Nowy hiszpański lewicowy rząd przeprowadzi rozprawę nad polityką historyczną. Oskarżona jest frankistowska prawica i jej zbrodnie.
Trzy eleganckie panie w średnim wieku trzymają wielką flagę Hiszpanii z herbem z czasów dyktatury Franco i wznoszą ramiona w nazistowskim pozdrowieniu. Jednej trudno przy tym utrzymać torebkę. Nie, to nie zdjęcie z historycznego archiwum, a z tego miesiąca. Konkretniej z niedzieli 15 lipca 2018 w mauzoleum w Dolinie Poległych, godzinę drogi od Madrytu.
Seguidoras del dictador Francisco Franco. Hay que ponerle nombre al Fandom. pic.twitter.com/hUOYy7b3uM
— Hombre Lento (@HombreLento) July 16, 2018
Eleganckie panie to część grupy kilkuset osób protestujących przeciw przeniesieniu grobu generała Franco z gigantycznego mauzoleum, a soundtrack to okrzyki: „Ręce precz od Doliny”, „Viva España” i „Franco, Franco, Franco!”.
Mauzoleum w Dolinie Poległych budowali przez prawie dwie dekady więźniowie polityczni frankizmu. Krzyż mauzoleum, wysoki na 130 metrów, góruje nad szczątkami ponad 33 tysięcy pogrzebanych tu ofiar. Przeniesiono je z mogił zbiorowych, również tych republikańskich.
Mokry sen nacjonalisty, czyli demokracja w krzywym zwierciadle referendów
czytaj także
Nie był to jednak gest pojednania po hiszpańskiej wojnie domowej (1936-39) – tej próbie generalnej przed drugą wojną światową, którą rozpoczął zamach stanu Franco przeciw demokratycznie wybranemu rządowi i w której zwyciężył on wojska republikańskie, wspierane przez międzynarodowe brygady woluntariuszy, także z Polski. Szczątki republikanów trafiły do Doliny bez wiedzy rodzin poległych lub wbrew ich woli.
Od śmierci Generała Franco w 1975 roku Hiszpania nie doczekała się jeszcze komisji prawdy, wyjaśniającej zbrodnie frankizmu. Kraj ten jest jedyną obecnie na świecie demokracją, która po zakończeniu dyktatury nie przeprowadziła śledztwa dotyczącego terroryzmu państwowego.
Prawdę o zbrodniach frankizmu zamieciono pod dywan, choć niektórzy historycy doliczyli się nawet 400 tysięcy ofiar reżimu. Do dziś mnóstwo jest rodzin poszukujących szczątków swych bliskich w mogiłach zbiorowych, a nawet przy drogach i na plażach, i to na własny koszt lub razem z organizacjami pozarządowymi.
Badania historyczne systematycznie utrudniane były jednak do tej pory przez władze państwowe. Prawica rządząca Hiszpanią do czerwca 2018 odebrała bowiem dotacje państwowe na te poszukiwanie. Tymczasem według raportu ONZ z 2014 roku Hiszpania ma po Kambodży największą ilość osób uznanych za„zaginionych”.
I tu na scenę wkracza nowy socjaldemokratyczny rząd Hiszpanii (tak na marginesie, zasiada w nim jedenaście kobiet i sześciu mężczyzn). Jedną z pierwszych decyzji rządu po przejęciu władzy w czerwcu (po przyjęciu łodzi z uchodźcami Aquarius, odesłanej przez Włochy) jest ogłoszenie, że grób generała Franco przeniesiony zostanie z mauzoleum w Dolinie Poległych w jakieś bardziej odpowiednie i mniej reprezentacyjne miejsce. Decyzję tę natychmiast popiera wielu znanych historyków. „Ani w Austrii, ani w Niemczech nie ma mauzoleum Hitlera. We Włoszech nie ma mauzoleum Mussoliniego”, to brytyjski historyk i biograf Franco, Paul Preston, który widzi w Dolinie Poległych anomalię na skalę Europy.
Kilka tygodni później, 11 lipca minister sprawiedliwości Dolores Delgado ogłasza plany rządu dotyczące delegalizacji fundacji gloryfikujących Franco, a także pomoc państwową w poszukiwaniu szczątek ofiar rodzin „zaginionych”. Obiecuje także utworzenie komisji prawdy i oficjalnego, pierwszego w historii spisu ofiar. Spis taki starał się wcześniej stworzyć sędzia Baltasar Garzón (to ten, któremu udało się aresztować Pinocheta w Londynie) zanim nie został pozbawiony prawa do wykonywania zawodu na 11 lat w 2012 roku.
W tym samym czasie, w lutym 2012, Eugenio Merino wystawił w Madrycie swoja rzeźbę Always Franco – figurę dyktatora w mundurze i charakterystycznych okularach słonecznych w lodówce Coca-Coli. Zaraz potem Narodowa Fundacja imienia Francisco Franco pozwała artystę do sądu.
Wygląda na to, że tym razem będzie inaczej i lewica naprawdę przeprowadzi rozprawę nad polityką historyczną, w której to prawica zasiądzie na ławie oskarżonych. Wyjście z lodówki, odwilż, koniec amnezji: Fundacja im. Francisco Franco zostanie zdelegalizowana, ponad 300 ulic imienia Generała Franco dostanie nowe nazwy, a niektórym dziewięćdziesięciolatkom może nawet uda się doczekać czasów, w których dowiedzą się, gdzie spoczywają ich bliscy. Według mapy hiszpańskiego Ministerstwa Sprawiedliwości na otwarcie czeka jeszcze ponad 1200 mogił zbiorowych.
Socjalizm dla mas, nie banków! Granice dla kapitalizmu, nie ludzi! [Warufakis o Katalonii]