To, co mówią Morawiecki, Sasin, Kaczyński, i przede wszystkim to, co robią i będą robić, nie jest obliczone na rozwiązanie problemów. Jest obliczone na pokazanie wyborcom, że coś robią. A kto według nich ciągle w działaniu przeszkadza? Zła Unia.
Na pierwszy rzut oka sytuacja polityczna dla opozycji wygląda całkiem pozytywnie. Inflacja, gigantyczne podwyżki energii, zamieszanie z Polskim Ładem, 100 tysięcy ofiar covidu i kolejne rekordy pandemiczne, czy wreszcie sprzedaż stacji Lotosu Węgrom czapkującym Putinowi, który to Putin straszy już nie tylko Ukrainę, ale i Polskę, a nawet USA. Słowem antyrządowa kumulacja, która skutecznej opozycji mogłaby niemal wcisnąć władzę do ręki.
Ale jest jeszcze druga strona tego medalu. Polski Ład, który lada moment po wyprostowaniu tego, co w nim sknocone, przyniesie po kilka stów więcej na konto. Tarcza inflacyjna rządu. Ustawa zmieniająca zasady zakupu energii przez spółdzielnie. Negocjacje z UE w sprawach sądów. Już widzę te uśmiechy. To głośne haha, to na pewno nie pomoże. Cóż, jestem na tyle stary, że pamiętam, jak to PiS miał się zwijać po bankructwie 500+, fali strajków nauczycieli, Czarnych Protestach czy pierwszej fali koronawirusa. Tymczasem PiS nadal stoi. I nadal ma poparcie ponad 30 proc. wyborców. Nadal jest liderem sondaży.
czytaj także
Powie ktoś, że tym razem to się nie uda. Bo Polski Ład został od początku źle sprzedany. Bo tarcza inflacyjna pomoże na krótko. Bo pomysły obniżki VAT-u to populizm, na który nie zgodzi się Unia. Bo, haha, ceny regulowane, co to w ogóle za pomysł. I tu jest właśnie zaszyty błąd tego typu myślenia.
Otóż to, co mówią Morawiecki, Sasin, Kaczyński, i przede wszystkim to, co robią i będą robić, nie jest obliczone na rozwiązanie problemu. Jest obliczone na pokazanie wyborcom, że coś robią. Że działają, że chcą poruszyć niebo i ziemię. Że nie są imposybilistami jak ci z PO. To dla wyborców ważne. Świadomość, że rząd stara się coś robić. Że nie rozkłada rąk, jak robią to zwykle liberałowie, lamentując, iż nic nie mogą, bo wolny rynek, bo otoczenie makroekonomiczne, bo tak działa świat. PiS pokaże, owszem, można i należy się starać. I to nawet, a może zwłaszcza, idąc w poprzek dzisiejszego myślenia.
Ale to dopiero pierwszy krok propagandowy. Drugim krokiem będzie rozłożenie rąk i wskazanie, że zobaczcie: robimy wszystko, co w naszej mocy. Ale to nie nasza wina. To wina tej Unii Europejskiej, że nie zgadza się na obniżanie VAT-u. To wina UE, że pozwala Rosji szantażować się stawkami gazu. To wreszcie wina UE, że prowadzi taką, a nie inną politykę emisyjną.
I znowu gotowi jesteście pomyśleć, że to nonsens. Tymczasem jest dokładnie na odwrót. PiS po części będzie miał rację. Inflacji nie jest winne PiS, tylko to, co się dzieje na świecie, a UE jest w tym świecie poważnym graczem. Polityka energetyczna z kolei wymaga skoordynowanych działań. Polska sama przeciwko gazowym podwyżkom Rosji nic nie zrobi. Polityka energetyczna wymaga też poświęceń. To oczywiste. Obecny model jest nie do utrzymania. Za egzekucję tej polityki odpowiada UE. Więc ceny energii to także wina tej złej Unii. Sprzedaż stacji Lotosu? Cóż, wina UE, bo przecież to Komisja Europejska nakazała pozbycie się stacji. O ile w przypadku sądów nie da się tak łatwo zrzucić winy na UE, bo cała ta awantura to autorski pomysł reform Ziobry, o tyle z resztą będzie o wiele łatwiej.
Załamanie bezpieczeństwa ekonomicznego Polaków nie jest bowiem pokłosiem słabych rządów PiS, bo przeczą temu wszelkie wskaźniki gospodarcze. Jest wynikiem świata w pandemii, problemu łańcuchów dostaw, pakietów stabilizacyjnych czy światowej polityki energetycznej. A to sprzedać będzie propagandowo o wiele łatwiej. Zwłaszcza wtedy, gdy TVP zamiast komicznych wrzutek „podatku Tuska” zacznie wprost mówić o podatkach UE. PiS ma więc wiele kart w ręku i propagandowo wcale nie jest na straconej pozycji.
czytaj także
Nie wierzycie? Cóż, w tsunami zamieszania z Polskim Ładem program pozytywnie ocenia aż 48,5 proc. badanych! Blisko połowa! Z kolei za wzrost cen energii i gazu jako winnych badani wskazali trzy czynniki: Rosję (56 proc.), politykę klimatyczną Unii Europejskiej (50,6 proc.) oraz rząd (48,1 proc.). Zaś za wzrosty cen podstawowych produktów, jak chleba, cukru, mąki, „największa grupa badanych uważa, że odpowiedzialny […] jest rząd (63,5 proc.), światowe problemy gospodarcze związane z pandemią (59,8 proc.)”.
I co? Dalej jesteście tak przekonani, że nadszedł czas chować PiS do grobu?
A jeśli Kaczyński ulegnie UE w sprawie sądów, to do Polski szerokim gestem napłyną unijne miliardy covidowej pomocy. Akurat tuż przed kolejnymi wyborami, prawda?