Always Active

Necessary cookies are required to enable the basic features of this site, such as providing secure log-in or adjusting your consent preferences. These cookies do not store any personally identifiable data.

Functional cookies help perform certain functionalities like sharing the content of the website on social media platforms, collecting feedback, and other third-party features.

Analytical cookies are used to understand how visitors interact with the website. These cookies help provide information on metrics such as the number of visitors, bounce rate, traffic source, etc.

Performance cookies are used to understand and analyze the key performance indexes of the website which helps in delivering a better user experience for the visitors.

Advertisement cookies are used to provide visitors with customized advertisements based on the pages you visited previously and to analyze the effectiveness of the ad campaigns.

Świat

Od Elora Azarii po masakrę ratowników. Jak Izrael przeszedł brutalizację

Elor Azaria, izraelski żołnierz, który z zimną krwią zamordował rannego, bezbronnego palestyńskiego napastnika, w 2016 roku wywołał w Izraelu gorącą dyskusję i został skazany. Niecałą dekadę później masakra piętnastu ratowników medycznych – jedna z bardziej spektakularnych zbrodni wojennych dokonanych przez Izrael w ostatnich miesiącach – wywołuje dużo mniej oburzenia. Dlaczego?

Rankiem 24 marca 2016 roku w Hebronie 19-letni izraelski sierżant z brygady piechoty Kfir i medyk bojowy Elor Azaria strzelił w głowę Palestyńczykowi Abdelowi Fattahowi al-Sharifowi. Zanim zginął, al-Sharif leżał ranny na ziemi, rozbrojony i otoczony przez żołnierzy z karabinami. Wcześniej dźgnął nożem i lekko zranił jednego z nich. Wspólnik al-Sharifa został zastrzelony na miejscu. Według raportu Sił Obronnych Izraela (IDF) na temat tego incydentu, zanim Azaria skierował lufę karabinu w stronę al-Sharifa, powiedział swojemu dowódcy: „To terrorysta; musi umrzeć”. W ataku nie zginął żaden Izraelczyk, a zachowaniem zgodnym z oficjalnymi izraelskimi procedurami byłoby aresztowanie Al-Sharifa, postawienie go przed sądem i – prawdopodobnie – skazanie na długie lata w więzieniu.

Gaza: ludobójstwo na Instagramie

Tego samego dnia izraelska organizacja praw człowieka B’Tselem opublikowała nagranie wideo z zajścia, które szybko rozprzestrzeniło się w izraelskich mediach społecznościowych i przyciągnęło międzynarodową uwagę, wywołując ogromną kontrowersję polityczną. IDF ogłosiło rozpoczęcie śledztwa, określając incydent jako „bardzo poważny”, i oświadczając: „To nie są Siły Obronne Izraela, to nie są wartości IDF ani wartości narodu żydowskiego”. Premier Benjamin Netanjahu i minister obrony Mosze Ja’alon potępili, przynajmniej początkowo, strzelanie do przeciwnika, który nie stanowi już zagrożenia. Śledztwo szybko doprowadziło do postawienia zarzutów i rozpoczęcia procesu, którego przebieg zdominował izraelskie media i politykę w 2016 roku i na początku kolejnego. W jego wyniku Azaria został skazany na 18 miesięcy, a cały Izrael podzielił się na jego obrońców i przeciwników. Odbywały się protesty i marsze poparcia, wyrokowi zarzucano zbytnią łagodność, a sam Netanjahu zmienił swoje stanowisko na popierające Azarię i wzywał do odstąpienia od skazania żołnierza.

„Obecni-nieobecni” – jak przejmowano palestyńskie nieruchomości

Dziewięć lat później, 23 marca 2025 roku, podczas trwającej masakry w Gazie, zaginęło kilkunastu palestyńskich medyków i pracowników humanitarnych. Na przełomie marca i kwietnia odkryto masowy grób, a w nim 15 ciał. Osiem należało do medyków z palestyńskiego Czerwonego Krzyża, sześć do pracowników obrony cywilnej, jeden do pracownika ONZ. Niektóre ofiary miały związane z tyłu ręce, a zeznania Munthera Abeda, jedynego ocalałego, oraz przekazane w formie przecieku do mediów nagrania z telefonów jednoznacznie pokazują, że mężczyźni padli ofiarami IDF.

Ratownik medyczny Munther Abed powiedział w rozmowie z „Guardianem, że „został całkowicie rozebrany, pozostał tylko w bieliźnie, a ręce miał związane za plecami”. „Rzucili mnie na ziemię i rozpoczęło się przesłuchanie. Doświadczyłem brutalnych tortur – bicia, obelg, gróźb śmierci oraz duszenia” – relacjonował. Według Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca (IFRC) ten incydent stanowi „najbardziej śmiercionośny atak na pracowników Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca na świecie od 2017 roku”.

Atak na medyków i pracowników humanitarnych ­– osoby, które poświęcają życie, by nieść pomoc innym, zamiast na zamachowca podejmującego agresywne działania zaczepne, tortury, egzekucja i masowy grób – wszystko to sprawia, że opisana sprawa jest znacznie poważniejsza niż głośny incydent z udziałem Elora Azarii. Azaria działał jako jednostka, samowolnie, bez rozkazu. Gdy żołnierze grzebią ciała w masowym grobie, nie jest to wynikiem pomyłki, lecz świadomego działania – elementem zbrodniczej polityki państwa.

Palestyński Romeo, Julia Żydówka. Jak Izrael walczy z miłością ponad murami i religiami

Jednak to zdarzenie, podobnie jak wiele innych przerażających zbrodni dokonanych w Gazie, nie wywołuje szerokiej debaty w izraelskich mediach. Poza kilkoma artykułami w Haaretzu media głównego nurtu, takie jak „The Jerusalem Post”, zachowują chłodny, pozbawiony oceny ton. Jak zauważa jeden z publicystów Haaretza: „Milczenie izraelskich mediów w tej sprawie – fakt, że większość redakcji niemal całkowicie ją zignorowała – jest nie mniej ważny niż sam incydent. To milczenie, w czasie gdy podstawowe zasady moralności są brutalnie deptane, staje się formą współudziału w zbrodni”.

Tymczasem w komentarzach, grupach telegramowych i mediach społecznościowych aż huczy od głosów izraelskich obywateli, którzy piszą, że medycy „dostali to, na co zasłużyli”, sugerując, że zabici przewozili broń albo w inny sposób wspierali Hamas.

Brutalność i znieczulica jako wynik traumy

Oczywistą odpowiedzią na pytanie, dlaczego izraelska opinia publiczna, politycy i wiele mediów nie próbują nawet udawać, że przejmuje ich los zamordowanych medyków, jest wojna. Od masakry urządzonej przez Hamas 7 października i podczas trwającej już półtora roku rzezi Palestyńczyków empatia izraelskiego społeczeństwa wyparowała jak kamfora.

Pokój za wysiedlenie? Gaza jako „plac rozbiórki” i „świetna nieruchomość”

Ahmad Tibi, dziennikarz Haaretzu, w tekście The Response to the Gaza Aid Workers Massacre Shows Israel Has Undergone Brutalization pisze: „Raporty opublikowane w «The Guardian» i Haaretzie ujawniły incydent, który powinien wstrząsnąć nie tylko Izraelem, ale i sumieniem całej ludzkości. Jednak nie wstrząsnął Izraelem, ponieważ izraelskie społeczeństwo przeszło posttraumatyczną brutalizację (post-traumatic brutalisation)”.

Tibi odwołuje się do dobrze znanego związku między przemocą a zespołem stresu pourazowego (PTSD). Relacja ta ma charakter dwukierunkowy: z jednej strony doświadczanie przemocy może prowadzić do rozwoju PTSD, z drugiej – niektóre objawy tego zaburzenia wyrażają się w agresji i zachowaniach przemocowych. Można więc powiedzieć, że przemoc nie tylko sprzyja powstawaniu traumy, ale też staje się jej integralnym składnikiem. Kto został skrzywdzony, może mieć większą łatwość w krzywdzeniu innych, a jego zdolność do empatii zostanie poważnie ograniczona.

Psychologizująca narracja – sugerująca, że całe izraelskie społeczeństwo cierpi na objawy traumy, nawet jeśli poszczególne osoby nie zostały bezpośrednio dotknięte wojną – jest silna w izraelskich i zachodnich mediach.

Dlatego te pierwsze – jak opisuje inny autor Haaretza, Gideon Levy, w kolejnym tekście na ten temat – skupiały się na historiach o izraelskich zakładnikach, cierpieniu i tęsknocie ich rodzin, spekulując, jakie emocje mogą im towarzyszyć. Bardzo skrupulatnie pomijały temat zbrodni wojennych IDF i cierpień Palestyńczyków. Dziesiątki tysięcy zamordowanych czy setki poddane wymuszonym amputacjom to nie temat, z którym izraelski czytelnik empatyzowałby po kilkunastu miesiącach wojny.

Przemoc skleja społeczeństwo?

W artykule pt. Military, Masculinity, and Citizenship: Tensions and Contradictions in the Experience of Blue-Collar Soldiers Orny Sasson-Levy analizuje, jak izraelscy żołnierze z niższych warstw społecznych, pełniący służbę w rolach technicznych i pomocniczych (tzw. blue collars), konstruują swoją męskość i obywatelstwo w kontekście służby wojskowej. Autorka opiera się na wywiadach pogłębionych, by ukazać, że żołnierze ci jednocześnie akceptują i kwestionują hegemoniczne, syjonistyczne koncepcje męskości i obywatelstwa. Opisuje różne typy nierówności w Izraelu. Między innymi rasowych, ponieważ pozycja Izraelczyków Mizarhi, o wyraźnie bliskowschodnim wyglądzie, i Izraelczyków pochodzenia aszkenazyjskiego, są zupełnie inne, szczególnie w wojsku.

Wyścig demograficzny lub wojna o łona. Rzeczywiste podstawy konfliktu Izraela z Palestyną

 

Sasson-Levy wyraża niezwykle ciekawą myśl: mimo niezgody i frustracji Mizrahim wobec izraelskiego społeczeństwa, które od lat traktuje ich jak obywateli drugiej kategorii, większość rozmówców autorki wyrażała poparcie dla przemocy wobec Arabów. Przyjmowanie i eksponowanie postaw nacjonalistycznych, wojowniczych, a niekiedy wręcz pogardliwych wobec Palestyńczyków, pozwala im odciąć się od piętna „pół Araba, pół Żyda” i zadeklarować pełną identyfikację z dominującym dyskursem syjonistycznym.

Izraelscy żołnierze pełniący zadania fizyczne, choć w codziennych praktykach wyrażają opór wobec uprzywilejowania żołnierzy bojowych, podkreślają znaczenie wspólnej misji – zabijania Arabów i postrzegania ich wyłącznie jako wrogów. W pewnym sensie, mimo różnic dzielących odmienne grupy społeczne w Izraelu, wspólne poczucie „bycia przeciwko Arabom” miało pełnić funkcję spoiwa łączącego to złożone społeczeństwo.

Po roku 2023, kiedy napięcia społeczne w Izraelu osiągnęły poziom niespotykany od dekad, potrzeba takiego „kleju” staje się jeszcze bardziej odczuwalna.

W obronie izraelskich oprawców

W 2024 roku media obiegły informacje o brutalnym traktowaniu palestyńskich więźniów. Część z tych, którzy zostali zwolnieni i powrócili do Gazy, poinformowała UNRWA – agencję ONZ – i „New York Timesa”, że podczas przesłuchań używano metalowego pręta, którym zadawano obrażenia przez penetrację odbytu. Wielu więźniów relacjonowało również stosowanie wstrząsów elektrycznych – niektórzy byli zmuszani do „siedzenia na krześle podłączonym do prądu”.

Izraelscy zakładnicy. Kiedy ludzie i ludzkie ciała stają się walutą

29 lipca 2024 roku izraelska żandarmeria wojskowa zatrzymała dziewięciu żołnierzy IDF stacjonujących w ośrodku detencyjnym Sde Teiman, podejrzanych o znęcanie się nad palestyńskim więźniem, który – według „The Times of Israel” – miał ślady „poważnego znęcania się, w tym obrażenia odbytu”. W odpowiedzi na zatrzymania skrajnie prawicowi politycy, m.in. minister dziedzictwa narodowego Amichaj Eliyahu oraz poseł Zwi Sukkot, wezwali swoich zwolenników do protestu pod bazą w Sde Teiman. Eliyahu, Sukkot i poseł Nissim Vaturi wraz z innymi przedstawicielami skrajnej prawicy nielegalnie wtargnęli na teren bazy, domagając się uwolnienia żołnierzy. Kilka godzin później, po przewiezieniu tam zatrzymanych, baza wojskowa Beit Lid również została zaatakowana przez protestujących.

Wielu prawicowych polityków stanowczo potępiło decyzję o zatrzymaniu żołnierzy. Minister sprawiedliwości Jariv Lewin określił „wstrząsające sceny z zatrzymania” jako „nie do przyjęcia”. Minister bezpieczeństwa narodowego Itamar Ben-Gwir nazwał działania żandarmerii „haniebnymi” i wezwał władze wojskowe do okazania pełnego wsparcia żołnierzom. Minister gospodarki Nir Barkat zadeklarował, że popiera zatrzymanych, określając sytuację mianem „procesu pokazowego”. Minister transportu Miri Regew uznała aresztowania za „niebezpieczne” w czasie wojny i ostrzegła przed procesami sądowymi, które jej zdaniem „dają satysfakcję naszym wrogom”. Poseł Hanoch Milwidsky stwierdził w Knesecie, że wobec komandosów Hamasu z jednostki Nukhba dozwolone są także formy przemocy seksualnej.

Kilka dni później świat obiegły wyniki badania opinii publicznej z sierpnia 2024 roku, przeprowadzonego przez Instytut Badań nad Bezpieczeństwem Narodowym (INSS). Według tłumaczenia agencji Reutera 65 proc. żydowskich Izraelczyków odpowiedziało, że „żołnierze powinni zostać ukarani wyłącznie dyscyplinarnie, na szczeblu dowódczym”. Około 21 proc. uznało, że „powinni stanąć przed sądem karnym”, a 14 proc. odpowiedziało „nie wiem”.

To było najbardziej puste i ponure „pamiętamy” w historii pamiętania

Relacje dotyczące przemocy i tortur stosowanych wobec Palestyńczyków przez izraelskie służby towarzyszą nam od dekad. Kiedyś jednak pojawiały się po stronie izraelskiej przynajmniej próby wyjaśnień. Osoby poddawane przemocy bywały przedstawiane jako potencjalne zagrożenie, a zbrodnie tłumaczono działaniami jednostek niezależnych, niezdyscyplinowanych. W rządzie i mediach toczyły się debaty o granicach dopuszczalnych działań, sporadycznie – choć symbolicznie – wymierzano kary. Ministrowie podawali się do dymisji. Masakrę w Szatili i Sabrze w 1982 roku, współorganizowaną przez IDF, komentowano ze wstydem. Głośny film Walc z Baszirem, choć koncentrował się na psychicznej traumie izraelskich żołnierzy uczestniczących w inwazji na Liban i masakrze  w Sabrze i Szatili, pozostawiał przestrzeń na ukazanie cierpienia ofiar i zachowywał choćby minimum przyzwoitości.

Ostatni rok pokazuje, że w coraz bardziej zbrutalizowanym i znieczulonym izraelskim społeczeństwie nawet to minimum staje się rzadkością.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij