Polacy od lewa do prawa uwielbiają mękolić o szczególnej sytuacji geopolitycznej Polski, jej wyjątkowym doświadczeniu autorytarnym oraz oczywiście o tym, że inni Polacy są debilami.

Polacy od lewa do prawa uwielbiają mękolić o szczególnej sytuacji geopolitycznej Polski, jej wyjątkowym doświadczeniu autorytarnym oraz oczywiście o tym, że inni Polacy są debilami.
Fejk sugerujący, że agresywnym demonstrantem był młody ukraiński student rozprzestrzenił się po antyrządowej bańce informacyjnej i zgnoił niewinnego człowieka.
Wraz z kolejną falą protestów wróciły narzekania na „młodych”. Na roszczeniowych młodych, którzy nie chodzą na demonstracje, bo nie pamiętają octu na półkach, ale kiedy ocet na półki wróci, gorzko pożałują.
Teza stojąca za ruchem, w imię którego zamachów dokonali Minassian i Rodger, głosi, że rewolucja obyczajowa była największą porażką w historii cywilizacji.
„Marzenie Doliny Krzemowej o stworzeniu usieciowionej utopii skończyło się globalną budą z jednorękimi bandytami opanowaną przez spam, cybersebiksów i Władimira Putina”.
Czy zamiast odcinać się od „diabolicznych potworów” nie powinniśmy próbować zrozumieć, dlaczego nacjonalizm rośnie w siłę?
Nie będzie obcy pluł nam w twarz i tłumaczył, co znaczy jakieś słowo w jego języku, bo przecież my wiemy lepiej.
Na Oceanie Atlantyckim za burtę wypadł polski żeglarz, który opływał świat wraz ze swoją żoną. Zginął, bo kobieta nie potrafiła posłużyć się nawet sterem. Dlaczego?
Razem na politykę wschodnią pomysłu nie ma. Zastępuje ją okrągłymi zdaniami, które latami wypowiadali posłowie PO i PiS. Klasyczne popłuczyny po Giedroyciu.
Powiedzieć, że „Korona królów” to produkcja o marna, to nie powiedzieć nic. Dlatego jej krytycy idą dalej: zgłębiają średniowieczne ryty liturgiczne, historię barwienia tkanin na ziemiach polskich oraz przyczynki do psychologicznego portretu Władysława Łokietka.
Kaja Puto wysłuchała dla was audycji „Sąd nad książką” w narodowym Radiu Kraków.
Były gruziński prezydent potwierdził, że wciąż zasługuje na miano największego showmana wschodnioeuropejskiej polityki.