Always Active

Necessary cookies are required to enable the basic features of this site, such as providing secure log-in or adjusting your consent preferences. These cookies do not store any personally identifiable data.

Functional cookies help perform certain functionalities like sharing the content of the website on social media platforms, collecting feedback, and other third-party features.

Analytical cookies are used to understand how visitors interact with the website. These cookies help provide information on metrics such as the number of visitors, bounce rate, traffic source, etc.

Performance cookies are used to understand and analyze the key performance indexes of the website which helps in delivering a better user experience for the visitors.

Advertisement cookies are used to provide visitors with customized advertisements based on the pages you visited previously and to analyze the effectiveness of the ad campaigns.

Kaja Puto

Wyrok TK ws. aborcji to krok w jedynym słusznym kierunku

Kaja Puto. Fot. Jakub Szafrański

Ze szponów katolickich roszczeń do uniwersalizmu udało się wyrwać Hiszpanii, udało się wyrwać Irlandii. Polska będzie następna.

A więc wojna. Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok, któremu przeciwne jest ponad 80 proc. polskiego społeczeństwa. To, jak również pandemiczne okoliczności oraz fakt, że wyrok ten nastąpił 27 lat od uchwalenia Ustawy o planowaniu rodziny, każe sądzić, że jest to wyrok ze wszech miar polityczny. Dlatego będzie miał polityczne konsekwencje.

80 proc. to nie jest 3 proc., które można wkurzyć, żeby zadowolić inne 3 proc. W tych 80 proc. gotuje się właśnie złość: na prawicę, na podejmujących za innych decyzje dziadersów, na Kościół katolicki. We mnie też się gotuje, chociaż zawsze staram się szanować odmienne poglądy czy cudzą religię. Nie znoszę „no platform”, bo z bólem zgadzam się na to, że demokracja nie zawsze oznacza to, co ja uważam za słuszne.

Zaangażowana politycznie część tych 80 proc. ma teraz ochotę wrzeszczeć. Epatować historiami o płodach bez mózgu, o kobietach leżących na porodówkach z martwymi dziećmi, o zerowym wsparciu państwa dla opiekunów (a częściej opiekunek) niepełnosprawnych dzieci. To wszystko prawda, ale weźmy kilka oddechów. Bo na dłuższą metę może wyjść tylko na nasze.

A dług polityczny spłacą kosztem praw kobiet

Przyjdzie nam na to chwilę poczekać. Protesty przeciwko wyrokowi TK w obliczu pandemii nie przybiorą zapewne rozmiarów porównywalnych z 2016 i 2017 rokiem (choć warto pamiętać, że protestować można w maseczkach i z zachowaniem dystansu), nie będziemy mogli więc doznać pocieszenia w solidarnym tłumie. Skrajna prawica dostała to, czego chciała (choć warto pamiętać, że i w PiS-ie nie ma co do tego wyroku konsensusu), więc możliwe, że przestaną się na chwilę tłuc – na naszą niekorzyść. Nasza złość ucieszy rządzących, bo na chwilę przestaniemy lamentować nad stanem ochrony zdrowia. Wiele kobiet, które chciałyby urodzić dziecko, będzie wolało to zrobić w innym kraju lub zrezygnuje, obawiając się ryzyka, co w jakimś stopniu (grosik do grosika) wzmocni negatywne trendy demograficzne. Pewnie tak. A co będzie później?

Kościół katolicki wraz ze swoją rolą w kształtowaniu polityki zdobędzie jeszcze więcej wrogów – tych, którzy do tej pory mieli do niego stosunek neutralny lub ambiwalentny. Skandale w funkcjonowaniu Kościoła będą miały w odbiorze społecznym coraz mniej lokalny („ten ksiądz był zły, ale następny będzie spoko”), a coraz bardziej polityczny („ta instytucja jest zła”) wymiar. Pewnie i PiS-owi się to na dłuższą metę nie opłaci, bo wyborcy nie lubią, kiedy w realnie trudnym dla wielu momencie elity tracą czas na dygresje. Przejechał się na tym w III RP już niejeden rząd.

Zgotowaliście kobietom piekło. Ono do was wróci. Szybciej, niż się spodziewacie

Ale najważniejsze jest to, że wyrok TK położył kres zgniłemu „kompromisowi aborcyjnemu”, którego jak brzytwy trzymały się siły polityczne od centrum do prawa (czyli w warunkach polskich większość). Ten kompromis został zerwany, więc nawet konserwom z Platformy – których wyborcy są w tej sprawie zdecydowanie bardziej progresywni – trudno będzie do niego wrócić. To krok na drodze do wprowadzenia prawa obowiązującego w całym cywilizowanym świecie, czyli aborcji na życzenie. Której może nie życzy sobie 80 proc., ale – według cytowanego wcześniej sondażu Kantar – równie niebagatelne 69 proc. 69 proc., które może jeszcze nie musi otwierać prosecco z biedry, ale z pewnością może je schować do szafki, żeby nabrało szlachetności. Możemy być pewni – a przede wszystkim pewne – że dożyjemy czasów, w których Kościół nie będzie miał wpływu na nasze życie wbrew naszej woli.

Ze szponów katolickich roszczeń do uniwersalizmu udało się wyrwać Hiszpanii, udało się wyrwać Irlandii. Polska będzie następna.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kaja Puto
Kaja Puto
Reportażystka, felietonistka
Dziennikarka, redaktorka i komentatorka spraw międzynarodowych. Specjalizuje się w regionie Europy Wschodniej, Kaukazu Południowego i Niemiec. Pasjonuje się tematyką przemian społecznych, urbanistyki i transportu, w tym szczególnie kolejnictwa. Laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego (2020), nominowana do Grand Press (2019) i Nagrody PAP im. Ryszarda Kapuścińskiego (2024). Publikuje w mediach polskich, niemieckich i międzynarodowych. Związana z Krytyką Polityczną i stowarzyszeniem n-ost - The Network for Reporting on Eastern Europe. W latach 2015-2018 wiceprezeska wydawnictwa Korporacja Ha!art. Absolwentka MISH i filozofii UJ, studiowała także wschodoznawstwo w Berlinie i Tbilisi. Uczy dziennikarstwa na SWPS w Warszawie.
Zamknij