Sportowcy sprzeciwiają się homofobii. Kiedy tak się dzieje, możemy być już pewni, że Polska wstaje z kolan, na których klęczała przed prawicą i księżmi.
Niespełna cztery lata rządów PiS-u sprawiły, że Polacy i Polki coraz przychylniejszym okiem spoglądają na odmienność od sztywnego modelu heteroseksualnego Polaka-katolika. W ostatnich sondażach za legalizacją związków partnerskich opowiadało się już aż 56% obywateli naszego kraju. Rośnie również sprzeciw wobec tyranii Kościoła katolickiego, w tym poparcie dla rozdziału Kościoła od państwa, spada za to liczba praktykujących wiernych.
czytaj także
Widać to chociażby na Paradach Równości, które jeszcze parę lat temu były ważnymi, ale ograniczonymi środowiskowo eventami. Od dojścia Kaczyńskiego do władzy na największej Paradzie w Warszawie maszeruje kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a każdego roku do największych miast odważnie dołączają kolejne, coraz mniejsze i coraz bardziej konserwatywne. Parada stała się lewicowym wariantem Marszu Niepodległości: duża część uczestników i uczestniczek nie przychodzi tam w obronie konkretnych osobistych interesów, a raczej po to, by wyrazić poparcie dla pewnej wizji Polski: w tym przypadku Polski inkluzywnej, tolerancyjnej, zróżnicowanej.
Trochę to naszej klasie politycznej zajęło, żeby tę zmianę dostrzec. Jak i to, że klęczenie przed księżmi niekoniecznie musi przynieść pozytywne polityczne skutki. Liberałowie przez lata to robili – również w kwestii praw LGBT+ – a w odpowiedzi ujrzeli figę z makiem. Prawica zresztą też różnie na tym wychodzi. Relacja między rządem PiS a środowiskiem Radia Maryja przypomina tę między Władimirem Putinem a czeczeńskim przywódcą Ramzanem Kadyrowem: pod płaszczykiem przyjaźni i wspólnych ideałów rozgrywa się brutalna walka o pieniądze i wpływy.
Kościół, lewica, dialog. Dlaczego III RP dała Kościołowi tak dużo, a dostała od niego tak niewiele
czytaj także
Wygląda na to, że przynajmniej liberałowie się opamiętali – przynajmniej na czas kampanii wyborczej, z której Jarosław Kaczyński postanowił zrobić nagonkę na mniejszości seksualne. Grzegorz Schetyna twierdzi, że chętnie poprowadzi Paradę Równości, HGW przypomina działania na rzecz LGBT+ za czasów jej prezydentury, a Bartłomiej Sienkiewicz pyta, gdzie jest Robert Biedroń (!), kiedy PO walczy (!) o prawa gejów. I nawet Andrzej Duda miał według swojego rzecznika powiedzieć, że jeśli parlament przepchnie związki partnerskie, to on nie będzie miał nic przeciwko.
Niespodziewana wolta naszych liberałów musi wzbudzać uśmiech wielu aktywistów i aktywistek LGBT+. Ale ja się z niej zupełnie szczerze cieszę. Dyskryminacja i przemoc, z jaką spotykają się mniejszości seksualne, przez lata obchodziły garstkę. Choć w świetle przemian opinii społecznej trudno mówić o politycznej odwadze, na pewno można pochwalić właściwą na te przemiany reakcję. Sienkiewiczowi gratuluję z kolei – bez ironii! – retorycznej sprawności: przekonująco doczepić się do osoby, która jak bodaj nikt inny poświęciła się walce o prawa LGBT+, że robi w tym temacie za mało – to naprawdę coś.
czytaj także
Na homofobiczną szarżę prawicy i Kościoła zareagowali również sportowcy. Najpierw windsurferce Zofii Klepackiej pomyliło się, o co walczyli powstańcy warszawscy, a o co naziści – bo właśnie pamięcią powstańców próbowała bronić Warszawy przed deklaracją LGBT+ (z czytaniem ze zrozumieniem też u niej słabo). Później kibice Legii i Lechii nieoczekiwanie zjednoczyli się homofobicznymi transparentami. W odpowiedzi na to w ubiegłą niedzielę rozpoczęła się kampania #SportPrzeciwHomofobii.
To socialmediowa akcja wsparcia osób LGBT+ przez sportowców i sportsmenki na Facebooku i Instagramie. Wzięli w niej udział piłkarz Radek Majdan, podwójna mistrzyni świata w żeglarstwie Jolanta Ogar-Hill, mistrz Polski w Muay Thai Kamil Siemaszko, pływaczka paraolimpijska Karolina Hamer, trener Muay Thai i MMA, współzałożyciel klubów sportowych Academia Gorila, Grzegorz Sobieszek, wicemistrz Europy Jiu-Jitsu Ne Waza Tomasz Paszek i mistrz świata z 2016 oraz aktualny mistrza Polski w brazylijskim jiu-jitsu Maciej Kozak.
Ponadto na łamach tygodnika „Wprost” homofobię potępili Adam Małysz, Otylia Jędrzejczak i Krzysztof Hołowczyc. O swoich doświadczeniach jako lesbijki-sportsmenki opowiedziała też Katarzyna Skorupa. Wcześniej na tego rodzaju wystąpienia odważył się chyba tylko Dariusz Michalczewski. A Zofia Klepacka Jolantę Ogar-Hill ostatecznie za swoje homofobiczne wypowiedzi przeprosiła.
czytaj także
Sportowcy zgodnie podkreślają, że osoby LGBT+ w sporcie muszą się ukrywać i są narażone na hejt nie tylko ze strony swoich kolegów, ale i fanów, czego dowodem są chociażby zalinkowane wyżej transparenty kibiców. Sportowcy wykazali się wyjątkową odwagą, bo ich fani mogą na nie różnie zareagować. Sport to trudna działka: utożsamiana z genderowo męskimi cechami, jak siła i waleczność, poza tym ma szerokiego odbiorcę o najróżniejszych poglądach. Który w dodatku ogląda sport zazwyczaj nie po to, by myśleć o polityce. I z tego ostatniego powodu są to też wypowiedzi bardzo ważne: mogą zwrócić na istotny problem uwagę osób, które wyborczą naparzanką się nie ekscytują.
Tymczasem PiS brnie w głoszenie kłamstw i półprawd na temat podpisanej przez Rafała Trzaskowskiego warszawskiej deklaracji LGBT+. Posłanka PiS ogłosiła, że Małyszowi odjechała lewa narta, odnosząc się do jego wypadku sprzed lat. Sportowców skrytykowała też Krystyna Pawłowicz. A dokument, który ma szansę polepszyć sytuację zastraszanych i atakowanych za odmienność nastolatków (z których 70% ma myśli samobójcze), powoduje u prawicy hurrdurrowanie, że lewaki chcą uczyć dzieci masturbacji.
czytaj także
I nic dziwnego – jak donosi „Rzeczpospolita”, z wewnętrznych badań PiS-owi wyszło, że Polacy akceptują osoby LGBT+, ale niechętnie podchodzą do „seksualizacji dzieci”, którą deklaracja rzekomo zakłada. Trudno się dziwić, że w tej sytuacji produkują na jej temat fake newsy w tychże dzieci „obronie”.
Oby tak dalej. Jak dla mnie PiS może rządzić jeszcze jedną kadencję. Polska nigdy tak dynamicznie się nie liberalizowała i nie sekularyzowała, jak pod ich rządami. Jak tak dalej pójdzie, stanie się krajem, w którym wszystkim będzie się chciało żyć.