Twój koszyk jest obecnie pusty!
10 rzeczy, których nauczyłem się, walcząc z globalnym ociepleniem
Pacyfik jest pełen plastiku. Plastik jedzą ryby, a ryby jedzą ludzie.

Nie sposób wymienić wszystkiego, czego się nauczyłem, co zrozumiałem i co mi dał projekt Stacje Pogody, ale spróbuję wybrać dziesięć najważniejszych rzeczy:
- Przypomniałem sobie jak ważnym tematem jest globalne ocieplenie i dlaczego większość ludzi ma to gdzieś. Ale nie tam, gdzie powinni. Jednak mimo wszystko gdzieś w nich to siedzi i jakoś ich dotyka.
- Nauczyłem się wszędzie zabierać ze sobą bidon, ale też, że przed wejściem do samolotu trzeba wypić jego zawartość. Ale zaraz potem można go napełnić z powrotem w łazience wodą z kranu. 
- Woda z kranu jest smaczna i zdrowa, ale i tak większość ludzi woli płacić za kupowanie butelkowanej, która kosztuje 2000 razy drożej, a do tego zaśmieca planetę niewyobrażalną ilością plastiku. Jest o tym ładny film. 
- Plastiku jest już na świecie tyle, że powstała Wielka Pacyficzna Plama Śmieci, o której powstał ładny film Plastic Paradise. Plastikiem żywią się albatrosy, co można sobie obejrzeć na zdjęciach Chrisa Jordana z Midway i w efekcie giną. Podobnie zresztą jak ryby. Populacja wielu gatunków ryb spadała w ostatnich czterdziestu latach o 90%. A jedzenie ryb, które jedzą plastik, może być przyczyną różnych chorób. Na przykład raka. 
- Fermy przemysłowe oglądane z satelity wyglądają piękniej niż obrazy Salvadora Dali. I są bardziej przerażające. Więc nic dziwnego, że artysta konceptualny Mishka Henner wystawia je w galeriach, ale można też sobie je obejrzeć na jego stronie. 
- Jedzenie mięsa zabija planetę. Przemysł mięsny odpowiada za 18% emisji gazów cieplarnianych, czyli więcej niż transport. Na potrzeby paszy dla zwierząt wycina się lasy i sadzi monokulturowe uprawy GMO, mocno zakrapiane pestycydami, co powoduje śmierć milionów owadów i ptaków. A konsumpcja mięsa wciąż wzrasta. 
- W ciągu ostatnich lat o 50% spadła populacja dziko żyjących zwierząt, za to wzrosła populacja zwierząt hodowanych w klatkach, które nigdy w swoim życiu nie widziały słońca i nie dotykały ziemi. Robimy zwierzętom takie małe Auschwitz, tylko na większą skalę. Oraz szprycujemy je antybiotykami, co sprawia, że niedługo przestaną one działać na nas. 
- Czasami trzeba polecieć samolotem, nawet jeśli jest to niezgodne z naszymi najgłębszymi przekonaniami. Choć niektórzy uważają, że nie trzeba latać. I ja się z nimi zgadzam. 
- Jestem fajny, mądry i inspirujący. Nawet na występach w Londynie i Berlinie. Choć muszę się w końcu porządnie nauczyć angielskiego. A może nie muszę, skoro jest tylu świetnych tłumaczy? Może nie warto im odbierać pracy. Zresztą poezja czytana po polsku jest piękna. Więc może niech już zostanie po polsku. 
- Wszystko jest możliwe. I choć na razie nie wymyśliłem, jak pisać o globalnym ociepleniu, żeby problem zrozumieli i właściciele spółek zatruwających naszą planetę, i opłacani przez nich politycy, to może jeszcze wymyślę. Zresztą – z tego, co się orientuję – już go rozumieją. Ale wciąż nie wywieramy na nich wystarczającej presji, więc warto o tym pisać i to zmieniać. 
PS. Okazuje się, że jedną herbatę można zaparzać trzy razy i ciągle jest smaczna.
Tekst powstał w ramach projektu Stacje Pogody (Weather Stations) współtworzonego przez Krytykę Polityczną, który stawia literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. Organizacje z Berlina, Dublina, Londynu, Melbourne i Warszawy wybrały pięcioro pisarzy do programu rezydencyjnego. Dzięki niemu stworzono pisarzom okazje do wspólnej pracy i zbadania, jak literatura może inspirować nowe style życia w kontekście najbardziej fundamentalnego wyzwania, przed którym stoi dzisiaj ludzkość – zmieniającego się klimatu. Polskim pisarzem współtworzącym projekt jest Jaś Kapela.
 
**Dziennik Opinii nr 149/2015 (933)



















Komentarze
Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.