Co to za światopogląd, który pozwala patrzeć na męczarnie konającej z powodu sepsy kobiety? Który nakłania lekarzy, by roniącą utrzymywać w pozycji nogami do góry, by płód, którego organizm sam chce się pozbyć, jeszcze trochę się w jej ciele porozkładał?
Niemal natychmiast po ogłoszeniu wyniku wyborów Władysław Kosiniak-Kamysz przywrócił stary narracyjny porządek, nazywając ograniczenie dostępu do aborcji kwestią światopoglądową.
To, że zapowiedział, że w Trzeciej Drodze nie będzie dyscypliny przy głosowaniu nad ustawą dopuszczającą legalną aborcję do 12. tygodnia, jest jeszcze zrozumiałe – PiS, który zbyt późno dostrzegł, jakim zagrożeniem jest koalicja PSL-u z partią Hołowni, nie ustaje w atakach i straszy jej wyborców, że Kosiniak-Kamysz pod rękę z Lewicą będzie dokonywał „aborcji na życzenie”. PSL musi na to reagować.
Nie jest za wcześnie, by zacząć odliczanie do legalnej aborcji i związków partnerskich
czytaj także
Jednak nazywanie aborcji „kwestią światopoglądową” jest niedopuszczalne. Widzimy już wszyscy, że to sprawa życia i śmierci kobiet, którym lekarze, zasłaniając się właśnie swoim światopoglądem czy sumieniem, nie udzielili na czas pomocy. Od wyroku trybunału Przyłębskiej w październiku 2020 roku w polskich szpitalach umarło co najmniej siedem kobiet. Co to za światopogląd, którym lekarz usprawiedliwia łamanie najważniejszej lekarskiej przysięgi, przysięgi Hipokratesa?
Używanie terminu „światopogląd” ma jednak jeszcze jedną funkcję. To uprzejma obrona godności lekarza obawiającego się specjalnej komórki prokuratury, którą Ziobro powołał do tropienia przypadków aborcji. Nie trzeba mówić o tym, że lekarze po prostu się boją, że są zastraszani, naciskani, że muszą meldować o stanie kobiety przez telefon i czekać na telefoniczne instrukcje, zamiast ratować życie. Można mówić o „światopoglądzie”.
Dopóki aborcja będzie przedmiotem zainteresowania policji i prokuratury, dopóki obowiązywać będzie art. 152 Kodeksu karnego, dopóty lekarze będą starali się nie narażać i na wszelki wypadek czekać, aż życie kobiety będzie bezpośrednio zagrożone. Byle nie podpaść pod któryś z paragrafów:
§ 1. Kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania.
§ 3. Kto dopuszcza się czynu określonego w § 1 lub 2, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Zanim więc wrócimy do dyskusji o tym, czy legalną aborcję do 12. tygodnia wprowadzić ustawą, czy odwołując się do referendum, czy apelować do prezydenta i jego projekt złagodzenia wyroku TK wyciągnąć z szuflady, jak w ogóle wybrnąć z wyroków podejmowanych przez trybunał Julii Przyłębskiej, trzeba aborcję zdekryminalizować.
czytaj także
„Ustawa ratunkowa”, czyli projekt Lewicy dekryminalizujący aborcję, od dwóch lat leży odłogiem. Przegłosowanie jej jako pierwszej pozwoli od razu chronić życie tych, które są w ciąży i które czują, że ich życie może być w każdej chwili zagrożone, wystarczy, że z ciążą będzie coś nie tak i z pacjentek staną się zagrożeniem dla wolności lekarza. Priorytetowe głosowanie nad „ustawą ratunkową” będzie dowodem na poważne traktowanie obywatelek i swoich obietnic wyborczych – bo o poparcie wyborczyń apelowali wszyscy politycy demokratycznej opozycji, przekonując, że od wyborów zależy ich bezpieczeństwo.
Art. 152 Kodeksu karnego może być interpretowany szeroko: czy nakłanianiem do aborcji jest informacja o możliwości przeprowadzenia aborcji farmakologicznej? Czy udzieleniem pomocy kobiecie potrzebującej aborcji będzie zorganizowanie jej wyjazdu do kliniki w Czechach, Holandii, Francji czy Austrii? Można podejrzewać, że gdyby w wyborach zwyciężył PiS, opublikowany dziś raport Aborcji Bez Granic byłby podstawą do pozwów z tego artykułu. Raport pokazuje, że organizujemy się dobrze.
W ciągu ostatniego roku dzięki ABG ponad 46 tys. osób uzyskało dostęp do bezpiecznej aborcji. To o 2 tys. więcej niż w poprzednim roku i o 12 tys. więcej niż w pierwszym roku po wyroku TK. Z tego 1235 osób wyjechało za granicę, by przerwać ciążę w klinice, w której nad ginekologiem nie stoi prokurator. Do aktywistek dzwonią kobiety leżące w polskich szpitalach, które boją się śmierci.
Kwota wsparcia organizacji wchodzących w skład Aborcji Bez Granic to ponad 1 675 031 zł, z czego większość została przeznaczona na zabiegi, wyjazdy, pobyt w zagranicznych klinikach. Reszta na dopłaty do tabletek aborcyjnych. Nie ma powodu, by ochrona zdrowia w tym zakresie finansowana była ze zrzutek, a nie z budżetu.
Raport to też wskazówka dla przyszłych decydentów, że aborcja farmakologiczna jest bezpieczna, szybka, nieinwazyjna, a jednocześnie byłaby mało obciążająca dla budżetu państwa.
czytaj także
W sprawie dekryminalizacji aborcji większość polityków partii demokratycznych, które już za parę tygodni będą mogły formować rząd, jest zgodna. Teraz niech pokażą, że liczą się dla nich nie tylko głosy wyborczyń, ale przede wszystkim ich zdrowie i życie. Politycznie zyskają podwójnie: PiS straci okazję do skłócania opozycji, a nowy Sejm, który dostał olbrzymi kredyt zaufania, pokaże, że jest gotowy go spłacać.
W kolejnym kroku polityczki, które zajmą się Ministerstwem Zdrowia i Ministerstwem Edukacji, powinny zaprosić do konsultacji i współpracy ekspertki działające w organizacjach aktywistycznych i obywatelskich, zajmujących się zdrowiem reprodukcyjnym. Takich jak Aborcja Bez Granic.