Dla klubu parlamentarnego Lewicy decyzja posłanek o odejściu z partii jest dobra. Najgorszy bowiem jest stan zawieszenia – niepewny sojusznik, który podkopuje pozycję tak w rządzie, jak i wobec wyborców.
Wyjdą czy nie wyjdą? – to pytanie zadawaliśmy sobie przez ostatnie tygodnie, wiedząc o napięciach w partii Razem i zapowiedziach Adriana Zandberga, iż kilkoro posłów zamierza opuścić koalicyjny klub Lewicy w Sejmie.
Decyzję tę ubiegły dziś senatorki Magdalena Biejat i Anna Górska oraz posłanki Dorota Olko, Daria Gosek-Popiołek i Joanna Wicha, ogłaszając, że wychodzą z partii Razem. A z nimi grono działaczy i działaczek, w tym obydwie radne miasta Warszawy.
czytaj także
Polityczki chcą pozostać w klubie i brać odpowiedzialność za rządzenie, chcą wspierać Lewicę w nadchodzących wyborach prezydenckich. Nie chcą stać na uboczu polityki w wygodnej pozycji, z której łatwo krytykować, ale niewiele można zdziałać.
O swoim odejściu poinformowały dwa dni przed zapowiadanym kongresem partyjnym, co części członków partii podniosło ciśnienie i wzbudziło podejrzenia, że być może jest to efekt jakiegoś politycznego dealu oraz prognozy rychłego połknięcia Lewicy przez Koalicję Obywatelską. Wielu jednak gratuluje decyzji i docenia odpowiedzialność.
Na konferencji przy budynku Senatu posłanki przekonywały, że decyzja podyktowana jest głębokim namysłem, pragnieniem pozostania wiernymi sobie i swoim wyborcom, którzy chcieli, by Razem wzmacniało Lewicę w rządzie, a nie ją osłabiało. Nie wchodzą do Nowej Lewicy, pozostają bezpartyjne.
czytaj także
„Gdy w siłę rośnie skrajna prawica, pora skupić się na walce o sprawy. Idziemy do przodu i wspólnie z innymi ugrupowaniami lewicy będziemy walczyć o wszystko, o czym mówiłyśmy niewiele ponad rok temu w kampanii wyborczej. […] Im silniejszy klub parlamentarny Lewicy, tym silniejsza Lewica w rządzie. Nasz cel jest jasny – realizacja jak największej części naszych postulatów jeszcze w tej kadencji” – napisały w oświadczeniu.
Napięć w partii Razem było wiele: niezrozumiałe dla wielu postępowanie Pauliny Matysiak, która zdawała się w ostatnich miesiącach grać coraz mocniej na siebie. Z drugiej strony trudne były kompromisy, na które skazywała się partia Razem, wspierając koalicję 15 października, która nie dowiozła obiecanych praw kobiet, związków partnerskich, znaczniejszego wsparcia budżetówki czy mieszkalnictwa.
Po roku od wejścia Lewicy do rządu wiadomo dwie rzeczy: nie wystarczy mieć racji i trzeba mieć cierpliwość.
Przy okazji debaty o strategii migracyjnej Lewica dowiodła, że potrafi mieć zdanie odrębne, że jest gotowa stanąć za prawami człowieka i nie zgodzić się na zawieszanie prawa do azylu. Wcześniej piętnaścioro posłanek i posłów klubu Lewicy (w tym Adrian Zandberg i Maciej Konieczny) głosowało przeciw ustawie o dekryminalizacji użycia broni.
To za mało, by takie ustawy blokować, ale gdyby partia Razem, jak zapowiadała, wyszła z klubu, głos Lewicy byłby jeszcze cichszy. Tymczasem w Razem zostali Adrian Zandberg, Maciej Konieczny, Marta Stożek, Paulina Matysiak i Marcelina Zawisza.