Był konsekwentnym krytykiem ponowoczesności. Zauważał, że podstawowym mechanizmem reprodukcji dzisiejszych społeczeństw jest konsumpcja i uwodzenie.
Przyzwyczailiśmy się traktować twórczość Zygmunta Baumana jako proces. Biorąc do ręki kolejne jego książki, zastanawialiśmy się, jak tym razem interpretować będzie współczesność i jak nowe tezy będą się miały do wcześniejszych prac. Dziś z wielkim smutkiem musimy pogodzić się z tym, że życie i dzieło Zygmunta Baumana to zamknięta całość.
Twórczość Baumana zawsze cechował rozmach. Niezależnie od tego, czy pisał o uwarunkowaniach powstawania wiedzy w latach 60., czy konsumpcji w latach 90., zawsze swoje rozważania odnosił do wielkich problemów myśli społecznej – emancypacji i alienacji, autonomii i dominacji, tożsamości i obcości. O wadze jego książek decyduje to, że wrażliwość na konkret łączy się w nich ze zdolnością do budowania dużych opowieści o wolności, nowoczesności i nadziejach na uzyskanie władzy nad rzeczywistością. Gdy doda się do tego przejrzysty i piękny język, jakim się posługiwał, pisząc swoje teksty, będzie się miało odpowiedź na to, dlaczego nie był tylko uznanym akademikiem, ale także popularnym pisarzem tłumaczącym ludziom, jak ich indywidualne problemy łączą się ze zbiorowym losem.
czytaj także
Dla mnie o wyjątkowości dzieła Baumana na tle współczesnej humanistyki decydują trzy kwestie: refleksja nad nieprzewidywalnymi konsekwencjami projektów społecznych, wynikająca z tego analiza ponowoczesności jako systemu wykluczeń i próba ufundowania etyki „nieunikowej”.
Między innymi jako autor Nowoczesności i zagłady czy Prawodawców i tłumaczy Bauman przyglądał się, jak nadzieje na ustanowienie idealnego ładu społecznego zamienić się mogą w system przemocy i dominacji, który eliminuje ludzi zagrażających porządkowi lub przypominających, że świat nie jest jeszcze idealny. Bardzo trafnie i nadzwyczaj aktualnie brzmią diagnozy dotyczące tego, że dążenie do ostatecznego poukładania rzeczywistości prowadzi często do coraz większego chaosu i narastania ambiwalencji i niepewności. Rodzi to frustrację i agresję zamykającą nas w błędnym kole zdarzeń.
Chociaż autor Prawodawców i tłumaczy miał łatkę postmodernisty, a z jego tekstów często wyprowadzano afirmację współczesności jako spełnionej utopii indywidualnego wyboru, podobną do tej, jaką można znaleźć w pismach Anthony’ego Giddensa, to jednak pamiętać trzeba, że Bauman był bardzo konsekwentnym krytykiem ponowoczesności. Zauważał, że podstawowym mechanizmem reprodukcji dzisiejszych społeczeństw jest konsumpcja i uwodzenie, a nie ideologia i sankcje, ale jednocześnie system ten ma swoich wykluczonych i zdominowanych. Są to bezdomni, biedni, konsumenci z usterką, uchodźcy, nielegalni emigranci, wysadzeni z siodła swoich wspólnot przez globalny kapitalizm, czyli wszyscy „ludzie na przemiał”. Tym pomijanym aktorom Bauman przywracał miejsce w debacie i wiercił sumienie jednostek zapominających, że ich indywidualny dobrostan ma swoją ciemniejszą stronę i cenę płaconą przez innych.
Zygmunt Bauman świadom był ograniczeń tradycyjnej etyki kodeksów i pozostał nieufny wobec wielkich projektów wcielania ich w życie. Jednocześnie nigdy nie stał się ani nihilistą, ani zwolennikiem oddania się pod opiekę boskiej opatrzności. Poszukiwał etyki, która będzie w stanie zmierzyć się z niesprawiedliwością, a jednocześnie nie będzie pozostawiać po sobie zgliszcz. Jej prawideł z jednej strony poszukiwał u Levinasa w zasadzie odpowiedzialności realizującej się wobec konkretnej ucieleśnionej osoby stanowiącej dla nas etyczne wyzwanie, a z drugiej praktykował jako nakaz – jak nazwał to kiedyś Adam Ostolski – nieodwracania wzroku.
Gregory Bateson, tłumacząc działanie umysłu, przywoływał różnicę, która ujawnia się, gdy przejeżdżamy palcem po gładkiej tablicy i napotykamy grubo nałożoną kropkę, która powstaje, gdy mocno przyciśnie się kredę do powierzchni. Pisał: „Gdzie się podziewa różnica, kiedy ścieram tablicę? W pewnym sensie staje się zdarzeniem losowym i znika bezpowrotnie, tak «ja» zniknę, kiedy umrę. W innym sensie różnica ta będzie trwać jako idea – jako część mojej karmy – tak długo, jak długo ta książka jest czytana, być może tak długo, jak idee w niej zawarte przyczyniają się do kształtowania nowych zgromadzonych w innych umysłach”. Książki Baumana przechowują jego wrażliwość wobec rzeczywistości i nie wyczerpią się dla nas jako źródło niepokojów i olśnień.