KE, która miała podstawy, by nie ufać kluczącemu i z premedytacją niszczącemu trójpodział władzy i sądownictwo w Polsce rządowi PiS, rządowi demokratów pod wodzą Donalda Tuska – byłego przewodniczącego Rady Europejskiej i Europejskiej Partii Ludowej – może zaufać.
„Demokracja, rządy prawa, jedność europejska w Polsce stały się znów modne dzięki wielkiej frekwencji, dzięki poparciu wśród młodych wyborczyń i wyborców” – mówił Donald Tusk w Parlamencie Europejskim, gdzie w środę spotkał się z przewodniczącą Ursulą von der Leyen.
Rzeczowo stwierdził, że do Polski pojechał z konkretnym zadaniem (odsunięcia PiS od władzy) i z takim samym nastawieniem wybrał się do Brukseli – by pokazać, że Polska chce być częścią Unii i odblokować środki z KPO, do czego zobowiązał się przed wyborcami.
Radości nie kryła też Ursula von der Leyen. „Wybory 15 października pokazały, że Polacy są silnie przywiązani do demokracji” – mówiła. Wymieniła zagadnienia, jakie z Donaldem Tuskiem mają omówić: dotyczące granic Unii Europejskiej, wsparcia Ukrainy, rozwoju gospodarczego i transformacji energetycznej, które zależą od efektywnego wdrożenia KPO.
Glad to welcome @donaldtusk today.
The record turnout in the elections showed again how strongly attached Poles are to democracy.
We will discuss important issues in which the voice of Poland is crucial ↓
https://t.co/XJyGSCeJiv— Ursula von der Leyen (@vonderleyen) October 25, 2023
Wizyta Donalda Tuska była półoficjalna – wszak nie został jeszcze desygnowany na premiera. Prezydent Duda po naradach z przedstawicielami wszystkich partii, których posłanki i posłowie dostali się do parlamentu, wciąż waha się, komu powierzyć zadanie zbudowania rządu: Tuskowi czy Morawieckiemu. Wyraźnie gra na zwłokę. Z pierwszym posiedzeniem Sejmu postanowił poczekać do ostatniej chwili – odbędzie się ono 13 listopada.
Jeśli desygnuje Mateusza Morawieckiego, ten przedstawi plan rządu i będzie ubiegał się o wotum zaufania, którego nie otrzyma, bo nie ma w Sejmie większości gotowej go poprzeć. Dopiero wtedy Sejm wyłoni nowego kandydata na premiera – teraz już Donalda Tuska. Cały proces się przeciągnie, tymczasem do 21 listopada Komisja Europejska ma rekomendować modyfikacje polskiego KPO, by do 31 grudnia zapadły decyzje.
Brak pieniędzy z KPO to ekonomiczna zdrada stanu. Policzyliśmy, ile Polska traci przez PiS
czytaj także
Modyfikacje zaproponował rząd PiS. Tak, tak, ten sam, który w czasie kampanii wyborczej opowiadał swoim wyborcom o tym, jakie to wielkie zagrożenie czeka nas ze strony Unii Europejskiej. Ten sam, który opowiadał, że obędziemy się bez środków z KPO. Prezes Kaczyński wprost mówił, że pieniądze te są niewielkie, mało znaczące – jednak wystąpił o zwiększenie pożyczki ze wstępnie określonej na 11,5 mln euro do 34,5 mln euro.
PiS bynajmniej pieniędzmi z Funduszu Odbudowy nie gardzi, a to, że wciąż jeszcze nie pracują dla naszej gospodarki ani nie płyną prosto do kieszeni kolejnych, szybko zmieniających się pisowskich zarządów firm wydmuszek, to „zasługa” konfliktu między PiS i Suwerenną Polską Zbigniewa Ziobry, którego „reformy” sądownictwa, polegające na podporządkowaniu sądów i prokuratury politykom, uniemożliwiły odblokowanie pieniędzy z KPO. Pamiętamy, jak wysłano do Brukseli smutnego pana vel Sęka, żeby przy stoliczku, pod okiem urzędnika unijnego, poprawiał wniosek tak, by środki dało się uruchomić.
Nic z tego nie wyszło, bo poprawki i ustalenia Szynkowskiego vel Sęka dotyczące likwidacji izby dyscyplinarnej i przywrócenia do pracy represjonowanych sędziów – czego domagała się KE, Andrzej Duda odesłał do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, którego Komisja Europejska nie uznaje za niezależny.
Żeby Polakom straconych pieniędzy żal było nieco mniej, ruszyła cała propagandowa opowieść, którą i dziś powtarza Paweł Kukiz – że pieniądze z KPO to zamach Europy na suwerenność Polski. Podsycali ją politycy Ziobry, którzy rozgościli się w Lasach Państwowych, przekonując, że Unia chce nam zabrać jedną trzecią Polski, tę pokrytą lasami.
Premier Morawiecki chwali się zaś, że ograniczyliśmy zależność Polski od finansowania z zagranicy. Czy ma na myśli fakt, że zablokowane są również środki z Funduszu Spójności, w wysokości 75 mld euro?
Premier @MorawieckiM w #KPRM: Ograniczyliśmy również zależność Polski od finansowania z zagranicy. Potrafiliśmy znacząco to zmniejszyć, co jest miarą niezależności i siły gospodarczej każdego państwa. pic.twitter.com/CxpanhlSXE
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) October 25, 2023
Żarty żartami, ale komplikacje są wielopoziomowe. Naprawić sądów, prokuratury, TK i KRS nie da się z dnia na dzień. Jednak jest nadzieja, bo w związku z modyfikacją KPO potrzebna jest nowa rekomendacja, co daje nam kolejną szansę, o ile opozycji uda się stworzyć rząd do 21 listopada i natychmiast przedstawić plan.
Jeśli się nie uda – jak sugeruje „Rzeczpospolita” – pozostaje art. 21 rozporządzenia PE, który mówi: „W przypadku, gdy realizacja planu odbudowy i zwiększania odporności, w tym kamieni milowych i wartości docelowych, nie jest już możliwa – całkowicie lub częściowo – z uwagi na obiektywne okoliczności […] państwo członkowskie może zaproponować zmieniony lub nowy plan odbudowy i zwiększania odporności”.
KE, która miała podstawy, by nie ufać kluczącemu i z premedytacją niszczącemu trójpodział władzy i sądownictwo w Polsce rządowi PiS, rządowi demokratów pod wodzą Donalda Tuska – byłego przewodniczącego Rady Europejskiej i Europejskiej Partii Ludowej – może zaufać. Polsce udało się coś, co nie udało się np. Węgrom – Polki i Polacy w sposób demokratyczny pokonali populistyczny rząd.
Populizm jest chorobą, która toczy wiele państw europejskich, i przykład Polski może zmobilizować do obrony demokracji ich obywateli, dlatego jest prawdopodobne, że KE będzie na nasze wysiłki patrzyła przyjaźnie.
Fundusz Odbudowy to pomysł przestawienia całej europejskiej gospodarki. Od 2021 roku korzystają z niego Luksemburg, Belgia, Portugalia, Grecja, Włochy, Litwa, Hiszpania, Francja i Niemcy. Główni beneficjenci planu, Hiszpania i Włochy, otrzymali do tej pory odpowiednio 37 mld euro (z łącznej kwoty 69,5 mld euro) i 39 mld euro (z łącznej kwoty 69 mld euro). Polska może wykorzystać 22,5 mld euro dotacji i nawet 34,5 mld euro tanich pożyczek. Obecnie z pieniędzy korzystają już 22 kraje UE.
Jarosław Kaczyński obiecywał w czasie kampanii, że będziemy nadal gonić Niemcy, Francję czy Hiszpanię. Mógł to śmiało zakładać, jeżeli nie sięgniemy po te środki, nie dościgniemy ich przez kolejne pokolenia.