Sportowcy sprzeciwiają się homofobii. Kiedy tak się dzieje, możemy być już pewni, że Polska wstaje z kolan, na których klęczała przed prawicą i księżmi.

Sportowcy sprzeciwiają się homofobii. Kiedy tak się dzieje, możemy być już pewni, że Polska wstaje z kolan, na których klęczała przed prawicą i księżmi.
Nie można wykluczyć, że część polityków ma odpowiednią wiedzę, ale woli ją ukrywać przed suwerenem, episkopatem i prezesem PiS-u.
Pierwsze pytanie, jakie się nasuwa, brzmi: dlaczego IPN brnie w relatywizowanie palenia ludzi żywcem? Wedle najprostszej odpowiedzi: dlatego, że może.
Czy polska prawica to ten sam naród, który ratował Żydów z Holocaustu, skoro nawet w tak błahej sytuacji nie potrafi zachować się mężnie?
Nie spodziewaliśmy się tego, choć w dzisiejszym świecie nie powinno nas dziwić już nic. Książka dla dzieci opowiadająca o przygodach ślimaka wkurzyła kuratorium oświaty.
Władza musi się bać konsekwencji strajku.
To nie jest dobra wiadomość dla polskich czechofilów i czeskich polonofobów.
Pod hasłem „To my jesteśmy rewolucją” idzie większość manif w tym roku. Startujemy już w pierwszy weekend marca i kontynuujemy w kolejne.
Orki i białuchy są stłoczone w klatkach zanurzonych w wodzie. Jedna orka podobno uciekła.
Ukazanie pielęgniarek, nauczycieli i wykluczonych komunikacyjnie jako roszczeniowych odbiorców „naszych” (znaczy czyich?!) pieniędzy jest obrzydliwe.
Najbardziej znaczące jest to, czego w krytycznym tekście na temat lewicy nie ma prawie wcale.
Ani rząd, ani liberalna opozycja nie przyjmują do wiadomości, że suwerenności obywateli zagraża kościelna korporacja będąca ponad prawem.