Rozmowa z Bogdan Avramenko, który kieruje działaniami Polskiej Misji Medycznej w Ukrainie.

Rozmowa z Bogdan Avramenko, który kieruje działaniami Polskiej Misji Medycznej w Ukrainie.
Rozwiązaniem sytuacji w RPA nie były gwarancje bezpieczeństwa dla białych, a zniesienie apartheidu. Tak samo jest z Palestyną – mówi palestyński edukator Baha Hilo.
Aleh Razhkou z organizacji Journalists for Tolerance zdradza, że w nagonce roku 2020 na społeczność LGBTQ+ białoruskie władze wspierali propagandyści z Kremla. – Przyjechali i przeprowadzili prawdziwy program master class – ocenia.
„Zobaczyłam ludzi z Syrii, Afganistanu, Jemenu, Etiopii, Somalii. Na każdej twarzy malowało się inne cierpienie, bo każdy miał inne powody, by musieć opuścić swój dom i dotrzeć do tego strasznego miejsca”.
Chcemy wymieniać się doświadczeniami i dobrymi praktykami oraz realizować wspólne projekty na rzecz suwerenności żywnościowej.
Członkowie i członkinie kooperatyw spożywczych z Warszawy, Poznania i Częstochowy tłumaczą, czemu wolą takie zakupy.
Wprowadzenie strefy stanu wyjątkowego – wydarzenie bez precedensu we współczesnej historii Polski – było wymierzone bezpośrednio w media, ale także w aktywistów. I to właśnie aktywiści – poza osobami w drodze, rzecz jasna – odczuli ten cios najmocniej.
To nie tak, że ofert do młodych nie było – były, ale w wielu przypadkach nieadekwatne do potrzeb. Bartosz Rumieńczyk przygląda się problemom, z jakimi mierzy się ukraińska mło-dzież.
Amnesty International upomina się o równe prawa dla ukraińskich dzieci w polskich szkołach. I wzywa rząd, by wywiązał się ze swoich obowiązków.
Wszystkim jest dziś coraz trudniej, ale może się okazać, że zimą trzeba będzie pomóc jeszcze raz.
Główny ciężar pomocy osobom migrującym przez granicę polsko-białoruską spadł na lokalną społeczność. Państwo stanęło przeciwko niej. Ale nadzieje mieszkańców Podlasia zawiodły też największe organizacje pomocowe.
Za przecinanie drutów białoruscy strażnicy potwornie biją. Płotu można tylko dotknąć. Wtedy przychodzą i otwierają furtkę. A na drogę dają w zęby, ale tylko raz, żebyśmy wiedzieli, co nas czeka, jak będziemy chcieli wracać.