące Paderewski w Lublinie, a brązowy medal przypadł Liceum Ogólnokształcącemu „Collegium Gedanense” w Gdańsku. Na czołowych miejscach znalazły się też szkoły z Olsztyna i Torunia. Jednak każdy region w Polsce ma swoją specyfikę, zaś Ranking przyniósł niekiedy zaskakujące rezultaty. Swoimi przemyśleniami podzieliły się osoby koordynujące projekt w poszczególnych województwach:

Oliwia Wyrzykowska, woj. mazowieckie, kujawsko-pomorskie:

Mazowieckie jest terenem, gdzie trudno o kontakt ze szkołami poza Warszawą. Nie dotyczy to placówek, które już wcześniej brały udział w Rankingu, ale z nowymi jest kłopot. Zastanawiam się, czy wynika to z tego, że poza stolicą jest większy problem z bezpieczeństwem i tolerancją, czy miejscowości te generalnie, pod wieloma względami są wykluczane przez Warszawę i zwyczajnie dociera tam mniej rzeczy.

W kujawsko-pomorskim nie ma tego problemu, mimo obecności dwóch dużych ośrodków – Torunia i Bydgoszczy – okolice dobrze sobie radzą i bez problemu można nawiązać rozmowę z prośbą o wypełnienie ankiety. Patrząc całościowo, powiedziałabym, że zauważalna jest tendencja placówek do bycia bardziej przyjaznymi, a przynajmniej neutralnymi. Dostałam sporo odpowiedzi, że nie chcą dyskryminować, ale też nie zależy im na „promowaniu” różnych rzeczy. Myślę, że to efekt strachu, nie chcą wychodzić przed szereg.

Kto broni praw człowieka, nie zazna odpoczynku

Robert Lisiewicz, woj. dolnośląskie, opolskie:

Wyniki województwa dolnośląskiego, jak i opolskiego w zakresie poziomu bezpieczeństwa w szkołach są zbliżone do ogólnokrajowych. W pierwszym z nich 31 proc. osób stwierdziło, że nie wszyscy mogą czuć się tam bezpiecznie, w drugim zgodziło się z tym 29 proc. ankietowanych. Jest to spory i niepokojący odsetek.

Z doświadczenia, które zdobyłem, mogę powiedzieć, że bardzo wiele z placówek z województw, które koordynowałem, jest niestety biernych – bez problemu mogłyby wynająć salę dla NGO na warsztaty antydyskryminacyjne, jednak same nie wyjdą raczej z taką inicjatywą. Stąd też dotarcie do szkół drogą oficjalną nie było proste. Zdarzały się jednak wyjątki. W przypadku II LO w Wałbrzychu sprawę ułatwił m.in. fakt, że fanpage szkoły prowadził nauczyciel, z którym jako licealista poznałem się na jednej z olimpiad i mnie zapamiętał. Z kolei w Kędzierzynie-Koźlu społeczność jednej ze szkół sama z siebie wykazała się bardzo dużym zaangażowaniem już od początku Rankingu, bez konieczności jakiejkolwiek interakcji z mojej strony. Uważam, że w województwie dolnośląskim i opolskim istnieje spory obszar do poprawy tych miękkich aspektów, na których skupiamy się w naszym projekcie. Osobiście jako uczeń szkoły średniej miałem szczęście, trafiając przed laty do przyjaznego liceum. Uważam jednak, że młodzi ludzie zasługują na coś więcej niż szczęście i dlatego takie badania są niezwykle potrzebne.

Leociak: Kościół straszy „tęczową zarazą”, może zechce wprowadzić odpowiednik paragrafu 175?

Julia Pyzińska, woj. podkarpackie, lubelskie i podlaskie:

Ściana wschodnia wszystkim kojarzy się jako teren trudny, do tego mierzący się w ostatnim czasie z licznymi strefami wolnymi od LGBT+. W wynikach też widać, że brakuje systemowego edukowania na temat orientacji seksualnej czy tożsamości płciowej – w dużym mieście, Lublinie, tylko 11 proc. osób kojarzyło jakieś akcje afirmacyjne, wydarzenia równościowe.

Z drugiej strony dużym zaskoczeniem może być to, że drugie miejsce w Rankingu przypadło szkole z Lublina, a w TOP 30 znalazło się też miejsce dla placówki z Boguchwały, małego miasteczka niedaleko Rzeszowa. Kto wie, może to także dzięki temu, że zaczynają się tutaj pojawiać marsze równości, ostatnio było głośno o zmianie herbu Sanoka. Chciałabym, żeby w kolejnej edycji liczniej były reprezentowane miejscowości z tych trzech województw.

Tablice „Strefa wolna od LGBT” na rogatkach

Patrycja Andrychowicz, woj. małopolskie i świętokrzyskie:

W małopolskim, mimo dużego zaangażowania osób wypełniających ankiety, aż 87 proc. z nich zaznaczyło, że w ich szkole nie odbyły się żadne wydarzenia o charakterze antydyskryminacyjnym. Myślę, że jedną z przyczyn jest kuratorka Barbara Nowak, znana z pojawiania się na nacjonalistycznych, homofobicznych marszach, a także bezpośrednich interwencji w szkołach. Wywołuje to efekt mrożący, w wielu miejscach ludzie mogli powstrzymywać się przed organizacją jakiegoś wydarzenia.

To pokazuje, że nawet jeżeli szkoły próbują tworzyć przyjazną atmosferę, to pełna edukacja o mniejszościach nie może być realizowana w sytuacji, gdy u władzy jest osoba tak mocno kontrolująca wszystko, co dzieje się w danym regionie. Są oczywiście organizacje pozarządowe, w Krakowie działa, powołana w ramach samorządu, Rada ds. równego traktowania, ale to nie wystarczy.

Z kolei w świętokrzyskim był problem z dotarciem do osób uczniowskich, niewiele z nich wypełniło ankiety. Wynika to z faktu, że w przeciwieństwie do innych województw działa tam bardzo niewiele organizacji młodzieżowych, w tym młodzieżówek partyjnych. Kiedy pisałam do niektórych, często dostawałam odpowiedź, że już nie funkcjonują, bo nikt nie chciał się angażować. Zachodzi tu więc prosta korelacja z wynikami, które pokazują, że aż niemal 50 proc. osób twierdzi, że nie wszyscy mogą czuć się bezpiecznie w ich szkole. To o wiele bardziej rażące niż brak wydarzeń, bo mówimy o zagrożeniu bezpieczeństwa, i jest to mocno niepokojące.

Młodzież LGBT najczęściej poniżają ich rówieśnicy. Ale to dorośli sankcjonują tę nienawiść

Martyna Kozdra, woj. pomorskie, zachodniopomorskie, warmińsko-mazurskie:

U mnie największym zaskoczeniem może być to, że praktycznie we wszystkich wskaźnikach warmińsko-mazurskie wypadło lepiej niż zachodniopomorskie i pomorskie. W tym pierwszym kontakt z wydarzeniami równościowymi miało 26 proc. osób i chociaż może nie jest to wysoki wynik, to jest on na poziomie województwa mazowieckiego. Tymczasem w pomorskim wyniósł on 20 proc., a w zachodniopomorskim zaledwie… 8 proc. Co więcej, wbrew ogólnym tendencjom, Szczecin – jako duże miasto – nie pociągnął całego regionu w górę, bo tam ten wynik był dokładnie taki sam. Może to być o tyle dziwne, że prawie każda szkoła w tym województwie ma samorząd uczniowski. Najwyraźniej jednak mało osób było chętnych, by wypełnić ankietę, a i sporo ludzi zwyczajnie nigdy nie słyszało o Rankingu.

Z kolei w Olsztynie jedna ze szkół, I Liceum Ogólnokształcące im. Adama Mickiewicza, ponownie trafiła do pierwszej dziesiątki (w zeszłym roku zajęła szóste miejsce, w tym ósme). I widać było, że osoby uczniowskie były bardzo dumne z ubiegłorocznego wyniku, tłumnie wypełniali ankiety, wyraźnie działało to jako czynnik motywujący do dalszej pracy o dobrostan wszystkich uczęszczających do tej placówki.

Graff i Korolczuk: Nie uporamy się z faszyzującą prawicą, jeśli będziemy pomijać kwestie związane z gender

Magdalena Antolczyk, woj. wielkopolskie i lubuskie:

Cieszę się, że to właśnie szkoła z Poznania zajęła pierwsze miejsce w Rankingu. To, co było budujące, to fakt sieciowania się, w tym roku bardzo mocno angażowały się różne oddolne inicjatywy, jak Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, a także samorządy uczniowskie, czy Młodzieżowa Rada Poznania. Wszystkie dbały, by informacja o ankietach rozeszła się jak najdalej. W efekcie w samym Poznaniu wypełniło ją aż 1110 osób.

Ta ścisła lokalna współpraca w obrębie edukacji i działań prorównościowych – można tu wymienić jeszcze np. Fundację Bezlik, która organizuje warsztaty antydyskryminacyjne – jest oczywiście wspaniała, ale wciąż brakuje większego, nie jednorazowego wsparcia systemowego. Owszem, mamy Wolne Miasto Poznań, ale tu też zdarzają się przykre sytuacje. Jedyne, co jest pocieszające, to że są nagłaśniane, rozmawia się o nich. Samych akcji afirmacyjnych, równościowych też nie ma aż tak dużo. Co prawda w Poznaniu zetknęło się z nimi 35 proc. osób, ale – jak przyznają edukatorki i edukatorzy z NGO – nauczycielkom i nauczycielom często brakuje wiedzy, jak rozmawiać i co robić. Organizacje przygotowują podręczniki, scenariusze lekcji, jednak jest to kolejna dodatkowa, nieodpłatna praca, którą muszą wykonywać osoby i tak mające bardzo ciężką pracę. Dlatego zmiany systemowe są zdecydowanie konieczne.

Sądy utarły nosa Kai Godek i Ordo Iuris

San Kocoń, woj. łódzkie i śląskie:

Największą zmianą w tych województwach jest to, że żadna funkcjonująca w nich szkoła nie załapała się do pierwszej dziesiątki Rankingu – a w zeszłym roku wygrała placówka z Dąbrowy Górniczej, zaś w TOP 10 były też dwie szkoły z Łodzi. To jednak nie efekt pogorszenia poziomu bezpieczeństwa w nich, tylko tego, że wiele innych miejsc bardzo mocno nadgoniło i zaangażowało się w tworzenie przyjaźniejszej atmosfery oraz lepszych warunków nauki.

Oba województwa wyróżniają się na tle ogólnych wyników rankingu w kontekście uczestnictwa w wydarzeniach antydyskryminacyjnych. W śląskim tylko 13 proc. osób uczniowskich brało udział w takich wydarzeniach. W województwie łódzkim 24 proc., co jest dobrym wynikiem w skali kraju. Nieco inaczej wyglądało docieranie do poszczególnych szkół. Województwo śląskie ma wiele ośrodków miejskich, więc tam nie było większych problemów, aczkolwiek najwięcej pracy miałom z dotarciem do osób uczniowskich w Katowicach. Z kolei w Łodzi było świetnie – w końcu jest tam marsz równości, w kawiarniach można trafić na tęczowe flagi i naklejki – ale okolice już o wiele mniej chętnie odpowiadały na prośby o wypełnienie ankiety.

Bycie osobą sojuszniczą społeczności LGBT+ to obowiązek każdego

Jak przyznaje Agata Zapora, w tym roku narzędzie badawcze Rankingu Szkół Przyjaznych LGBTQ+ zostało mocno zmienione. Oparto je mniej na twardych zagadnieniach, a bardziej na pytaniach dotyczących miękkich aspektów, właśnie takich jak atmosfera w szkołach czy w jaki sposób społeczność danej placówki jest zaangażowana na rzecz społeczności LGBTQ+ na co dzień, a nie tylko w wyjątkowych sytuacjach.

– Zebrane informacje pozwoliły pokazać, że niezwykle istotne jest to, by szkoła była zaangażowana. Bo w momencie, kiedy spoczniemy na laurach, uznamy, że wykonaliśmy naszą pracę i nie musimy już dbać o różnorodność oraz jej wspieranie, to nie tyle się zatrzymamy, ile zaczniemy cofać – wyjaśnia Agata Zapora. – A na to nie możemy pozwolić. Musimy wreszcie zrozumieć, że ważne jest nie tylko bezpieczeństwo fizyczne, ale też psychiczne, zaś prewencja antydyskryminacyjna jak najbardziej pozwala je zapewnić. Dlatego też cieszę się, że w tym roku tak wysoko pojawiły się szkoły ze ściany wschodniej. Może jest to jaskółka, która zwiastuje jakąś odwilż – podsumowuje Dominik Kuc.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij