Może jestem już przebodźcowana fajnością i już nie przywiązuję takiej wagi do fajerwerków podczas eventów. Spory o pierdoły zalewają tę kampanię. Lewica postanowiła opowiedzieć o konkretnych sprawach, jakimi się zajmowała i nadal chce zajmować.
W kampanii wyborczej słyszymy głównie obietnice dotyczące tego, co po wyborach zrobią komitety i partie. Lewica zrobiła coś innego. Postanowiła przypomnieć, co przez cztery ostatnie lata zrobił jej koalicyjny klub parlamentarny.
Po co Lewicy taka konwencja? Zapewne po to, żeby pokazać, jak działali w czasie, kiedy nie byli u władzy. Skoro coś się udało, jak się było w opozycji, to kiedy Lewica będzie współrządzić – a na to liczą – uda się dużo więcej.
Scheuring-Wielgus: Może jesteśmy trochę nudni, ale solidni, pracowici i przewidywalni
czytaj także
Ustawy
Dariusz Standerski mówił, że Lewica złożyła 231 projektów ustaw, ponad 36 tysięcy interpelacji i ponad 40 zawiadomień do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez PiS. Miała też 97 proc. frekwencji w głosowaniach – o czym powiedziała Paulina Piechna-Więckiewicz.
Jeśli więc ktoś jest ciekaw, jakie pomysły ma Lewica, to znajdzie je na stronach sejmu. Nie oszukujmy się, nikt tam raczej nie zagląda. Ważniejsze było jednak pokazanie, że nawet w opozycji Lewica pisała ustawy, myślała na serio o tym, jak zmieniać prawo.
Nie bez znaczenia jest też to, że te ustawy Lewica ma już napisane. Jest to o tyle ważne, że oznacza to zasób gotowych do wykorzystania propozycji rozwiązań prawnych.
Adrian Zandberg mówił o „sprawach, które udało się wydrapać w parlamencie”. O tym, że w trakcie pandemii koalicja SLD, Wiosny i Razem wywalczyła wsparcie dla osób pracujących na śmieciówkach i ochronę dla tych, którzy angażują się w działalność w związkach zawodowych. O tym mówił też Maciej Konieczny, który wspominał, że zwalnianie związkowców nie będzie już tak łatwe.
Marcin Kulasek dodał, że udało mu się wnieść poprawki dotyczące zatrudnienia osób w wojskowych komendach uzupełnień. Z kolei Marek Rutka wspominał, że udało mu się złożyć dwie ustawy, które zostały przyjęte i weszły w życie, w tym ustawę dotyczącą nadania statusu funkcjonariusza publicznego pracownikom komunikacji publicznej.
Tak, prawdopodobnie mało kto o tych działaniach Lewicy wie. Dlatego posłowie i posłanki Lewicy postanowili to zebrać do kupy i opowiedzieć podczas sobotniej konwencji.
Pokazanie kandydatów i kandydatek
Na konwencji wystąpiło ze trzydzieścioro kandydatek i kandydatów. Każdy mówił przez kilka minut. Mogliśmy więc zobaczyć liderki, liderów, postaci bardziej znane, ale i tych, których widujemy na konwencjach czy w mediach rzadziej. Część zaczynała od przedstawienia się z imienia i nazwiska – ostatecznie trudno rozpoznawać wszystkich posłów i posłanki.
czytaj także
Kandydaci i kandydatki wspominali o sprawach, którymi się zajmowali. Mówili m.in. o świeckim państwie, o znaczeniu Unii Europejskiej, o byciu z pracownikami, o lokalnych sprawach, którymi się zajmowali. Tak, lokalnych – bo mandat daje szansę na interwencje i zmiany, o których nie opowiedzą ogólnopolskie media z Warszawy.
Adrian Zandberg przypomniał, że na tej samej sali cztery lata temu odbyło się świętowanie z powodu tego, że „lewica w końcu weszła do polskiego parlamentu”. Piotr Kraśko w TVN24 w czasie rozmowy z Włodzimierzem Czarzastym śmiał się z tego zdania, bo przecież lewica już kiedyś była w parlamencie. „Ale może to nie ta lewica, którą lewicą nazwałby Zandberg” – Czarzasty olał w swoim stylu uszczypliwości dziennikarza.
czytaj także
Co by jednak nie mówić o słowach Zandberga czy komentarzach Piotra Kraśki, to cztery lata temu w parlamencie pojawiła się ekipa lewicowa, której wcześniej w takim składzie nie było. Dla Włodzimierza Czarzastego to przecież pierwsza kadencja, tak samo jak dla Zandberga. Warto o tym pamiętać, bo podsumowanie działań klubu parlamentarnego lewicy to właśnie podsumowanie działań ekipy nienamaszczonej przez Millera czy innych oldboyów z SLD. To ekipa, która sama musiała się wymyślić, dotrzeć w pracy, pogodzić rozbieżności między partiami tworzącymi koalicję.
Lewica w Sejmie i z ludźmi
Zandberg wspominał o tym, że Lewica była nie tylko na salach parlamentarnych, ale też na strajkach, protestach, interweniowała w sprawach zgłaszanych im w ich biurach poselskich. Posłanki i posłowie Lewicy byli obecni na strajkach w Paroc Polska w Trzemesznie, później w Solarisie w Bolechowie, i aktywnie je wspierali. Kiedy trzeba zablokować eksmisję, posłanki Lewicy również są na miejscu.
Lewica przegrywa przez brak lewicowców, a nie inby na Twitterze
czytaj także
Magda Biejat mówiła, że posłanki partii stały się „marką samą w sobie”. Były na protestach, eksmisjach, komisariatach – drążąc, gdzie wywożono zatrzymanych podczas demonstracji.
Ta „marka” nie została wspomniana przypadkiem, bo zgodnie z zapowiedziami to kobiety mają być twarzą parlamentarnej lewicy i jest to strategia usprawiedliwiona. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Katarzyna Kotula, Magda Biejat, Joanna Scheuring-Wielgus, Anna Maria Żukowska i kilka innych – o nich słyszałyście na pewno.
Prawda bywa nud… trudna
Piątkowe spotkanie Donalda Tuska we Włocławku wyglądało fajniej. Słońce, tłumy słuchające przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Nawet taki banał jak to, że większość miała na sobie śnieżnobiałe koszule niczym z reklamy proszku do prania. To było świetne. Na tym tle konwencje Lewicy – jeśli je oglądacie, to już znacie oprawę muzyczną i graficzną – są nudne. Wiem, że Jakub Majmurek o tej nudzie Lewicy już pisał.
Może jestem już przebodźcowana fajnością i już nie przywiązuję takiej wagi do fajerwerków podczas eventów. Spory o pierdoły zalewają tę kampanię. Lewica postanowiła opowiedzieć o konkretnych sprawach, jakimi się zajmowała i nadal chce zajmować.
czytaj także
Ta konwencja przypomniała mi obejrzany niedawno serial o głośnym procesie Johnny’ego Deppa i Amber Heard. Pisałam o tym medialnym cyrku, który miał bardzo mało wspólnego z prawdą. Był za to raczej opowieścią o walce chciwości z prawdą. Polityka ma ten sam element. Polaryzacja przykrywa rozmowę o konkretach. Wygrywa chciwość na serduszka na Iksie, na uwagę mediów – a prawda zostaje daleko w tyle.