Dotychczasowy model rozwoju Polski można streścić w jednym zdaniu – może i Husqvarna jest szwedzka, ale to Polacy najlepiej i najtaniej potrafią obsługiwać narzędzia z Husqvarny.

Dotychczasowy model rozwoju Polski można streścić w jednym zdaniu – może i Husqvarna jest szwedzka, ale to Polacy najlepiej i najtaniej potrafią obsługiwać narzędzia z Husqvarny.
W kraju, który lubi się uważać za najlepszy demokratyczny eksperyment w historii świata, mamy do czynienia z ekonomiczną autokracją.
Obciążenie państw tak biednych i wyzyskiwanych – również przez Amerykanów – jak Bangladesz czy Sri Lanka, zaporowymi taryfami handlowymi to działanie zwyczajnie niehumanitarne i nie powinni się tym zajmować komentatorzy, tylko Międzynarodowy Trybunał Karny.
Nie dość, że zarabiają na zawyżaniu cen mieszkań, to jeszcze unikają płacenia podatków. Tymczasem media branżowe piszą o problemach flipperów w tonie, który bardziej pasowałby do promujących adopcję historii schorowanych, uroczych piesków.
Polityka prodemograficzna ponosi porażki w kolejnych krajach i trudno wskazać skuteczne sposoby zachęcania ludzi do posiadania dzieci. Może więc warto skupić się na przygotowaniach do życia w realiach depopulacji?
Entuzjastyczna wizja pokojowej transformacji energetycznej pod przywództwem najpotężniejszych CEO legła w gruzach. Co dalej?
Polsce nie brakuje fabryk, w takich Tychach już właściwie nie ma gdzie ich stawiać, zajmują jedną trzecią miasta. Brakuje fabryk produkujących zaawansowane dobra oparte na najnowszych technologiach.
Czy da się ten rozwój ludzi i przyrody zapewnić bez wzrostu gospodarczego? Jak? I czy to przypadkiem nie jest fałszywy dylemat?
Cały ten niepoważny anturaż nie powinien nas zwieść. Cele Amerykanów są jasne – wyszarpać jak najwięcej, nawet jeśli będzie to skrajnie nieuczciwe względem partnerów (choć teraz już raczej rywali, jeśli nie wrogów).
Podczas konferencji „Polska. Rok przełomu” usłyszeliśmy ogólne deklaracje, których celem było poinformowanie biznesu – a przy okazji opinii publicznej – że obecny rząd wyczuł prąd idący zza oceanu i zamierza z nim bezrefleksyjnie popłynąć.
Niemcy mają sporo do nadrobienia, bo cały ich system społeczno-gospodarczy nie jest przygotowany do gospodarki cyfrowej.
Choć wykorzystanie spółek skarbu państwa może przynosić korzyści partii rządzącej, nie daje fundamentalnej przewagi, która znacząco utrudniałaby opozycji przejęcie władzy.