PiS się boi. PiS chce przykryć inne tematy. PiS chce wzmocnić kogoś ze swojego obozu, a innych osłabić.
Przez kilka pierwszych tygodni po wygranej PiS w wyborach parlamentarnych polityczni publicyści gremialnie się zastanawiali, czy i kiedy partia ta ponownie wyjdzie z jakimś autorytarnym pomysłem. Przeważała całkiem logiczna konstatacja, że do wyborów prezydenckich będziemy mieli politykę miłości, a machina ruszy po ewentualnej wygranej. Tak się jednak nie stało. Pytanie, dlaczego PiS znowu ruszyło na zderzenie czołowe z lokomotywą zwaną TSUE.
Boją się
Po pierwsze dlatego, że PiS się boi. Przypomnijmy, Sąd Najwyższy uznał, że Krajowa Rada Sądownictwa nie jest organem niezależnym od władzy ustawodawczej i wykonawczej, a Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie jest sądem w rozumienia prawa Unii Europejskiej ani prawa krajowego. Oznacza to nie tylko absolutny brak podstaw do nękania i zastraszania sędziów dyscyplinarkami przez Izbę Dyscyplinarną obsadzoną nominatami Ziobry, ale przede wszystkim wadliwość powołania samych sędziów przez nową KRS. Właśnie na podstawie wątpliwości, czy nowo nominowany przez „neo-KRS” sędzia jest rzeczywistym sędzią, sąd, a konkretnie sędzia Paweł Juszczyszyn, wydał postanowienie o udostępnieniu przez kancelarię Sejmu listy poparcia dla członków nowej KRS. Słowem, PiS jest przerażony, że teraz każdy sędzia nominowany przez „neo-KRS” może przestać być sędzią, bo każda ze stron może wnioskować do każdego sądu podczas rozprawy, że skład sędziowski jest wadliwie obsadzony.
czytaj także
Stąd pokazowe szykanowanie Juszczyszyna i pomysł ustawy kagańcowej. Nie, PiS nie atakuje, PiS kontratakuje, bo właśnie TSUE i SN posłały PiS po raz pierwszy na deski. Cała ta reforma dziś nadaje się do śmieci, więc trzeba desperacko coś zrobić.
Przykrywają sprawę Banasia
Po drugie, ustawa kagańcowa przykrywa temat Banasia, który jest dla PiS niewygodny nie tyle z powodu zarzutów dla samego Banasia, ile dlatego, że obnażył cesarza, pokazał, jak niewiele może wszechpotężny, a w istocie golusieńki Kaczyński. Oczywiście sprawa Banasia wreszcie by się znudziła i takich akcji jak ustawa kagańcowa nie wymyśla się tylko i wyłącznie z powodu Banasia, ale przykrycie NIK i zakończenie wojny na kwity jest przyjemnym dla PiS bonusem.
Chodzi o ziobrystów…
Po trzecie, ustawa kagańcowa nie przypadkiem jest procedowana przez ziobrystów, konkretnie ziobrowską sekcję trampkarzy. To nie tylko kwestia kompromitacji Ziobry i pokazania, że kolejny raz jako minister zawiódł elektorat pisowski. To przede wszystkim kwestia pozbawienie go władzy i możliwości nękania sędziów, przez co w triumwiracie Zjednoczonej Prawicy okazuje się osobą o wiele słabszą, a siła jest potrzebna w zawłaszczaniu spółek skarbu państwa dla swoich. Bez tej reformy Ziobro jest już tylko zwykłym prokuratorem generalnym, którego prokuratorów każdy sąd spuści na drzewo. A to oznacza, że jego ludzi będzie o wiele łatwiej wyciągnąć do PiS albo gowinowców. No i przy okazji, jak wskazano powyżej, można przykryć Banasia, który przecież nie przypadkiem uderzył właśnie w ziobrystów.
…i o Ziobrę
Po czwarte, pewnie właśnie z powody kłopotów Ziobry Jarosław Kaczyński dał mu zielone światło. Użerający się z opozycją i mediami Ziobro nie będzie już sprawiał kłopotów i wysoko licytował podział łupów zwanych Rzeczpospolitą Polską. Wsiądzie na swojego sądowego kucyka i zadowoli się byle czym, a Kaczyński będzie miał w koalicji spokój.
Nie dać się Konfederacji
Po piąte, wbrew pozorom Kaczyński nie przejmuje się protestami ulicznymi ani tym bardziej krytykującymi go mediami. W końcu ma TVP, które obsługuje mu elektorat. To, co najbardziej musi go niepokoić, to przepływy elektoratu do Konfederacji. Żeby ten elektorat powstrzymać przed ucieczką w stronę większych radykałów, a tak jawi się Konfederacja, Kaczyński zmuszony jest do kolejnych radykalnych gestów, z których reforma sądów to dopiero początek.
czytaj także
Wzmocnić waleczność Dudy
Po szóste wreszcie, wiele osób twierdzi, że awantura o sądy wiosną, gdy wkroczy UE, może zaszkodzić kampanii Dudy. Tymczasem może być wręcz odwrotnie. Otóż opozycja wystawia kandydatów letnich i ugodowych, jak Kidawa-Błońska, Kosiniak-Kamysz czy sam się wystawiający Hołownia. A to oznacza, że Duda traci atut dobrego harcerzyka z maminego obiadu, bo teraz takich kandydatów będzie na pęczki. Wrzucenie granatu z ustawą kagańcową zrobić może z Dudy kandydata o wiele bardziej radykalnego, który będzie grzmiał na oligarchię sędziowską. Podkręcenie kampanii wyborczej i zogniskowanie jej nie na uległości Dudy wobec Kaczyńskiego, a na heroicznej odwadze Dudy w wojnie z UE, pokaże go jako obrońcę uciskanych przez elity sędziowskie, dokładnie tak jak już to grano w poprzedniej kampanii z Dudapomocą.
czytaj także
Arytmetycznie rzecz biorąc, jeśli Duda utrzyma elektorat PiS, a część elektoratu PSL i konfederaci nie zostaną w domu, to kandydat PiS te wybory w drugiej turze wygra. Do tego jednak, jak to jest w Polsce od dobrych kilku lat, trzeba maksymalnie zmobilizować własnych wyborców. Awantura o sądy tych wyborców zmobilizuje tak, jak awantura o LGBT mobilizowała wyborców przed wyborami do europarlamentu. Duda ustawę więc podpisze, mało tego: jak tylko UE zacznie protestować, jako pierwszy ją zaatakuje. Obóz Kaczyńskiego bowiem odrobił lekcję ze zlekceważenia wyborów do Senatu i drugi raz tego błędu nie popełni. Czeka nas bardzo radykalna wiosna.