Żeby z pandemii koronawirusa wynikła jakaś nauka, wszyscy musieliby spojrzeć na sport inaczej.

Żeby z pandemii koronawirusa wynikła jakaś nauka, wszyscy musieliby spojrzeć na sport inaczej.
Anna Walentynowicz budzi różne uczucia – od zachwytów po zarzuty o to, że była konfliktowa. 10 lat temu Walentynowicz zginęła w katastrofie smoleńskiej.
Finlandia jest krajem, w którym bohaterką narodową jest autorka „Muminków” Tove Jansson, lesbijka z mniejszości szwedzkojęzycznej.
Urodziłem się w 1989 roku, więc na projekty z tamtej epoki mogę spojrzeć w miarę obiektywnie.
W Krakowie gangsterzy niezwiązani z Cracovią czy Wisłą zostali wyparci. Każdy musiał współpracować z kibolami.
My, Polacy, mieliśmy trochę szczęścia w naszej historii, nigdy nie poszliśmy ze sobą tak ostro na noże, żeby została nam tak wielka rana w pamięci.
Refleksja na temat tego, co wydarzy się w dalekiej przyszłości, nie wydaje się istotnym motywem wyborów politycznych.
Kobiety w piłce nożnej zarabiają mniej, bo przynoszą mniejsze dochody i zapewniają mniejszą oglądalność niż mężczyźni – przekonują wyznawcy kapitalizmu. To wystarczający powód, żeby płacić im mniej?