„W ministerstwie sportu jest więcej mężczyzn o imieniu Ireneusz, niż kobiet” – zauważył w TVN24 Piotr Kraśko. A my wiemy, że prawdziwa równość to równość szans, ale też władzy i decyzyjności. Bo decyzje z góry wpływają na to, w jakich warunkach pracuje się i działa na dole.
„Polskie kobiety pokazały nam, jak się walczy! 8 medali panie, 2 panowie” – napisał Donald Tusk na X. Podsumujmy: Aleksandra Mirosław „wbiegła” po ściance wspinaczkowej po złoto. Klaudia Zwolińska zdobyła srebro w kajakach, Julia Szeremeta srebro w boksie, a Daria Pikulik w kolarstwie. Szpadzistki – Martyna Swatowska-Wenglarczyk, Alicja Klasik, Renata Knapik-Miazga, Aleksandra Jarecka – sięgnęły po brąz drużynowo, Iga Świątek zgarnęła brąz w tenisie, Aleksandra Kałucka we wspinaczce, a Natalia Kaczmarek w biegu na 400 metrów.
„W ministerstwie sportu jest więcej mężczyzn o imieniu Ireneusz, niż kobiet” – zauważył w TVN24 Piotr Kraśko. W kierownictwie Ministerstwa Sportu i Turystyki zasiada pięciu panów. O tym, że ciała decyzyjne, panele dyskusyjne i wszelkie ważne miejsca – w tym gremia polityczne – złożone z samych facetów, to nie najlepszy pomysł, mówią od lat feministki i lewica. My wiemy, że równość to równość szans, ale też władzy i decyzyjności. Bo decyzje z góry wpływają na to, w jakich warunkach pracuje się i działa na dole.
czytaj także
W lipcu odbyła się w Senacie konferencja dotycząca projektu nowelizacji ustawy o sporcie. W 4 na 69 polskich związków sportowych (6 proc.) funkcję prezesa sprawuje kobieta. Konferencja nie odbiła się szerokim echem, ale dzięki Igrzyskom Olimpijskim temat wrócił, więc warto przypomnieć, że propozycje konkretnych zmian w sporcie leżą na stole.
Co to za propozycje? M.in.: zrównoważona reprezentacja płci we władzach sportowych, np. „w zarządach liczących od dwóch do pięciu członków powinno być co najmniej po jednym przedstawicielu każdej płci, a w zarządach liczących sześciu lub więcej członków, co najmniej 30 proc. członków zarządu powinni stanowić mężczyźni i co najmniej 30 proc. kobiety”.
Inny ważny element to wsparcie dla matek: dodatkowe stypendium przez okres ciąży oraz przez rok po urodzeniu dziecka. Zawodniczki mogłyby również otrzymywać stypendium przez 12 tygodni po porodzie w razie urodzenia martwego dziecka.
Wśród propozycji są też zapisy o przeciwdziałaniu przemocy i dyskryminacji w sporcie – oznacza to, że kluby sportowe, związki sportowe oraz spółki zarządzające ligą zawodową będą zobowiązane do przeciwdziałania przemocy (w tym psychicznej i seksualnej). Zmiany zakładają także „wprowadzenie funkcji rzecznika ochrony praw zawodników i innych osób uczestniczących we współzawodnictwie sportowym oraz pełnomocników do spraw przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji w sporcie, którzy będą monitorować i raportować przypadki przemocy i dyskryminacji”.
Karolina Wasielewska, autorka książki Polka gola. O kobietach w futbolu, pisze o sporcie i dyskryminacji od lat. W rozmowie z Krytyką Polityczną mówiła: „Osobiście życzę piłkarkom, by w ich dyscyplinie pojawiły się pieniądze, ale nie sądzę, by wytworzyły maczyzm à rebours”.
Czy kobieca piłka nożna jest feministyczna? [rozmowa z Karoliną Wasielewską]
czytaj także
Teraz też w rozmowach o sporcie kobiet będziemy słuchać o tym, że są w nim mniejsze pieniądze, a powinny być większe (powinny!). Warto przy tym pamiętać, że pieniądze nie przynoszą równości. Zaś wielkie pieniądze póki co przynoszą raczej więcej seksualizacji (jak słynne kuse majtki, w których grają siatkarki). Dlatego tak ważne jest, oprócz dobrych pieniędzy, po prostu dobre prawo.
Warto wykorzystać polityczne momentum do przeprowadzenia zmian na rzecz równości kobiet w sporcie. Sponsorzy tego za parlament nie załatwią.