Czy grupa „zwykłych” mieszkańców i mieszkanek Polski mogłaby się zająć tak skomplikowanym tematem, jakim jest ochrona klimatu? Odpowiedź brzmi: tak.
Jak szybko odchodzić od węgla w Polsce? Czy zaproponowany przez Wiosnę Biedronia rok 2035 to data trafna i realna do osiągnięcia? Dla porównania: w Niemczech przyjęto 2038 r. jako moment zakończenia działalności elektrowni węglowych. Z kolei wyniki badań klimatologów wskazują, że lepsze byłoby odejście od węgla wcześniej. Bez względu jednak na datę – jak mogłaby wyglądać sprawiedliwa transformacja górnictwa, dzięki której można by zastąpić miejsca pracy w kopalniach innymi? Co z energetyką jądrową? Budować elektrownie atomowe czy raczej postawić całkowicie na odnawialne źródła energii? Do rozstrzygnięcia jest także kwestia emisji gazów cieplarnianych z hodowli zwierząt, przede wszystkim krów, ale też świń i kur – co z tym zrobić?
Tymi kwestiami mógłby się zająć ogólnopolski panel obywatelski. Łatwo bowiem zauważyć, że podejmowane przez kolejne rządy działania odbiegają od tego, co zalecają raporty IPCC (Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu). Organizacja panelu obywatelskiego całkowicie zmienia sposób podejmowania decyzji. Nie ma tu zakulisowych rozmów z przedstawicielami wpływowych branż, załatwiania czegokolwiek po znajomości, nie ma kalkulacji związanych z miejscami na listach wyborczych czy wynikami sondaży. Jest to szczególnie istotne, gdy w grę wchodzą takie kwestie, jak węgiel, atom czy hodowla zwierząt. Przed panelistami i panelistkami jest konkretny temat – sprawa do rozwiązania. Stawką natomiast jest wspólna przyszłość.
Jak mogłoby to wyglądać w praktyce? Na panel przyjechaliby mieszkańcy i mieszkanki Polski ze wszystkich województw, z dużych i małych miast oraz z gmin wiejskich. Panel mógłby liczyć 100 osób i wówczas w jego skład wchodziłyby 52 kobiety i 48 mężczyzn – tak bowiem wygląda struktura demograficzna w Polsce. Kolejne kryteria, które warto uwzględnić, to wiek i poziom wykształcenia. Chodzi o to, aby panel stanowił Polskę w pigułce.
Czy grupa „zwykłych” mieszkańców i mieszkanek Polski mogłaby się zająć tak skomplikowanym tematem, jakim jest ochrona klimatu? Z doświadczeń Irlandii wynika, że tak – panel obywatelski już zajmował się tam poszukiwaniem odpowiedzi na wyzwania związane ze zmianami klimatu i wyszło to dobrze.
O sile panelu stanowi fakt, że zanim paneliści podejmą decyzję, najpierw organizowana jest dla nich część edukacyjna, a następnie deliberacyjna. W części edukacyjnej zapoznają się z tłem sprawy, eksperci przedstawiają możliwe rozwiązania, co mogą robić również organizacje pozarządowe i inne instytucje związane z tematem. W części deliberacyjnej paneliści omawiają przedstawione rozwiązania w małych grupach i na forum. Ekspertów dobiera się tak, aby przedstawić możliwie pełny wachlarz rozwiązań. Z kolei strony, czyli na przykład organizacje pozarządowe, jedynie się identyfikuje i zaprasza do udziału – nie ma tu selekcji.
Panel obywatelski otwarty jest także na udział wszystkich tych, którzy nie zostali do niego wylosowani, a chcieliby przedstawić swoje zdanie lub propozycje rozwiązań – mogą przesłać je pisemnie (publikowane jest to potem na stronie internetowej panelu). Dobrym pomysłem są także otwarte spotkania, na które może przyjść każdy i przedstawić swoje stanowisko. Zebrane podczas nich argumenty można następnie przedstawić podczas panelu.
Panel obywatelski w sprawie zmian klimatu w Polsce warto zacząć od warsztatu projektowego z udziałem szerokiego grona ekspertów i ekspertek, by opracować wstępną strategię ochrony klimatu, a wybrane, najbardziej kontrowersyjne czy istotne kwestie omówione zostałyby dopiero na panelu. Jego celem nie byłoby zatem zaprojektowanie całej polityki klimatycznej – to zadanie dla ekspertów – a jedynie rozstrzygnięcie najważniejszych kwestii, co dałoby przyjętym rozwiązaniom demokratyczną legitymację.
Krótszy prysznic i gaszenie światła nie uratują nas przed katastrofą
czytaj także
Paneliści mogliby przyjeżdżać raz w miesiącu do Warszawy (z uwagi na łatwość dojazdu i skomunikowanie z różnymi miejscami w Polsce) na spotkania, które trwałyby od piątku wieczorem do około południa w niedzielę (tak by wszyscy mogli spokojnie wrócić do domów). Część edukacyjna – przedstawienie aktualnego stanu wiedzy w tej kwestii – byłaby dość długa, gdyż obejmuje on wiele bardzo różnych zagadnień, od obiegu węgla w przyrodzie, przez źródła emisji gazów cieplarnianych, rolę oceanów, aż po możliwe scenariusze na przyszłość.
Pojawia się tu także pytanie: a co z tymi, którzy zaprzeczają tezie, że człowiek wpływa na zmiany klimatu? W mojej ocenie nie ma co uciekać od tej kwestii. Oczywiście, można stać na stanowisku, że wobec niemal pełnego konsensusu w świecie naukowym nie ma o czym mówić. Nie zamiatałbym jednak pod dywan tego, że część społeczeństwa ma wątpliwości odnośnie do wpływu człowieka na klimat. Paneliści mogliby więc sami zadecydować, czy poza podstawowym programem chcą jeszcze usłyszeć osoby, które negują ten wpływ. Rozstrzygnięcie tej kwestii ma bowiem podstawowe znaczenie – wynika z niej, jak szybkie powinno być tempo zmian i wprowadzania rozwiązań.
Nie ma lewicy bez sentymentów. Pytlik odpowiada Leszczyńskiemu
czytaj także
Program panelu obywatelskiego układa niezależny zespół koordynatorów w taki sposób, aby uwzględnić wszystkie ważne wątki. Przypomina to nieco układanie programu nauczania w szkole. W konsultacji z ekspertami ustala się, co powinno być przedstawione i kto będzie najlepszą osobą do tego, aby to zrobić. W mojej ocenie najlepiej jest przedstawić wszystkie możliwe rozwiązania. Podstawą jest prezentacja osobista eksperta lub ekspertki, jeżeli jednak miałaby ona zająć zbyt dużo czasu, mogą przygotować nagranie lub prezentację rozwiązania w wersji pisemnej.
Działalność koordynatorów panelu jest monitorowana przez powołany w tym celu zespół. Nie jest więc tak, że nikt nie sprawdza, co robią koordynatorzy. Zespół monitorujący może uruchomić specjalną procedurę weryfikacyjną, gdy pojawi się różnica zdań pomiędzy nim a koordynatorami (o jej szczegółach można przeczytać w przewodniku po panelach obywatelskich).
Można założyć, że część edukacyjna panelu o zmianach klimatu zajmie siedem spotkań, a kolejne cztery lub pięć przeznaczonych będzie na część deliberacyjną – już bez kamer, dziennikarzy i transmisji na żywo. Ta ostatnia przypomina nieco dyskusje ławy przysięgłych w amerykańskim sądzie, przy czym prowadzą ją facylitatorzy, a całość obserwują niezależni obserwatorzy, którzy nie są związani z żadną ze stron. Organizując panel, chucha się i dmucha na szczegóły, by zapewnić jak największą transparentność, sprawiedliwy dostęp do niego, a przez to wiarygodność.
czytaj także
W Wielkiej Brytanii utworzenie panelu obywatelskiego jest jednym z trzech postulatów kampanii Extiction Rebellion, która ma na celu bardzo szybkie zmniejszenie emisji dwutlenku węgla – aż do zera (netto) już w 2025 r. Ogólnokrajowy panel obywatelski miałby tam nadzorować wdrażanie rządowego programu, co w Polsce również by się przydało.
U nas jednak można by zacząć od panelu, którego rolą byłoby rozstrzygnięcie kwestii praktycznych, a następnie kolejny, już stały panel – senat obywatelski – mógłby czuwać nad wdrażaniem tych rekomendacji. Jest to zatem nieco inne podejście niż proponowane w Wielkiej Brytanii – polski model zajmowałby się również samymi rozwiązaniami. Wydaje mi się to kluczowe, gdyż pomiędzy ekspertami są przecież różnice zdań co do tego, które rozwiązania są najlepsze. Poza tym społeczeństwo powinno mieć możliwość wyrażenia swojej opinii, czy proponowane rozwiązania akceptuje, jak również – co sądzi w kwestii tempa zmian.
Irlandia: Od panelu obywatelskiego do referendum w sprawie aborcji
czytaj także
Jest oczywiste, że do tak daleko idącej partycypacji społecznej potrzebny jest jako partner rząd otwarty na współpracę z obywatelami i obywatelkami – w Polsce rekomendacje paneli obywatelskich traktowane są jako wiążące, gdy poparcie dla nich osiąga co najmniej 80%. Dobrze się zatem składa, że jesienią tego roku mamy wybory parlamentarne.