Uczucie to nowe. W rodzinnym domu zawsze mieliśmy flagę, nawet kilka.
Do pracy chodzę warszawskim Nowym Światem, kupuję jogurt i idę do biura. Tłoczno, śpieszno, jak to w centrum. Jednak wczoraj było jakoś inaczej: powitał mnie szpaler biało-czerwonych flag. Na ten widok poczułam nagle strach.
Boję się ciebie, flago narodowa. Uczucie to nowe. W rodzinnym domu zawsze mieliśmy flagę, nawet kilka. Babcia je prała i składała na półkę, drzewce dziadek trzymał w szafie w przedpokoju. Wieszali tę flagę na 1 maja, może także 22 lipca w Święto Odrodzenia Polski, nie pamiętam. 1 maja flag było pełno, głównie na obowiązkowych pochodach. Były mniejsze i większe flagi narodowe rozdawane z ciężarówek, a dla dzieci papierowe chorągiewki z hasłami propagandowymi lub niebieskie z gołąbkiem pokoju Picassa. Te drugie cieszyły się największym wzięciem (może z powodu radosnego ptaszka, a może błękitu, wyróżniającego się na tle agresywnej czerwieni). Flagi się nie bałam, mała, głupia byłam.
Kiedy Polska Ludowa się wykańczała, flagę narodową najbardziej zapamiętałam z wycieczki z ojcem na grób księdza Popiełuszki w kościele Św. Stanisława Kostki, zorganizowanej przez górniczą Solidarność. Wtedy flaga była naznaczona niezgodą i nadzieją, tajemnicą Kościoła, który coś uświęcał. Flagi się nie bałam, mówili, że jest ważna.
Potem przyszło nowe. Świat bez przyciemnianych okularów i obietnice na życie jak w Madrycie. Święto 1 Maja wprawdzie się ostało, ale z odium peerelowskich czasów i kompromitacji władzy ludowej, trochę wstyd flagę było wieszać. Naród odzyskał Święto Konstytucji 3 Maja i Niepodległości 11 Listopada. Dziadka już nie było, ale ojciec flagę wieszał, bo wolność i Polska. Flagi się nie bałam, sama wieszałam, normalna rzecz. Jednak za oknami już nie było tak biało-czerwono. Trzeba było się opowiedzieć i zamanifestować. Więc państwo się zmartwiło, że Polki i Polacy symboli narodowych nie szanują, nie są dumni i jedyna okazja, kiedy bez obciachu je wyciągają, to zawody sportowe. Poolska! Biało-czerwoni, Poolska! Biało-czerwoni. Jest identyfikacja, radość i mobilizacja. Jest i szybko mija. A przecież w takiej Ameryce flaga jest na każdym rogu, w każdym sklepie, w każdym filmie niemal, a 4 lipca to już szał i euforia. Naród amerykański kocha swoją flagę i siebie samego. A my, Polacy jacy tacy, wolności swojej nowej nie celebrujemy, flagi nie wieszamy, państwa nie szanujemy. I jak to tak? Na ratunek wymyślono Święto Flagi Państwowej 2 maja – dopełnienie majowego tryptyku. Nieszczególnie podziałało. Flagi się nie bałam, wisiała zatknięta na balkonie przez trzy dni. Mamy autonomię, jesteśmy w Unii, przecież będzie dobrze.
Aż tu nagle wczoraj po wejściu na Nowy Świat przeszedł mnie dreszcz. Za dużo tych biało-czerwonych powiewa, za dużo, nie chcę ich. Zaczęłam się ciebie bać, flago narodowa. Boję się, że zaczniesz do mnie krzyczeć Polska cała, tylko biała, Precz z islamem, Śmierć wrogom ojczyzny, Polska dla Polaków, Żydzi, pedały i wszyscy inni na Madagaskar. Groźby, śmierć, zamykanie, wyrzucanie: Armia Patriotów, Bóg Honor Ojczyzna, Morze Polskości. Boję się ciebie, flago narodowa!