Podatek majątkowy może zmniejszać nierówności, ale w Polsce generowałby raczej nikłe wpływy budżetowe. Jaka forma byłaby optymalna?

Podatek majątkowy może zmniejszać nierówności, ale w Polsce generowałby raczej nikłe wpływy budżetowe. Jaka forma byłaby optymalna?
Teoria skapywania nie działa, przypływ nie unosi wszystkich łodzi. Kluczem do zrównoważonego rozwoju jest wzmocnienie pozycji ekonomicznej osób uboższych i ochrona klasy średniej, a nie dalszy wzrost dochodu najbogatszego procenta.
Samorządy albo nie budują mieszkań, albo budują ich zbyt mało. I wciąż wyprzedają majątek mieszkaniowy.
Można pokusić się o tezę, że w Polsce mamy jedno z największych osiągnięć turbokapitalizmu – lewicę, która ignoruje kwestie nierówności ekonomicznych i nie chce podwyższać podatków najbogatszym.
Czyli czym zajmują się William Nordhaus i Paul Romer, tegoroczni laureaci ekonomicznego Nobla.
Tam, gdzie nierówności są wysokie, ludzie bardziej obawiają się bycia ocenianym, większa część społeczeństwa cierpi na choroby psychiczne, wyższa jest też przemoc w szkołach.
Warunki pracy w fabrykach nie tylko krajów peryferii dowodzą, że postulat zakończenia wyzysku człowieka przez człowieka jest wciąż aktualny.
W roku 2060 na jednego emeryta przypadać będą dwie osoby pracujące. Pracownicze Plany Kapitałowe, jedna z flagowych reform Mateusza Morawieckiego, nie są odpowiedzią na stojące przed nami wyzwania.
Jak krytykować politykę gospodarczą Prawa i Sprawiedliwości w dobie neoautorytaryzmu?
Mimo że poziom bezrobocia spadł, poziom jakości pracy w Unii Europejskiej pogorszył się po kryzysie finansowym.
Progresywny system podatkowy, wyższe opodatkowanie spadków, równy dostęp do edukacji i dobrze płatnych miejsc pracy. Tylko to może nas uratować.
W latach 1989-2015 dochód gospodarstw domowych najbogatszego procenta Polaków wzrósł 458%. Dochód biedniejszej połowy o 31%. A wy nadal nie wierzycie w nierówności?