UE zamierza zainwestować miliardy euro w technologie wodorowe, bo energetyczne lobby wmówiło ustawodawcom, że wodór to czyste, „zielone” paliwo. Tymczasem 90 proc. wodoru w UE pozyskuje się przy użyciu paliw kopalnych.
Mówiąc o zmianie klimatu, mamy na uwadze przyszłość naszych dzieci i wnuków. Czy to dlatego zdarza nam się wierzyć w bajki na temat ewentualnych rozwiązań?
Rzeczywiście, do myślenia daje to, jak entuzjastycznie europejscy ustawodawcy podeszli do wodoru jako nowego, czystego źródła energii. Faktem jest jednak – tylko nie mówicie dzieciom – że zwyżka notowań idei wodoru wynika z bardzo skutecznej kampanii sektora gazu, co pokazał nowy raport przygotowany przez naszą grupę, Corporate Europe Observatory (Europejskie obserwatorium biznesu) wraz z Food and Water Action Europe [Europejskie działanie na rzecz żywności i wody] oraz Re:Common.
Podpalacze świata. Jak koncerny paliwowe kłamią na temat metanu
czytaj także
Lipcowe ogłoszenie nowej unijnej strategii wodorowej zostało przez Jamesa Watsona, sekretarza generalnego Eurogas – głównej organizacji lobbującej na rzecz sektora gazu – okrzyknięte „nowym otwarciem dla gazu w Europie”. Watson dodał także: „Będzie to kluczowa zmiana dla branży gazowej, którą przyjmujemy z otwartymi ramionami i której chcemy przewodzić”.
W istocie, dzięki skoordynowanej kampanii wartej blisko 60 milionów euro, sektor gazu zapewnił sobie świetlaną przyszłość. „Wodór rządzi” – oświadczył Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, odpowiedzialny za nadzór nad unijnymi strategiami związanymi ze zmianą klimatu – „a ja zobowiązuję się sprawić, żeby okazał się sukcesem!”
Wykraczając poza intensywną działalność lobbystów, branża gazowa, jak się wydaje, przejęła już kontrolę nad najistotniejszymi częściami nowej strategii. Organizacja Hydrogen Europe i jej członkowie dążą do przejęcia kluczowej roli w prowadzeniu utworzonego przez Komisję Europejskiego Sojuszu na rzecz Czystego Wodoru. Organ ten będzie zgłaszał propozycje projektów wodorowych, które zostaną objęte inwestycjami publicznymi.
Jorgo Chatzimarkakis, lobbysta i były europoseł z ramienia liberałów, stwierdził w lipcu, że jedna trzecia z 430 miliardów euro potrzebnych do wprowadzenia technologii wodorowych będzie musiała pochodzić ze środków publicznych. Kwota ta jest niemal równa rocznemu budżetowi całej Unii Europejskiej. Powiedział: „Wiele osób pyta, dlaczego prym ma wieść przemysł i dlaczego potrzeba nam dyrektora wykonawczego, który będzie to wszystko nadzorował? Dlatego że potrzebujemy szybkich decyzji”.
Wielka wyprzedaż
Jakich to „szybkich decyzji” nam potrzeba i dlaczego? Sektor energii chce móc podejmować własne decyzje na temat tego, jak wydawać miliardy euro z kieszeni podatników bez nadmiernej kontroli ze strony organów publicznych. W interesie branży leży, aby te decyzje zapadły jak najszybciej, ponieważ przywódcom UE pali się teraz grunt pod nogami i już wkrótce uzgodnione zostaną przepisy klimatyczne ograniczające emisje gazów cieplarnianych.
Nasza analiza, obejmująca ponad dwieście dokumentów uzyskanych dzięki wnioskom o dostęp do informacji publicznej, pokazuje, że wodór „sprzedaje się” ustawodawcom jako czyste, przyjazne dla klimatu źródło energii – co nie jest prawdą.
czytaj także
Obecnie niespełna 0,1 proc. wodoru wytwarza się w Europie w sposób przyjazny dla środowiska, tj. uzyskuje się go poprzez elektrolizę wody, a energia elektryczna wymagana w tym procesie pochodzi ze źródeł odnawialnych, takich jak wiatr czy słońce. Ponad 90 proc. wodoru to wodór „szary”, pozyskany przy użyciu paliw kopalnych, takich jak ropa naftowa i węgiel, co powoduje emisje dwutlenku węgla. Oznacza to, że podczas kryzysu klimatycznego publiczne inwestycje w wodór będą, w gruncie rzeczy, finansować tych samych, starych zanieczyszczających środowisko graczy.
Wodorowa machina marketingowa przemysłu pracuje już pełną parą. Pomiędzy grudniem 2019 r. a wrześniem 2020 r. przedstawiciele branży odbyli ogółem 163 spotkania z Timmermansem i dwoma innymi unijnymi komisarzami oraz z ich personelem.
Problemem jest zjawisko „drzwi obrotowych” pomiędzy przemysłem a służbą publiczną. To już klasyk. Klaus-Dieter Borchardt, jeden z najbardziej wpływowych komisyjnych speców od polityki gazowej i wodorowej, zrezygnował właśnie ze stanowiska, aby przejść do firmy prawniczej Baker McKenzie, która najwyraźniej buduje swoje wpływy w sektorze gazu i wodoru. Borchardt poszedł zresztą w ślady swojego poprzednika w KE, Christophera Jonesa, który jest obecnie głównym członkiem ekipy wodorowej w firmie Baker McKenzie. W tym tygodniu Borchardt, występujący w imieniu swojego nowego pracodawcy, poprowadził imprezę lobby gazowego, na której wśród panelistów znaleźli się jego byli współpracownicy z Komisji Europejskiej i lobbyści z branży gazowej.
Kluczową rolę w organizacji lobby gazowego w Europie odegrała firma FTI Consulting, zajmująca się kształtowaniem wizerunku. W Stanach Zjednoczonych raport gazety „New York Times” stwierdza, że firma ta stworzyła fałszywe organizacje oddolnie promujące paliwa kopalne, choć FTI zaprzecza, że ma cokolwiek na sumieniu. FTI przewodziła Hydrogen Europe w pierwszych latach działalności tej organizacji, założyła także inną wpływową grupę lobbystów – tzw. Radę Wodorową [Hydrogen Council] i nadal nią zarządza.
Debata, która nie może się odbyć
FTI pomogło także branży wodorowo-gazowej uzyskać dostęp do ponad miliarda euro funduszy publicznych w latach 2014–2020. Stało się to za sprawą publiczno-prywatnego partnerstwa badawczego pomiędzy Komisją a Hydrogen Europe – to właśnie ta współpraca odegrała kluczową rolę w wykreowaniu mody na wodór.
Takie koligacje nie pozwalają na odbycie prawdziwej i pilnie potrzebnej debaty na temat energii i klimatu. Debata ta powinna dotyczyć sposobu, w jaki możemy przekształcić nasze systemy energetyczne poprzez elektryfikację oraz jak wytwarzać energię elektryczną w sposób zdecentralizowany i zrównoważony, który będzie korzystny dla gmin, nie zaś jedynie dla olbrzymich firm z sektora energii.
czytaj także
Lobby występujące w imieniu korporacji odciąga uwagę ustawodawców od tego, co leży w interesie publicznym. Zaś społeczność naukowa już od dziesięcioleci sygnalizuje nam, że zmiana klimatu to nie bajka, lecz rozgrywający się na naszych oczach horror.
**
Belén Balanyá jest badaczką i aktywistką, prowadzi kampanie w ośrodku Corporate Europe Observatory.
Hans van Scharen mieszka w Brukseli, gdzie pracuje jako niezależny dziennikarz. Odpowiada za kontakt z mediami w ośrodku Corporate Europe Observatory.
Artykuł ukazał się w magazynie openDemocracy na licencji Creative Commons. Z angielskiego przełożyła Katarzyna Byłów.