Combo, czyli o co chodzi z tym chemseksem
„Seks na dragach” – to brzmi przyciężko. „Chemsex” wdzięczniej siada na języku.
„Seks na dragach” – to brzmi przyciężko. „Chemsex” wdzięczniej siada na języku.
Czy w Warszawie zlikwidowany zostanie program pomocy dla osób uzależnionych z HIV? Komentarz Jakuba Janiszewskiego.
Odgrodzona płotem, ekskluzywna pustynia wcale nie jest fajnym miejscem do życia.
Na fali walki o tęczowe homorodziny usunięto w cień temat nadrzędny – prawo do kształtowania własnego życia seksualnego po swojemu.
„Ten magazyn został wydrukowany krwią ludzi HIV+” – głosi byczy napis na papierowym wydaniu austriackiego „Vangardist”.
Siła i odporność Anny Grodzkiej jest dla niektórych nie do zniesienia.
Panika to jedno, a strach mobilizujący do działania to zupełnie coś innego.
„Redakcje dzisiaj nie są żadnymi miejscami, w których się myśli czy dyskutuje. To się zrobiły biura” – to mówiąc, wypuściła z płuc chmurę papierosowego dymu.
Musimy desperacko się wypierać, że dotykanie dzieci to nie my – bo szukanie pedofilii tam, gdzie jej nie ma, to dziś norma.