Obrońcy TVP już dawno nie mówią o świadczeniu przez nią deficytowej, acz koniecznej misji publicznej. Wręcz przeciwnie, stawiają przed telewizją publiczną zadania, które zwykle wykonują telewizje komercyjne. Bo kto dziś mówi o misji w przypadku sportu, seriali, publicystyki, a nawet informacji?
Skandaliczne dofinansowanie TVP, która bez rekompensaty PiS-owskiej tylko w roku 2018 uzyskała przecież 350 milionów PLN wpływów z abonamentu i ponad 900 milionów wpływu z reklam i sponsoringu, każe zadać pytanie, czy coraz bardziej rozdymany model TVP, a w zasadzie szerzej: mediów publicznych, ma w Polsce jakikolwiek cel? Czy wręcz przeciwnie, w świetle ogromnej zapaści usług publicznych i coraz niższych kosztów korzystania z alternatywnych kanałów internetowych TVP nie powinna być powoli zwijana i ograniczona do tych niszowych obszarów, gdzie komercyjnej alternatywy żadnej nie ma i nigdy nie będzie?
czytaj także
Obrońcy TVP już dawno nie mówią o świadczeniu przez nią deficytowej, acz koniecznej misji publicznej. Wręcz przeciwnie, stawiają przed telewizją publiczną zadania, które zwykle wykonują telewizje komercyjne. Bo kto dziś mówi o misji w przypadku sportu, seriali, publicystyki, a nawet informacji?
TVP nie zadowoli prawdziwego kibica
W przypadku sportu zadanie TVP jest jednak o tyle straceńcze, że sport w TVP nigdy nie będzie poważną alternatywą dla tzw. prawdziwego kibica. Weźmy przykład piłki nożnej. Dla prawdziwego kibica, to jest takiego, który tydzień w tydzień musi oglądać co najmniej mecz piłkarski swojej drużyny, pokazywanie jedynie wybranych spotkań w TVP i tak zmusza go do wykupywania pakietów sportowych u konkurencji. Inaczej kibic ŁKS-u czy Rakowa Częstochowa będzie czekał dość długo, aby TVP łaskawie pokazała mecz jego drużyny, skoro większą oglądalność będzie miał rozgrywany w tej samej kolejce mecz Lecha z Legią.
Sutowski: Upartyjnienie mediów publicznych grozi ich likwidacją
czytaj także
Podobnie jest z Ligą Mistrzów, tutaj także kibice albo wykupują pakiet cyfrowy, albo oglądają mecze online. Słowem, w TVP kibic swojego ukochanego Lewandowskiego obejrzeć może jedynie w przypadku, gdy akurat Bayern będzie grał w Lidze Mistrzów w środę, ale już nie we wtorek. Z kolei, żeby ów Bayern oglądać co tydzień, będzie ten kibic i tak musiał wykupić kanał z dostępem do Bundesligi. Nie znaczy to oczywiście, że mecze w TVP nie cieszą się wysoką oglądalnością, ale oglądają je jedynie tzw. kibice niedzielni, którym zwykle i tak wszystko jedno, jaki to mecz, a często niewielka różnicę robi, czy to mecz, czy kolejna powtórka Skazanych na Shawshank.
Mało tego, kupując pakiety sportowe, kupuje się dostęp do wielu wydarzeń sportowych naraz, a więc poza piłką dostaje się dostęp do NBA, tenisa czy Formuły 1. Właściwie poza skokami narciarskimi i meczami reprezentacji, które i tak muszą być prezentowane w kanałach otwartych, trudno, aby TVP mogła skutecznie konkurować z kanałami komercyjnymi. Pamiętajmy bowiem, że dostęp do kanałów sportowych jest coraz łatwiejszy i coraz tańszy, staje się masowy, a nie elitarny, jak kiedyś dostęp do Canal+ Sport. W tym sensie TVP Sport bitwę przegrać musi, zwłaszcza że lada moment prawa telewizyjne być może będą sprzedawali nie pośrednicy, ale już bezpośrednio kluby sportowe.
O wiele lepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby TVP skupiła się na sportach niszowych, w tym na sportach pokazywanych w Polsce. Piłka nożna kobiet czy też juniorów, memoriały lekkoatletyczne, zawody pływackie, motocross, judo, futsal, hokej, ping pong – słowem, coś, co jest dziś średnio opłacalne, ale co będzie pewnym realizowaniem misji publicznej.
Kibice sportowi sobie poradzą, radzili sobie do tej pory, nie trzeba im dawać wagonów pieniędzy na irytująco wybiórczą rozrywkę, skoro i tak za to już płacą operatorom kablówek. A otoczka medialna wokół sportów mniej popularnych być może mogłaby wywindować inne dyscypliny sportowe i zachwiać monopolem piłkarsko-skokowym.
czytaj także
Lepsza klasyka niż przepłacone knoty
Jeszcze bardziej uderza to w przypadku seriali. Wraz z ogromnym przesunięciem środków z przemysłu filmowego na przemysł telewizyjny i rozwojem platform streamingowych TVP absolutnie nie ma szans. Mało tego, próbując gonić rywali, wydaje coraz większe kwoty na seriale, ale istotą kapitalizmu jest to, że bogaci bogacą się bardziej niż reszta. Dlatego mimo kolejnych wagonów pieniędzy przepaść będzie się powiększała, bo tamci zawsze będą mieli więcej i więcej.
Kilka lat temu dostęp do Netflixa, nie mówiąc już o HBO GO, był pewnym luksusem, dziś konta współdzielone stają się standardem nawet u prekariuszy, spełniając rolę współczesnego opium dla ludu. Produkowanie przez TVP kolejnych ambitnych wizualnie seriali zaczyna więc mijać się z celem. Nie znaczy to oczywiście, że TVP powinna całkowicie zamknąć swoje serialowe podwoje. Istnieje bowiem wciąż pokaźna grupa osób, które ucieszą odrestaurowane perełki lat poprzednich (nostalgia!) bądź telenowele, które akurat nie wymagają Piłsudskiego na koniu albo scen batalistycznych. TVP Seriale jako połączenie Kino Polska z TV Polonia i archiwum cyfrowym zupełnie powinna wystarczyć.
Gadające głowy są tu szczytem publicystyki
Wreszcie publicystyka. Nie wiem dlaczego, ale dla wielu decydentów wiecznie te same gadające głowy są szczytem politycznej publicystyki. Nie filmy dokumentalne, nawet nie dyskusje fachowców, ale ciągle te same twarze komentatorów (zazwyczaj panów). Tylko czy TVP musi mieć aż kanał telewizyjny, żeby puszczać to samo co stacje komercyjne?
czytaj także
I tu docieramy do kwestii podstawowej. Otóż działalność telewizyjna jest działalnością koncesjonowaną. A to oznacza, że do realizacji części obowiązków wynikających z misji publicznej można nakłonić, a czasami wręcz zmusić, także stacje komercyjne. Tak jak stacje komercyjne muszą pokazywać mecze reprezentacji Polski w kanale otwartym, tak nic by się nie stało, gdyby te stacje miały obowiązek przestrzegać określonego parytetu gości w programach publicystycznych (np. wyliczonego na podstawie liczebności w parlamencie). Doprawdy, nic by się nie stało, gdyby Monika Olejnik musiała częściej zapraszać posłów Lewicy zamiast Romana Giertycha na zmianę z Michałem Kamińskim. Ba, obowiązki koncesyjne można rozszerzyć także o obowiązek emitowania kilka razy w tygodniu programów misyjnych. Realizację takich programów można, w formie na przykład grantów, w drodze konkursów powierzyć organizacjom społecznym, a stacje komercyjne jedynie puszczałyby je na swoich kanałach. Nie potrzeba tutaj TVP, której, notabene, nikt nie rozlicza z tego, co traktuje jako misję publiczną i co do niej zalicza.
czytaj także
Kanał otwarcie rządowy niech nie udaje informacji
Wreszcie kwestia kanałów informacyjnych i TVP Info. Abstrahując do tego, co się tam dzieje teraz, a dzieją się rzeczy koszmarne, kanał informacyjny obok publicystyki to główne narzędzie propagandowe każdego z obozów. Dlatego najlepszym rozwiązaniem byłaby albo jego likwidacja, czyli wręcz zaoranie do gołej ziemi, tak żeby odbudowa trwała dość długo, albo przeciwnie, potraktowanie tego kanału wprost jako kanału rządowego. Po prostu rząd otrzymałby oficjalną platformę do komunikacji ze społeczeństwem. Tyle że byłby to portal rządowy i traktowany byłby jak kanał z rządowymi konferencjami, a nie portal udający portal informacyjny, a de facto program rządowy. Inna sprawa, że prezydent ma rację, kiedy mówi o wzmacnianiu stacji regionalnych. To zawsze będzie deficytowe z punktu widzenia biznesowego, więc warto, aby informacje lokalne miały swoje pasmo w telewizji.
Tak czy inaczej, TVP1 i TVP2 w obecnej sytuacji nie za bardzo mają rację bytu. Zamiana ich na TVP Seriale plus TVP Sport, TVP Kultura, TVP ABC i TVP Historia zupełnie wystarczą. Tymczasem stworzono i rozdmuchano do ogromnych rozmiarów monstrum, które jednocześnie chce konkurować i z platformami streamingowymi, i z kanałami sportowymi, i z kanałami newsowymi. Wszystko to musi się skończyć fiaskiem ze względu na przewagi konkurentów. Oczywiście w idealnym świecie, gdy już naprawi się zapaść komunikacyjną, mieszkaniową czy zapaść w ochronie zdrowia, można się zastanawiać, ile miliardów rok w rok powinno się ładować w TVP. Ale w sytuacji, gdy pula środków jest ograniczona, zabawa w polski TVN-Canal Plus-Netflix-Polsat powinna być już dawno przecięta. Przecież fakt, że PiS nie zdecydowało się skutecznie ściągać abonamentu, świadczy o tym, że PiS wie, iż nawet jego własny elektorat nie chce za TVP płacić.
Robi się więc telewizję dla wszystkich, a w efekcie dla nikogo, będącą kalką stacji komercyjnych, tyle że finansowaną z pieniędzy, za które można by w kilka lat postawić dziesiątki mieszkań komunalnych. I nic by się nie stało, gdyby w tych mieszkaniach ludzie oglądali sobie Polsat, TVN i TVP Kultura.