Pani Anna źle czuła się od rana. Najpierw rozbolała ją głowa, potem pojawiły się dreszcze, wreszcie zrozumiała, że ma gorączkę.
Pani Anna źle czuła się od rana. Najpierw rozbolała ją głowa, potem pojawiły się dreszcze, wreszcie zrozumiała, że ma gorączkę.
– Gdzieś tu powinnam mieć jeszcze jakąś polopirynę – powiedziała do siebie, przeszukując pudełko z lekami. Polopiryna od pewnego czasu była nie do zdobycia – Jest! Została jeszcze jedna!
Wyjęła tabletkę. Nalała sobie z czajnika letniej wody do szklanki, żeby popić lek. Włożyła polopirynę do ust i w tym momencie…
Szyby poszły w drobny mak. Do mieszkania pani Anny wpadł przez okno zamaskowany, ubrany na czarno typ. Za nim drugi. Pani Anna z krzykiem rzuciła się do drzwi wyjściowych – ale te już były wyważone, stał w nich kolejny zamaskowany czarny facet z bronią wycelowaną w panią Annę.
– PSSKF! Na ziemię! – ryknął.
Pani Anna posłusznie rzuciła się na podłogę.
– Przepraszam – zapytała – Co to jest PSSKF?
– Prywatna Straż Stowarzyszenia Koncernów Farmaceutycznych. Z naszych obserwacji wynika, że wzięła pani podróbkę aspiryny. Nie wie pani, że od miesiąca wolno brać tylko oryginalną aspirynę bayerowską? Teraz będzie płukanko.
– Co?
– Płukanko żołądka – wyjaśnił typ, wyciągając z plecaka coś, co wyglądało jak skrzyżowanie pompki z lewatywą.
– Wypełnione ciepłą wodą razem ze środkiem na wymioty – wyjaśnił. – Oryginalnym Vymiotixem, rzecz jasna, żadną imitacją. Zaraz pani ślicznie wyrzyga podróbę aspiryny.
– Hrhhhaaa!!! – próbowała protestować pani Anna, ale pompa już się znalazła w jej ustach, kiedy dwóch silnych mężczyzn trzymało ją za wykręcone do tyłu ręce.
– Grzywna wynosi jedynie 1000 euro, jesteśmy wielkoduszni – tłumaczył dalej mężczyzna. – Ale przy okazji zeskanujemy pani geny.
Pobrał szybko próbkę śliny, co w zaistniałej sytuacji było akurat bardzo łatwe, bo pani Anna miała otwarte przemocą usta. Próbka trafiła do małego przenośnego urządzenia, które mężczyzna podłączył do laptopa.
– No pięknie! – zawołał. – Mamy w organizmie zmodyfikowane białko. Jadło się kukurydzę, co? No to teraz albo proces o bezprawne przejęcie genów będących cudzą własnością i milionowe odszkodowanie, albo podpisze pani to.
I z plecaka wyjął teczkę, a z teczki gotowy tekst umowy.
– Zrzeczenie praw do własnego organizmu. Z właściciela staje się pani dzierżawcą organizmu należącego do firmy Monsanto. Od tej pory wszystko, cokolwiek pani wprowadzi do organizmu lub z niego wyprowadzi, musi pani konsultować z Monsanto. Monsanto ma prawo używać pani organizmu do dowolnych celów, na przykład do pracy na polu podczas zbiórki kukurydzy albo do eksperymentów genetycznych. Mogę pani zdradzić tajemnicę, że Monsanto chce wyhodować nowego prosiaka typu „Mutant Mięsisty”, pani organizm może się przydać do eksperymentów, więc może już pani zacząć chrząkać. Chrum, chrum!
Chrum, chrum. Rzecz jasna, przesadzam, straszę, uprawiam fantastykę. Ale o wiele bardziej przesadzają w drugą stronę ci, którzy próbują nam wmówić, że w protestach przeciwko ACTA chodzi wyłącznie o wolność oglądania głupich filmików w necie.