Ze wszystkich ziemskich ekosystemów najsłabiej znamy oceaniczne głębiny. Wiemy, że właśnie one gromadzą olbrzymie rezerwy gazów cieplarnianych i pomagają produkować większość tlenu, którym oddychamy. A koncerny wiedzą, że pod morskim dnem kryją się cenne zasoby metali rzadkich, więc chcą je jak najszybciej rozkopać i zniszczyć tak, jak zniszczyły lądy. Wkrótce może się okazać, czy politycy im na to pozwolą.
Najbardziej przełomowe, a raczej niszczycielskie decyzje o rozwoju przemysłu i gospodarki od zawsze zapadały nad głowami obywateli, w których ani trochę nie mieści się pomysł, by kopalnie, które zniszczyły przyrodę i klimat na lądzie, zacząć teraz budować pod wodą. Mamy dowody na społeczny sprzeciw. Ale czy sprzeciw ma jakiekolwiek znaczenie, gdy w grę wchodzą interesy zachłannych korporacji?
„Nieposkromiona żądza plądrowania planety w poszukiwaniu surowców sięga absolutnego dna – i to dosłownie. Gdy wyczerpują się zasoby na lądzie, koncerny szukają bogactw w głębinach mórz i oceanów. Mogą wywołać tym katastrofę, która zniszczy tętniące tam i wciąż nie do końca rozpoznane życie. Być może nie wiecie, ale rozwojowi podwodnych kopalń daliśmy może jeszcze nie zielone, ale na pewno pomarańczowe światło, które dla planety świeci jednak na krwistoczerwony kolor” – pisałam w 2023 roku tuż po tym, jak w jamajskim Kingston pod auspicjami Międzynarodowej Organizacji Dna Morskiego (agendy ONZ zajmującej się zasobami znajdującymi się na dnie oceanów obszarów będących poza jurysdykcją państwową i zrzeszającą 168 krajów) zakończyły się negocjacje w sprawie przyszłości górnictwa morskiego, zwanego też oceanicznym lub podwodnym (ang. deep sea mining).
czytaj także
Wówczas nie podjęto wiążących decyzji dotyczących pozwoleń na wydobycie. Nie zatrzymano też rosnącej presji ze strony koncernów, ostrzących sobie zęby na eksplorację dna morskiego w poszukiwaniu przede wszystkim metali rzadkich, na które popyt, napędzany przez rozwój energetyki odnawialnej, rośnie w błyskawicznym tempie. Przeciwnie – liderzy MODM dali korporacjom spore nadzieje na realizację ich biznesowych planów. Kto jest temu winien?
– Zarówno niektóre firmy prywatne, jak i niektóre rządy naciskają na górnictwo głębinowe, ale ich motywacje są różne. Prywatne firmy kierują się znacznymi potencjalnymi zyskami z cennych minerałów, takich jak kobalt, nikiel i pierwiastki ziem rzadkich. Niewielka liczba rządów widzi szansę na pobudzenie swoich gospodarek i zabezpieczenie strategicznych zasobów. Jednak ten nacisk spotyka się z oporem ze strony grup ekologicznych, naukowców i 27 państw, które podkreślają potrzebę ostrożności i ochrony środowiska morskiego, ponieważ wiedza na temat głębin morskich jest niewystarczająca – tłumaczy mi specjalista ds. polityki górnictwa morskiego z organizacji Seas At Risk Simon Holmström. Warto dodać, że większość podmiotów prywatnych zainteresowanych górnictwem ma silne powiązania z innymi gałęziami przemysłu wydobywczego, takimi jak ropa i gaz.
Najbardziej zdeterminowanym graczem jest tu kanadyjska The Metal Company (TMC). Mimo sprzeciwu wielu światowych rządów, organizacji środowiskowych i naukowców korporacja wraz z Republiką Nauru naciska na to, by w tzw. w strefie rozłamowej Clarion-Clipperton, położonej na Północnym Pacyfiku między Hawajami a Meksykiem, rozpocząć prace głębinowe i tym samym ośmielić kolejne korporacje do podwodnych eksploracji.
TMC próbuje wykorzystać w tym celu luki prawne. Sandrine Polti, europejska liderka regionalna Deep Sea Conservation Coalition, zrzeszającej ponad 100 międzynarodowych organizacji działających na rzecz promowania ochrony różnorodności biologicznej na pełnym morzu, tłumaczy mi, że luką wykorzystywaną przez koncern jest tzw. zasada dwuletnia, która została uruchomiona w czerwcu 2021 roku i pozwala firmom górniczym składać wnioski o rozpoczęcie wydobycia głębinowego w dowolnym momencie, nawet w przypadku braku kodeksu górniczego, stawiając interesy korporacji ponad ochroną środowiska.
– Służy ona firmom, które chcą przyspieszyć wydobycie mimo znacznego sprzeciwu społecznego i politycznego. Rządy muszą pozostać stanowcze w swojej decyzji o odrzuceniu wszelkich wniosków o wydobycie. TMC wielokrotnie twierdziła jednak, że wykorzysta tę lukę prawną, aby złożyć wniosek o wydobycie w drugiej połowie 2024 roku, próbując ominąć obecny proces negocjacji i zignorować ostrzeżenia naukowe. To mówi samo za siebie. Oto działania firmy nastawionej na zysk z niszczenia oceanów. Jeśli TMC złoży wniosek w tym roku, istnieje możliwość, że zostanie on poddany pod głosowanie w przyszłym roku. Jeśli taki wniosek zostanie przyjęty przez członków Rady z państw ISA, wydobycie głębinowe prawdopodobnie rozpocznie się od 2026 roku” – dodaje Polti, która – tak, jak zresztą i cytowany wcześniej Holmström, pojechała do Kingston.
Rządy państw członkowskich MODM właśnie wróciły bowiem do rozmów na ten temat. Znów spotykają się na Jamajce i mierzą z odziedziczonymi z poprzednich lat problemami, w tym z brakiem transparentności procesu decyzyjnego, nieetycznymi, bo lobbującymi wbrew narzuconej im statutowo neutralności za rozwojem górnictwa morskiego działaniami przywództwa samej organizacji, a także brakiem konsensusu.
Jak informuje WeMove Europe – ruch obywatelski sprzeciwiający się naruszaniu podwodnego świata i zbierający podpisy pod petycją STOP kopalniom na dnie morza – aż 27 krajów (w tym 12 europejskich) domaga się wprowadzenia ograniczeń w postaci moratorium na wydobycie, przerwy ostrożnościowej albo całkowitego zakazu wydobycia na wodach międzynarodowych, a na początku lipca br. Hawaje wprowadziły ustawodawstwo zabraniające wydobycia. Inni decydenci nalegają na to, by już od 2025 roku kopanie w dnie morskim stało się legalne.
„W sensie dyplomatycznym atmosfera jest dość napięta” – stwierdził Phil McCabe z Deep Sea Conservation Coalition. Od Sandrine Polti udaje mi się dowiedzieć, że przedwstępny etap rozmów, trwający od 15 do 26 lipca 2024 roku. przynosi dość ambiwalentne, ale jednak nadzieje.
– Rada MODM kontynuowała pracę nad kodeksem górniczym akapit po akapicie, próbując dotrzymać nierealistycznego i sztucznego terminu przyjęcia go w 2025 roku. Pomimo powszechnych apeli o ostrożność i narastającego globalnego sprzeciwu Rada kontynuowała przyspieszone negocjacje w sprawie kodeksu górniczego bez odpowiedniej naukowej wiedzy o głębinach morskich. To lekkomyślne podejście w połączeniu ze znacznymi lukami regulacyjnymi i zaniedbaniami grozi wywołaniem katastrofalnego grabieży zasobów, która może nieodwracalnie uszkodzić nasz ocean i planetę. Ze względu na ogromne braki w wiedzy naukowej i naszym rozumieniu głębin morskich projekt kodeksu górniczego jest obciążony lukami regulacyjnymi i zaniedbaniami, których nie da się przezwyciężyć w przewidywalnej przyszłości – podkreśla, powołując się m.in. na niedawno opublikowany artykuł w piśmie „Marine Policy”.
czytaj także
Czytam w nim, że „ponad 30 głównych kwestii regulacyjnych pozostaje nierozwiązanych”, dlatego opracowanie i przyjęcie kodeksu górniczego w takich warunkach byłoby oderwane od rzeczywistości. Jednak – co podkreśla moja rozmówczyni – podczas dyskusji w Kingston na temat celów i zadań środowiskowych „szereg państw zasugerowało, że poprze ustanowienie nadrzędnej polityki w tych kwestiach, a wiele z nich zasugerowało rozpoczęcie tej dyskusji podczas punktu porządku obrad Polityki Ogólnej, o który wnioskowało 9 krajów na posiedzeniu Zgromadzenia MODM” (składają się na nie wszystkie państwa członkowskie).
– Polityka ta ma potencjał, aby stać się narzędziem do zahamowania górnictwa głębinowego, o ile i dopóki nie zostaną spełnione pewne warunki. Jeszcze nic nie zostało postanowione, ale jest to obiecujący wskaźnik poparcia przynajmniej dla rozpoczęcia dyskusji i ustanowienia procesu negocjowania polityki między sesjami MODM – kontynuuje przedstawicielka Deep Sea Conservation Coalition, przypominając o znaczeniu podwodnego świata dla ludzkości.
Głębiny morskie, znajdujące się od 200 metrów do 11 kilometrów pod powierzchnią oceanu, stanowią bowiem 90 proc. środowiska morskiego i „pomagają nam wszystkim żyć na Ziemi, są kamieniem węgielnym naszej zbiorowej egzystencji: przechowują ogromne rezerwy gazów cieplarnianych i pomagają produkować większość tlenu, którym oddychamy, chroniąc nas przed niektórymi z najgorszych skutków kryzysu klimatycznego, napędzają prądy oceaniczne, które przecinają cały nasz świat, regulując temperaturę”.
Świat nauki podkreśla zaś, że mogą być one tak samo różnorodne jak najbogatsze tropikalne lasy deszczowe na świecie, a żyjące w nich organizmy – niezwykle delikatne.
– Badacze dopiero zaczynają odkrywać sekrety głębin, ale wiedzą, że wiele stworzeń tutaj rozmnaża się powoli i doskonale przystosowanych do powoli zmieniającego się środowiska – dodaje Polti.
Coraz goręcej w oceanach. „To tak, jakby co sekundę detonować sześć bomb w Hiroszimie”
czytaj także
29 lipca rozpoczął się kluczowy moment negocjacji, podczas których kwestie środowiskowe mają być priorytetem. Rozmowy zakończą się 2 sierpnia.
– Państwa znajdują się w krytycznym momencie, ale nie muszą zadowalać się mniejszym złem – nieuregulowanym górnictwem lub wadliwym kodeksem górniczym. Zamiast tego nadszedł czas, aby państwa zwróciły uwagę na pilne wezwanie do moratorium, gwałtownie zahamowały górnictwo głębinowe i nadały priorytet ochronie naszego oceanu. Żądanie moratorium wysunięte przez globalną społeczność jest sygnałem ostrzegawczym, którego nie można zignorować. Nie możemy pozwolić sobie na to, żeby po omacku budować być może jedną z najbardziej katastrofalnych gałęzi przemysłu wydobywczego w dziejach. Górnictwo głębinowe powieliłoby i utrwaliło destrukcyjny model przemysłu paliw kopalnych w czasie, gdy musimy znaleźć alternatywy dla naszego popsutego systemu globalnego – wskazuje Sandrine Poltri.
Wraz ze wznowieniem rozmów o groźnej, bo mogącej spowodować nieodwracalne skutki dla głębinowego życia, komercyjnej eksploatacji dna, być może rozpocznie się szeroka publiczna debata o nowym górnictwie. Wszystko za sprawą publikacji wyników sondażu przeprowadzonego w Polsce, Belgii i we Włoszech przez Ipsos na zlecenie WeMove Europe, stowarzyszenia Seas At Risk oraz Deep Sea Conservation Coalition.
Z tych badań można wyciągnąć dwa ważne wnioski.
Po pierwsze – wiedza społeczeństwa o tym, że ważą się losy morskiego dna i grozi nam kolejna katastrofa ekologiczna, jest bardzo niska. To nie dziwi, bo choćby w mediach głównego nurtu górnictwo morskie wciąż uchodzi za niszowy temat i nierzadko funkcjonuje w ramach kapitalistyczno-technokratycznej narracji, gdzie potencjał wydobywczy dna morskiego ma być na przykład szansą dla rozwoju gospodarki i wzmocnieniem potęgi danego kraju czy regionu nad innymi. W Europie czy USA mówi się o przeciwwadze dla krajów takich jak Chiny albo o uniezależnieniu się od nich w kwestii pozyskiwania minerałów i metali rzadkich.
W praktyce bardziej prawdopodobny okaże się scenariusz, w którym czeka nas po prostu kolejna odsłona neokolonializmu.
– Termin ten zasadnie opisuje nacisk na rozwój górnictwa głębinowego, zanim zrozumiemy jego pełne implikacje. Istnieje bezpośrednie ryzyko, że działania związane z tym przemysłem powielą historyczne wzorce wydobycia zasobów, w których potężne podmioty eksploatują zasoby naturalne z mniej potężnych regionów, nie zwracając uwagi na skutki środowiskowe lub społeczne. W tym kontekście bogate kraje i korporacje mogłyby zdominować zarządzanie i korzyści płynące z eksploatacji zasobów głębinowych, marginalizując interesy i głosy krajów mniej rozwiniętych oraz społeczności tubylczych i lokalnych. Ta dynamika może prowadzić do nierównego podziału korzyści ekonomicznych i szkód dla środowiska, utrwalając globalne nierówności i podważając suwerenność i prawa osób zależnych od środowiska morskiego – wyjaśnia Simon Holmström.
W źródłach papugujących retorykę brudnego biznesu królują także opowieści o tym, że dla dobra klimatu i środowiska lepiej niszczyć morza i oceany niż dalej plądrować lądy, zwłaszcza, że czas przestawiać energetykę z emisyjnej na odnawialną. Louisa Casson z Greenpeace International tłumaczyła mi, że to czysty greenwashing, bo „żadna firma wydobywcza nie zobowiązała się do rezygnacji z projektów lądowych”, a „głębiny morskie nie zapewnią metali potrzebnych do przejścia na e-mobilność i zielone technologie”.
Gazy cieplarniane przyjazne roślinom? Takimi bzdurami karmią nas koncerny paliwowe
czytaj także
Sandrine Polti przypomina, że „pilnie potrzebujemy dekarbonizacji i podjęcia globalnych zobowiązań w celu rozwiązania kryzysu klimatycznego, ale górnictwo morskie nie jest częścią rozwiązania, ponieważ głębiny morskie pochłaniają ogromne ilości gazów cieplarnianych i ciepła, które produkujemy, a które odpowiadają za ocieplenie klimatu, chroniąc nas przed pełnym ciężarem kryzysu klimatycznego”.
– Otwarcie tych pochłaniaczy węgla i metanu o globalnym znaczeniu na zniszczenie przez górnictwo głębinowe może mieć wpływ na zdrowie planety i przyszłe pokolenia. Gdybyśmy kontynuowali tę destrukcyjną branżę, narazilibyśmy na ryzyko funkcje ekosystemów, od których zależy zdrowie naszej planety, dla krótkoterminowych zysków gospodarczych. Idea, że górnictwo głębinowe pomoże rozwiązać kryzys klimatyczny, jest mitem podtrzymywanym przez firmy górnicze z globalnej Północy, którzy próbują szybko zarobić – mówi wprost Polti, dodając, że w walce z kryzysem klimatycznym musimy skupić wysiłki na rozwijaniu technologii recyklingu i systemów ograniczających zużycie surowców.
Druga ważna konkluzja płynąca z sondażu to spore poparcie społeczne dla zakazu prowadzenia działalności wydobywczej na dnie mórz i oceanów. Odsetek respondentów przeciwnych wydaniu zezwoleń na kopanie pod wodą we wszystkich trzech badanych krajach znacząco przewyższa liczbę tych, którzy bez wątpienia by się na to zgodzili. W dodatku więcej niż połowa badanych jest za systemową ochroną oceanicznego życia.
czytaj także
Wprawdzie w badaniach lubimy deklarować większą dbałość o środowisko niż ta, którą faktycznie okazujemy na co dzień. Możliwe jednak, że gdyby przy politycznym i biznesowym projektowaniu przyszłości brano pod uwagę zdanie społeczeństwa, interes społeczny i dobro środowiska miałyby o wiele większą wagę. Simon Holmström komentuje:
– Opinia publiczna odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu polityki, zwłaszcza gdy pojawiają się problemy. Jeśli ogół społeczeństwa nie jest poinformowany o potencjalnych skutkach środowiskowych i społecznych górnictwa głębinowego, istnieje ryzyko, że decyzje zostaną podjęte bez odpowiedniej kontroli lub demokratycznej odpowiedzialności. Zwiększenie świadomości i wiedzy społeczeństwa może prowadzić do bardziej rzeczowych dyskusji i pomóc podejmować decyzje w sposób bardziej świadomy i zrównoważony. Dlatego coraz silniejsze poparcie dla wprowadzenia moratorium na wydobycie głębinowe zyskuje na znaczeniu, gdyż dobrze poinformowana opinia publiczna może wywierać presję na decydentów, aby przyjęli bardziej ostrożne i ekologicznie odpowiedzialne podejście do zarządzania zasobami głębinowymi.
Spójrzmy, jak to się przedstawia w liczbach w Polsce. „48 proc. polskich respondentów stwierdziło, że obecnie nie należy zezwalać na górnictwo głębinowe, 39 proc. dopuściło zezwolenie na takie prace pod warunkiem, że szkody dla środowiska będą ograniczone, 8 proc. nie miało w tej sprawie zdania i tylko 6 proc. zgadza się na prowadzenie górnictwa głębinowego bez żadnych zastrzeżeń” – informują zleceniodawcy badania i dodają: „Chociaż jedynie 18 proc. ankietowanych dobrze rozumie, na czym polega górnictwo głębinowe, przeważająca większość respondentów uważa ochronę życia w morzach i oceanach za ważną. Około 9 na 10 osób w Polsce uważa wręcz, że władze powinny dbać o ochronę życia morskiego”.
czytaj także
Tym ważniejsze w tym kontekście okaże się stanowisko, jakie zaprezentuje polskie przedstawicielstwo na sesji MODM w Kingston. Wiemy z doświadczenia, że Donald Tusk potrafi przekreślić nawet najszerzej popierane społecznie i ekspercko działania prośrodowiskowe w imię własnych interesów politycznych.
Tak było choćby wtedy, gdy cała Europa głosowała nad przyjęciem Prawa o odbudowie przyrody, które mimo protestów ministerstwa klimatu i szerokiego poparcia państw członkowskich nasz premier próbował storpedować. Wtedy mu się nie udało. A jak wydarzy się tym razem? Będziemy was informować na bieżąco.