Jaś Kapela

O rozdeptywaniu nas, karaluchów

„Obiecuję wam, że nadejdą niebawem te dni, że obalimy tę całą czerwoną hołotę i rozdepczemy te karaluchy, które od 44 roku żerują na naszym polskim, zdrowym organizmie” obiecuje Adam Małecki z łódzkiej Młodzieży Wszechpolskiej na demonstracji „Idzie Antykomuna”. Zaprawdę wielkiej odwagi wymaga walka z komuną blisko ćwierć wieku po jej upadku. Przedstawianie Żydów jako wszelkiej maści robactwa było, zdaje się, popularne w publicystyce Trzeciej Rzeszy. Żydów już nie ma, ale ludzie do rozdeptania ciągle się znajdą – pedały, aborcjonistki, a ponoć nawet komuniści… Choć ci ostatni to chyba tylko w mokrych snach młodych obrońców ojczyzny.

Tymczasem MW nie przyznaje się do swoich neonazistowskich afiliacji, wiemy o tym z procesu, jaki postanowiła wytoczyć Tomaszowi Piątkowi, który w felietonie użył sformułowania „neonaziści z MW”. Pomysł, żeby udowodnić, że w MW nigdy żadnych neonazistów nie było, sam w sobie wydaje się godny pochwały, ale jednocześnie, jeśli przyjrzymy się wspomnianym wypowiedziom Małeckiego, dość humorystyczny. OK. Mamy kawę bez kofeiny, piwo bez alkoholu, szynkę bezmięsną, ale Młodzież Wszechpolska bez neonazistów? To byłby już chyba zbytni postmodernizm.

Zdają sobie z tego sprawę najwyraźniej również nasi dziarscy chłopcy, bo Piątka oskarżyli nie o to, że twierdzi, że w MW są neonaziści, lecz o to, że uznaje MW za organizację neonazistowską. Tymczasem nijak to nie wynika ze wspomnianego felietonu. Pojęcie tego jednak przerosło możliwości umysłowe „patriotów”, jak również ich adwokata Łukasza Moczydłowskiego. Nie, żebym jakoś specjalnie wierzył w zdolności umysłowe byłego szefa rady nadzorczej TVP, ale jednak dziwi mnie, że można uzyskać aplikację adwokacką bez rozumienia prostych logicznych zależności. W każdym razie, mógłby Moczydłowski raczej zwrócić uwagę swoim klientom, że obietnica rozdeptywania ludzi jak karaluchów jest podżeganiem do popełnienia przestępstwa i faktycznie budzi skojarzenia z działalnością nazistów. Zważywszy, że obietnica ta jest zarejestrowana na filmie, to jeszcze jakiś złośliwy felietonista może zechcieć się zemścić. I znowu będzie musiał Moczydłowski ganiać po sądach.

Proces sądowy to zresztą i tak nowa jakość w działaniu radykałów. W końcu albo: „Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę” i rozdeptujemy karaluchy. Albo się obrażamy i podajemy do sądu felietonistę, że sugeruje związki naszej skrajnej prawicy z innymi skrajnymi prawicami. Oh, wait. Zapomniałem, że Hitler to lewak, bo przecież socjalista. Zatem jest jeszcze gorzej – związki naszej prawicy z lewakami. Zazwyczaj działania Adama Małeckiego i jego kolegów były niestety mniej subtelne. Np. zdarzyło im się wparować na dyskusję z profesorem Michaelem Walzerem. Panowie zaczęli krzyczeć „Polska narodowa, a nie kolorowa” i „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”. Możemy się tylko domyślać, jak się czuła obecna na spotkaniu żona Walzera, ocalona z Holocaustu, widząc łysych, ryczących nienawistne hasła młodych ludzi. Nie wiem, o co dokładnie chodzi z tą czerwoną hołotą i polską niekolorową, ale najwyraźniej o to, żeby nie przyjeżdżali tu więcej profesorowie z Princeton. Niezbyt ambitny pomysł. Zważywszy, że nasz kraj nie jest jakoś super atrakcyjny do odwiedzania. Ale może właśnie dlatego, że pomysł jest mało ambitny, to łatwy do zrealizowania, choć ludzie deklarujący taką miłość do Polski powinni się chyba jednak cieszyć, że mogą ją komuś pokazać.

Nie tylko profesorowie przeszkadzają naszym młodym radykałom. Również „związki pedałów, którzy wyciągają ręce po nasze polskie dzieci” oraz „reżim Donalda Tuska”. Ach, młodość, młodość, chciałoby się westchnąć. Ale sprawa przecież wcale nie jest zabawna. Możemy oczywiście sobie pożartować z fantazji prawicowych chłopców, którzy wyobrażają sobie, że homoseksualiści o niczym innym nie marzą, jak tylko o tym, żeby przewijać pieluchy jakimś obleśnym polskim bachorom. I oczywiście pożartujemy, ale jednak kwestia to bardziej smutna niż wesoła. Gdy słucham, jak Małecki mówi, że rząd nie dba o biedne dzieci, to dobrze go rozumiem, ale jednocześnie nie słyszałem, żeby coś dla tych dzieci robił. Tzn. krzyczy dla nich różne hasła. Zdarza mu się nawet w tym celu jeździć po całym województwie. Kiedy KP zorganizowała festiwal „Boom kultury”, chłopcy byli w każdej kolejnej miejscowości. Pomaganie dzieciom w wersji MW wygląda tak, że kiedy KP organizuje warsztaty dla dzieci, na których one uczą się różnych ciekawych rzeczy, przyjeżdża MW i krzyczy coś o Polsce narodowej, a niekolorowej. Z pewnością właśnie tego polskie dzieci potrzebują. I super, że ktoś im to zapewnia. Bo inaczej pozostałyby im tylko same warsztaty.

„Polacy podnoszą głowy i noszą je coraz wyżej”, mówi jeszcze Małecki w cytowanym tu już przemówieniu, a ja się tylko martwię, żeby im przypadkiem tych głów nie urwało, od podnoszenia ich wyżej i wyżej. W końcu wszyscy mają prawo błądzić, ale z urwaną głową, można robić to tylko przez krótką chwilę. No, dobra. Tak naprawdę to nie boję się o głowy Młodzieży Wszechpolskiej (nie bardzo jest o co). Tak naprawdę to boję się tego, że jak chłopcy podniosą swoje łby dość wysoko, to przestaną dostrzegać ludzi i rzeczywiście zaczną rozdeptywać nas jak karaluchy. Tym bardziej, że przecież obiecują to robić.

Ale może aż tak bardzo nie trzeba się bać. Kiedy waleczny Adam Małecki napadł na Świetlicę KP w Łodzi, Piątek zaproponował mu: „Może poszarpiesz się ze mną zamiast z kobietami? Jeden na jednego, bez wsparcia przyjaciół”. Małecki jednak wolał schować się za togą sędziego i wytoczył Piątkowi proces. Proces przegrali. A teraz muszą zapłacić koszty sądowe. Chłopcy, jeśli komornik puści was z torbami, to możecie zwrócić się do nas o pomoc. Lewica ma wieloletnią praktykę, jeśli chodzi o obronę biednych ludzi przed egzekucją komorniczą. A wy w pewien sposób jesteście bardzo biedni.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jaś Kapela
Jaś Kapela
Pisarz, poeta, felietonista
Pisarz, poeta, felietonista, aktywista. Autor tomików z wierszami („Reklama”, „Życie na gorąco”, „Modlitwy dla opornych”), powieści („Stosunek seksualny nie istnieje”, „Janusz Hrystus”, „Dobry troll”) i książek non-fiction („Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu”, „Polskie mięso”, „Warszawa wciąga”) oraz współautor, razem z Hanną Marią Zagulską, książki dla młodzieży „Odwaga”. Należy do zespołu redakcji Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Opiekun serii z morświnem. Zwyciężył pierwszą polską edycję slamu i kilka kolejnych. W 2015 brał udział w międzynarodowym projekcie Weather Stations, który stawiał literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. W 2020 roku w trakcie Obozu dla klimatu uczestniczył w zatrzymaniu działania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Drzewce.
Zamknij