Jestem zmęczona słuchaniem, że polskie społeczeństwo jest prymitywne, ciemne i zbyt głupie, żeby dawać mu do ręki tak skomplikowaną zabawkę jak demokracja.
W czerwcu do Sejmu wpłynął wniosek o referendum w sprawie obowiązku szkolnego sześciolatków, pod którym podpisało się prawie milion osób. W piątek parlamentarzyści zadecydowali, że referendum się nie odbędzie. Przeciw głosowała prawie cała PO i PSL, za opowiedzieli się posłowie PiS, TR, SLD i Solidarnej Polski. „Gazeta Wyborcza” skomentowała to wydarzenie w następujący sposób: „Sprawa mogła się omsknąć (…) . Wtedy do czasu referendum mielibyśmy kolejny festiwal demagogii – polska szkoła jako kolejny krąg piekła, obóz pracy, ale przede wszystkim prawdziwy chaos”.
Wniosek złożyli członkowie ruchu Ratuj Maluchy. Jego liderzy – Karolina i Tomasz Elbanowscy – opublikowali raport na temat fatalnych warunków panujących w polskich szkołach. Z opinii dyrektorów i kontroli przeprowadzonych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej wynika, że wiele zawartych w nim informacji było przesadzonych lub wręcz nieprawdziwych. Elbanowscy, zamiast przeprowadzić miarodajne badania, opierali się na anonimowych wypowiedziach rodziców, które często mijały się z prawdą.
Brak rzetelności i ewidentne przekłamania raportu nie oznaczają jednak, że szkoły zostały dobrze przygotowane na przyjęcie maluchów. Tylko cztery podstawówki spośród 32 badanych przez NIK przeszły kontrolę bez uwag, a większość otrzymała ocenę nie wyższą niż dopuszczająca. Klasy w państwowych szkołach są przepełnione, brakuje autobusów szkolnych, dodatkowej opieki w świetlicach i odpowiedniego sprzętu. Biorąc pod uwagę fakt, że decyzja o zmianie wieku szkolnego zapadła w 2009 roku, trudno nie zadać pytania o to, co przez ostatnie cztery lata robił w tej sprawie polski rząd. Trudno też udawać, że nie ma problemu i dziwić się narastającej frustracji rodziców, a wniosek o referendum traktować jako kolejną rozgrywkę pomiędzy koalicją a opozycją.
Pracuję jako nauczycielka, organizuje warsztaty naukowe, zajmuję się pisaniem scenariuszy lekcyjnych. Od lat interesuję się kwestiami edukacji w Polsce i znam jej ciemne strony. Jednak gdyby doszło do referendum w sprawie sześciolatków, głosowałabym przeciw wnioskowi. Z doświadczeń innych krajów wynika, że dzieci w tym wieku są gotowe do podjęcia nauki. Objęcie obowiązkiem szkolnym uczniów o rok młodszych wspomaga wyrównywanie szans, umożliwia wcześniejsze rozpoznawanie i rozwój uzdolnień, a zmiana podstawy programowej spowoduje, że na początku szkoły dzieci nie będą powtarzać materiału z zerówki, tylko rozpoczną naukę na poziomie dostosowanym do ich wieku.
Zamiast blokować zmiany, powinno się zmusić rząd do zwiększenia funduszy na edukację i do wytężonej pracy nad reformą przestarzałych i nieadekwatnych programów.
Jak mawiał wuj Teodor: „I to jest moje zdanie, które popieram”. Nie oznacza to jednak, że popiera je wraz ze mną reszta polskiego społeczeństwa. Oczywiście prywatnie mogę wszystkich, którzy myślą inaczej, uważać za kretynów i konsekwentnie ignorować. Nie powinni jednak robić tego polscy politycy. Chciałam przypomnieć, że dwadzieścia lat temu Sejm odrzucił wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie karalności za przerywanie ciąży. Zlekceważono wtedy 1 300 000 podpisów, a całkiem niedawno nie wzięto pod uwagę 2 500 000 podpisów sprzeciwiających się podniesieniu wieku emerytalnego. Wielu osobom zadowolonym z ostatniego orzeczenie Sejmu poprzednie decyzje wydawały się oburzające.
Miesiąc temu podczas debaty w sprawie wniosku o odwołanie Hanny Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska Prezydenta Warszawy Seweryn Blumsztajn przekonywał, że referendum to „tępe narzędzie”, a biorących w nim udział mieszkańców stolicy nazwał „pożytecznymi idiotami”. Czuję się bardzo zmęczona ciągłym słuchaniem, że polskie społeczeństwo jest prymitywne, ciemne i zbyt głupie, żeby dawać mu do ręki tak skomplikowaną zabawkę jak demokracja. Różnimy się, inaczej postrzegamy rzeczywistość, mamy odmienne światopoglądy i często sprzeczne interesy. Niemniej wszyscy jako obywatele demokratycznego kraju mamy jednakowe prawo rozstrzygać o jego przyszłości.
Jeżeli wniosek o referendum w sprawie sześciolatków podpisało aż milion obywateli, to takie referendum powinno się odbyć. Wydawałoby się, że czasy monarchii oświeconej mamy już dawno za sobą.
Czytaj także:
Marcin Gerwin, Zagłosujmy w referendum świadomie
Joanna Erbel, Agnieszka Ziółkowska, Debata o referendum, czyli przyjdzie PiS i nas zje
Krzysztof Cibor, Odzyskajmy to referendum!
Kinga Dunin, Drzwi szeroko zamknięte