Cechą narodowej prawicy, która leży u podstaw jej wszystkich – współczesnych i dawnych – klęsk, jest słabość jej myśli kulturowej.
To kultura wskazuje ideę państwa
Matthew Arnold, 1867
Podstawowa zależność pomiędzy państwem i kulturą wiąże się z tym, że państwo nie może się obyć bez idei państwa, która z kultury się wyłania i przez kulturę jest legitymizowana. Stąd też – jaka kultura, takie państwo. Populiści u władzy dlatego zderzają się z kulturą, że opierają się na idei państwa będącego emanacją moralnie czystego i w pełni zjednoczonego narodu, którego to oni mają być wyłącznymi reprezentantami. Kultura zaś uparcie dostarcza im idei państwa będącego emanacją społeczeństwa – niejednakiego pod względem wartości, różnorodnego, wymykającego się reprezentacji – tym samym kultura nie legitymizuje idei państwa populistów. Uderzają więc w nią – jakie państwo, taka ma być kultura! Zwarcie trwa, zwycięsko wyjdzie zeń albo państwo albo kultura. Musimy zapewnić zwycięstwo kulturze.
Cechą narodowej prawicy, która leży u podstaw jej wszystkich – współczesnych i dawnych – klęsk, jest słabość jej myśli kulturowej. Ze słabości myśli kulturowej prawicy współcześnie wynika jej analfabetyzm geopolityczny, improwizacja gospodarcza i wojna ze społeczeństwem.
Myśl kulturowa narodowej prawicy opiera się na czterech fundamentach: substancjalności podmiotu narodowego, niezmienności obowiązujących norm, zewnętrzności tych norm wobec wspólnoty, wreszcie na hierarchii. Zjednoczony, monolityczny naród ma postępować wedle wiecznego prawa ustanowionego przez Boga, na straży którego stoi państwo.
Kultura nie może oczywiście potwierdzić autentyzmu tej myśli. Ilekroć odsłania rzeczywistość, tylekroć uwidaczniają się w niej podmioty i tożsamości o rozmytych granicach. Negocjują one między sobą normy w ramach zgromadzenia ludzi równych, dążących do samostanowienia. Społeczeństwo spiera się zatem o wartości na drodze własnego postępu, w możliwej dysharmonii z państwem. Myśl kulturowa właściwa dla narodowej prawicy stoi więc u źródeł jej niezdolności do uznania kultury takiej, jaka jest, i wypracowania na jej podstawie idei państwa, jakie być powinno.
Przyczyna tej słabości myśli kulturowej prawicy jest prosta. Prawica, a zwłaszcza jej nurt nacjonalistyczny, miała być nowoczesnym substytutem religii, z narodem podstawionym w miejsce boga. Cała myśl prawicy jest zatem wariacją na temat doktryny, jej kultura jest interpretacją wierzeń, a sztuka mówi w przybliżeniu to co homilie. Prawica nie stworzy jednak filozofii bogatszej od teologii, instytucji kultury oddziałujących mocniej niż kościoły ani artysty i intelektualisty bardziej liczącego się niż poeta i teolog – Karol Wojtyła – papież Kościoła katolickiego. Prawica ani nie zastąpiła religii, ani się nią nie stanie.
czytaj także
Jak można prowadzić politykę zagraniczną, będąc kulturowo niezdolnym do postrzegania rzeczywistości w kategoriach procesu nacechowanego sporem wielu podmiotów o sprzecznych oczekiwaniach w zmieniających się kontekstach? Odpowiedź zna wyłącznie patron polskiego MSZ – śmieszny i straszny zarazem – św. Escobar.
Jak prowadzić politykę gospodarczą, będąc kulturowo niezdolnym do zauważenia zasobów innych niż tylko odziedziczony majątek narodowy? Poprzez rozmnażanie partyjno-państwowej nomenklatury, uwłaszczającej się na dobru wspólnym. Drenując ów majątek, rabunkowo eksploatując i wyprzedając prywatnym – tyle że rodzimym – spółkom, co właśnie dzieje się z Puszczą Białowieską, a wcześniej przydarzyło się Wawelowi. Bo przecież ten obiekt dziedzictwa wspólnej kultury i historii, należący do nas wszystkich, pan Jarosław Kaczyński zawłaszczył lub – po prostu – sprywatyzował.
Jak prowadzić politykę społeczną, będąc kulturowo niezdolnym do rozpoznania społeczeństwa jako wielości? Wykluczając z ambitnych programów redystrybucji ludzi i rodziny niepasujące do zadeklarowanego odgórnie modelu, ale też nie uznając najliczniejszych nawet głosów sprzeciwu wobec prowadzonej polityki i wezwań do dialogu.
Jeśli kultura zwycięży starcie z populistycznym państwem narodowej prawicy, doczekamy się państwa wyrosłego na idei heterogenicznego społeczeństwa spierającego się o wartości, wedle których postępować ma wspólnota na drodze do samostanowienia. Jeśli zwycięży państwo, po kulturze zostanie ziemia jałowa, która urodzić może tylko wojnę o kurczące się zasoby naturalne, materialne i kulturowe.
Bendyk: Zatrzymać brunatną falę. Po Forum Przyszłości Kultury
czytaj także
*
Tekst oparty na wystąpieniu wprowadzającym do debaty „Siła kultury przeciw kulturze władzy. Co zrobić, by populistyczne państwo przegrało wojnę z kulturą?” z udziałem Ewy Majewskiej, Borisa Budena i Árpáda Schillinga, która odbyła się 18 listopada 2017 w Teatrze Powszechnym im. Zygmunta Hübnera w Warszawie w ramach Forum Przyszłości Kultury. Zapraszamy do obejrzenia rejestracji tej debaty i innych spotkań Forum na fejsbukowym profilu wydarzenia.