Kraj

Aborcja niech będzie zakazana, ale nie karana

Czyj to plan? Ulubionego prawnika liberalnych mediów.

Roman Giertych, znany ze swoich wychowawczych projektów z czasów, gdy był liderem skrajnie prawicowej Ligi Polskich Rodzin, postanowił wychować kobiety. Narzędziami będą prawo i Konstytucja.

Kiedy Roman Giertych broni morderczego antyaborcyjnego prawa jako narodowy katolik, to mnie to nie rusza, bo wiem, kim jest. Kiedy zaczyna uzasadniać swoje skrajnie prawicowe poglądy wyrosłe na katolickich dogmatach Konstytucją, to moja obojętność, jako prawnika, przestaje być neutralna.

Na profilu byłego lidera skrajnie prawicowych formacji (MWP i LPR) czytamy:

„Jest obecnie zarówno w interesie PiS jak i PO zawrzeć kompromis aborcyjny, który będzie pełną realizacją wyroku TK z 1997. Należałoby zawrzeć taki kompromis szybko, aby sprawa ta nie spowodowała wyrośnięcia nastrojów społecznych, które pozwolą na scenę polityczną wejść ugrupowaniom skrajnie lewicowym”. W innym miejscu czytamy: „Nowy kompromis mógłby wyglądać w ten sposób, że w przypadku ciąży z gwałtu lub ciężkiego uszkodzenia płodu (minister zdrowia mógłby tutaj określić zawężająco tę ostatnią kwestię), aborcja nie podlegałaby sankcjom prawa karnego, ale też nie byłaby wykonywana w szpitalach legalnie i na koszt społeczeństwa.”

No i jeszcze ta perełka: „Stąd lepszym efektem w odniesieniu do pozostałych wyjątków aborcyjnych byłyby środki łagodne, które jednak nie będą oznaczały akceptacji prawa i państwa dla zła moralnego. Z czasem prawo ujawni swą wychowawczą funkcję i zjawisko aborcji zacznie się ograniczać.”

Tak oto ulubiony prawnik TVN 24 i Moniki Olejnik przeanalizował ostatnie protesty przeciwko zapowiedziom wniesienia do Sejmu morderczego projektu ustawy zakazującego aborcji. Nie dziwi, co mówi Giertych, dziwi, że od miesięcy wyrasta w liberalnych mediach na czołowy autorytet prawny.

W skrócie teza Giertycha jest taka, że gdyby w Polsce poprzednie rządy stosowały Konstytucję wyrażaną orzecznictwem Trybunału, to aborcja, poza przypadkiem zagrożenia życia i zdrowia matki, byłaby zakazana. Uprawniony jest więc wg niego wniosek dalszy: jeśli będziemy w Polsce stosować Konstytucje, to lewicowe poglądy nie znajdą swojej reprezentacji, bo są z nią sprzeczne. Dowodem na to wyrok Trybunału k 26/96 z 1997 roku (jedyny wyrok TK dotyczący aborcji w ciągu 30 lat orzekania TK), w którego uzasadnieniu Trybunał wyprowadza z art. 1 ówczesnej Konstytucji ochronę życia również w fazie prenatalnej. Giertycha prowadzi to do konkluzji, że wyrok ten zakazuje aborcji poza tym jednym wyżej wymienionym przypadkiem, a obecna regulacja jest tylko wynikiem jego nie zrealizowania w pełnym zakresie.

Absurd można wytrzymać, jeżeli jest w miarę, / Tam jednak był nie jeden i nawet nie parę.” pisał Czesław Miłosz.

Giertych wie doskonale, że to, czego się domaga w swoim tekście, to prawo do życia płodu w znaczeniu podmiotowym, czyli w takim, jak każdy człowiek po narodzeniu. Bo przecież jego zdaniem aborcja jest dopuszczalna tylko w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia matki jako stan wyższej konieczności. A tego nie znajdzie ani w wyroku k 26/96, ani w żadnym innym.

Trybunał Konstytucyjny nigdy nie stwierdził, że płód ma podmiotowe prawo do życia.

Stwierdził tylko, że jego życie w fazie prenatalnej jest pod ochroną Konstytucji, jak wiele innych wartości w niej wymienionych.

Z tekstu Giertycha wynika, że w swojej pedagogicznej szlachetności chciałby, żeby aborcja była „tylko” zakazana, a nie karana. Nie mam pojęcia, jak prawnicza edukacja Romana Giertycha godzi zmuszanie kobiety do urodzenia dziecka poczętego z gwałtu czy ciężko upośledzonego z art. 30. Konstytucji – nienaruszalną godnością kobiety, art 41. – gwarancją wolności osobistej, art. 67. – prawem do ochrony zdrowia, art. 47. – prawem do ochrony życia prywatnego i rodzinnego.

Wyrok k 26/96, jego uzasadnienie i zdania odrębne to materiał do analizy możliwości liberalizacji ustawy aborcyjnej w świetle obecnej Konstytucji. W żadnym razie nie pozwala jednak na wnioski przedstawione przez Giertycha. Cytowany przez niego fragment uzasadnienia jest czystą manipulacją opinią tych, którzy nie mają czasu ani kompetencji, by przedzierać się przez kilkadziesiąt stron uzasadnienia i kolejne dwadzieścia trzech zdań odrębnych do wyroku. Uzasadnienie tego wyroku pokazuje, jak trudne w świetle Konstytucji było zniesienie „społecznych przesłanek aborcji”, ile wymagało sędziowskiego aktywizmu i ile ofiary z logicznej spójności Trybunał musiał złożyć, by to osiągnąć. Przecież zaraz po jego ogłoszeniu wybitny polski filozof prawa i logik Jan Woleński pisał, że „rozumowanie Trybunału jest niemal w każdym punkcie wątpliwe, a w zasadniczym niepoprawne”.

Giertych świetnie wie, że w uzasadnieniu wyroku czytamy: „Stwierdzenie, że życie człowieka w każdej fazie jego rozwoju stanowi wartość konstytucyjną podlegającą ochronie, nie oznacza, że intensywność tej ochrony w każdej fazie życia i w każdych okolicznościach ma by taka sama. Intensywność ochrony prawnej i jej rodzaj nie jest prostą konsekwencją wartości chronionego dobra”.

Wie również, że wyrok k 26/96 dotyczył tylko „społecznych przesłanek aborcji”, a nie żadnej z pozostałych zawartych w art 4. ustawy o planowaniu rodziny. Trybunał zawsze orzeka w granicach złożonej skargi i w żadnym razie wyrok ten nie może stanowić podstawy do stwierdzenia niekonstytucyjności pozostałych przesłanek dopuszczalności przerywania ciąży.

Zgadzam się z Giertychem, gdy twierdzi, że życie w fazie prenatalnej jest wartością chronioną przez Konstytucje oraz że w XXI w. wychowawcza funkcja prawa jest ważniejsza od jej funkcji represyjnych. Na tym kończy się jednak zbieżność naszych przekonań, bo trudno mi uwierzyć, że pan mecenas nie wie, że TK orzeka tylko w granicach skargi, a ta dotyczyła tylko „przesłanek społecznych”, więc wyrok k 26/96 nie może stanowić podstawy uznania legalnych dzisiaj przesłanek aborcji za niekonstytucyjne.

Poza tym, kiedy znając całe uzasadnienie wyroku k 26/96, cytuje się tylko jeden wyrwany z całości wywodu fragment, nadając mu tym samym zupełnie inne znaczenie – świadomie manipuluje się opinią tych, którzy tego wyroku nie znają.

Po drugie, żeby wyciągać z przesłanki nakazu ochrony życia w fazie prenatalnej wniosek o zakazie aborcji, trzeba było na kursie logiki albo spać albo maszerować w pochodach Młodzieży Wszechpolskiej.

Po trzecie, twierdzić, że w świetle Konstytucji stan z nią zgodny, to prawie całkowity zakaz aborcji, trzeba być narodowym katolikiem, który zamiast demokratycznego państwa prawa widzi w Konstytucji narodowe państwo wyznaniowe.

Nie myśli Pan chyba, Panie Mecenasie, że uwierzę, że ktoś, kto marzył o szkole jako jednostce wojskowej dla skoszarowanych dzieci, chce kogokolwiek wychowywać za pomocą prawa?

***

Konrad Łaski radca prawny (Kancelaria Łaski i Wspólnicy w Warszawie).

**Dziennik Opinii nr 104/2016 (1254)

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij