Są granice, których Kościół nie może przekraczać, tak jak każda inna instytucja, a które przekracza za przyzwoleniem państwa. Czas z tym skończyć.
Wiec Konferencja Episkopatu Polek pod warszawskimi kościołami na Trakcie Królewskim podczas drugiej rundy Ogólnopolskiego Strajku Kobiet może być początkiem ważnego przełomu. Do tej pory Kościół katolicki był nietykalny. Kobiety nie zakłócały dobrego samopoczucia hierarchów, chociaż od 1989 Kościół w Polsce stale i bezwzględnie je atakuje, konsekwentnie dążąc do odebrania im praw obywatelskich. Tym było wymuszenie na parlamencie przyjęcia drakońskiego prawa antyaborcyjnego w 1993 roku, kiedy politycy przehandlowali zdrowie i bezpieczeństwo kobiet w zamian za przychylność księży. Tym było zainstalowanie w publicznych szkołach lekcji religii katolickiej – z zastrzeżeniem, że Ministerstwo Edukacji Narodowej ma nie wtykać nosa ani w program tych zajęć, ani w kompetencje prowadzących. Dzięki temu kolejne pokolenia dzieci dowiedziały się, że embrion to „dziecko poczęte”, a kobieta to „skafander na dziecko”. Tym była krucjata przeciwko konwencji o zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie rozpętana pod hasłem walki z gender – rozpętana w kraju, w którym ofiarami przemocy domowej pada milion kobiet rocznie, sto pięćdziesiąt rocznie z tego powodu ginie, a trzydzieści tysięcy pada ofiarą gwałtu – najczęściej ze strony mężczyzn, których zna i którym ufa.
Kościół od wieków wykorzystuje darmową pracę kobiet – potrzebne są mu milczące i uległe sprzątaczki, praczki, gosposie, kochanki, matki, dlatego nie przyjął dobrze emancypacji kobiet w XX wieku i nie przestanie jej zwalczać, bo jest to zwyczajnie wbrew jego interesowi ekonomicznemu. To właśnie dlatego Kościół otwarcie neguje kluczowe dla demokracji założenie, że kobiety i mężczyźni są równi i mają te same prawa.
Niestety państwo zamiast bronić ponad połowy społeczeństwa przed przemocą ze strony tej potężnej instytucji – nie tylko ulega lobbingowi, który jest na granicy szantażu, ale wręcz pozwala Kościołowi działać poza i ponad prawem.
Urzędnicy Kościoła mogą praktycznie bez konsekwencji prawnych maltretować i molestować seksualnie dzieci, poniżać i odbierać godność kobietom i mężczyznom. Ci, którzy posuną się na tyle daleko lub działają na tyle nieostrożnie, że wymiar sprawiedliwości musi zareagować – jak siostra Bernadetta, arcybiskup Wesołowski, biskup Juliusz Paetz czy proboszcz z Tylawy – są karani symbolicznie lub wcale. Przedstawiciele Kościoła doskonale wiedzą, że ich uprzywilejowanej pozycji państwo nie zagraża – w innym wypadku rzecznik Konferencji Episkopatu Polski nie pozwoliłby sobie w zeszłym roku na publiczny komunikat, że hierarchowie Kościoła stoją na stanowisku, że nie mają obowiązku informowania prokuratury o przypadkach molestowania dzieci przez księży.
Tych kompromitujących faktów jest o wiele więcej i dotyczą różnych obszarów. Z badań socjologa religii profesora Józefa Baniaka z UAM wynika, że 60 proc. księży żyje w związkach z kobietami, a około 15 proc. z nich ma nawet dzieci (którymi się oczywiście nie opiekuje). Kościół jest też jednym z kluczowych beneficjentów reprywatyzacji – innymi słowy, społeczeństwo polskie straciło na jego rzecz w ostatnich latach sporo przestrzeni publicznej, a są osoby, które jak najdosłowniej straciły dach nad głową (kontrowersyjny sposób działania kościelnej komisji majątkowej do tej pory nie został poddany analizie).
Ze wszystkich powyższych powodów nie dziwię się, że Kościół katolicki w Polsce traci wiernych – z danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego wynika, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat stracił ich dwa miliony, a na niedzielne msze chodzi mniej niż czterdzieści procent ochrzczonych. Dziwię się natomiast tym, którzy wciąż tam chodzą i w milczeniu przełykają mowę nienawiści skierowaną do kobiet, niepłodnych par, dzieci z in vitro czy uchodźców, a także nie zadają żadnych pytań o nielegalne kochanki, o niepłacenie podatków i molestowane dzieci. Przecież milcząc, współtworzą Kościół powszechny w takim a nie innym – eufemistycznie rzecz ujmując, nieewangelicznym – kształcie. Dysonans między twierdzeniem tzw. „dobrych” katolików: „my wszyscy tworzymy Kościół, nie oceniajcie go przez pryzmat złych hierarchów”, a ich wyrażaną milczeniem zgodą na wszystkie patologie w tej instytucji jest dla mnie coraz bardziej nieznośny.
Po prostu nie umiem sobie wyobrazić, że współtworzę jakąś instytucję i wiem, że wśród jej kadry są osoby, które bezkarnie molestują dzieci, a ja przypatruję się temu bez słowa. Uważałabym to za współudział. Ale najwyraźniej katolicy widzą to inaczej.
Cieszę się, że kobiety już nie tylko zauważają, jak opresyjną rolę odgrywa wobec nich Kościół, ale zaczynają coraz śmielej myśleć o tym, że nie muszą się na to godzić – że mogą protestować. Cieszę się, że nie dają się zbyć sprytnej narracji: protestujcie przeciwko działaniom polityków, to oni są winni, jeśli ulegają presji Kościoła, a Kościół jako niezależna instytucja może robić, co chce. Kobiety rozumieją już, że to nieprawda! Są granice, których Kościół nie może przekraczać, tak jak każda inna instytucja, a które przekracza za przyzwoleniem państwa. Czas z tym skończyć. Odpowiedzialność polityków to osobna sprawa od odpowiedzialności (nad)aktywnego politycznie Kościoła – i dopóki nie zburzymy świętego spokoju biskupów i nie powiemy prosto do nich: mamy dość i dla własnego dobra musicie natychmiast wyjąć ręce z naszych majtek, dopóty tego nie zrobią.
Dlatego mam nadzieję, że Konferencja Episkopatu Polek pod warszawskimi kościołami to dobry precedens. Teraz już wszystkie wiemy, że z księżmi można rozmawiać nie tylko szeptem – i na pewno nie na klęczkach. Mam nadzieję, że już niedługo zobaczę wasze zdjęcia spod kościołów w innych polskich miastach.
Byliśmy z kamerą na ulicach Warszawy podczas drugiej rundy Ogólnopolskiego Strajku Kobiet:
***
Przeczytajcie przygotowany przez Bożenę Przyłuską, pomysłodawczynię wiecu, List Konferencji Episkopatu Polek w sprawie pełnej ochrony życia kobiet:
Art 38 Konstytucji RP stwierdza, że „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”. Tymczasem ochrona życia kobiet to obszar skandalicznie zaniedbywany przez państwo polskie na przestrzeni wielu lat.
Kościół rzymskokatolicki uznawany przez elity polityczne za arbitra moralności nie stanął nigdy w obronie Polek, a kolejne rządy prowadzą politykę przyzwolenia na agresję, pogardę i dyskryminację.
Systemowo naruszana jest nasza godność. Polki nie mogą się czuć bezpiecznie ani w przestrzeni publicznej, ani prywatnej, w pracy ani w domu, w szpitalu ani w szkole.
Bezpieczeństwo kobiety zależy bardziej od fortunnych okoliczności niż systemowych zabezpieczeń.
Państwo w milczeniu zgadza się na wstrząsającą wulgarność wobec kobiet w wypowiedziach publicznych, pogardę i lekceważenie, używanie seksistowskiego języka, agresję.
Państwo nie jest skuteczne w karaniu przestępstw wobec kobiet. Przemoc i gwałt często uchodzą bezkarnie, brak jest systemu wsparcia dla ofiar, a praktyka przerzucania odpowiedzialności na ofiarę jest powszechna.
Podtrzymując fikcję prawną w postaci „kompromisu aborcyjnego”, który nie funkcjonuje i nigdy nie funkcjonował, państwo polskie naraża bezpieczeństwo, życie i zdrowie kobiet, naraża naszą godność.
Szkoła, która powinna przygotowywać do życia w społeczeństwie, edukować do równości i tolerancji stała się miejscem politycznej agitacji Kościoła katolickiego, w którego doktrynie kobieta jest istotą podległą, o funkcji rozrodczej, a każda inność jest wyszydzana i dyskryminowana.
My, Polki, wzywamy parlamentarzystów i rząd do wywiązywania się z konstytucyjnych obowiązków wobec kobiet z uwzględnieniem naszych potrzeb oraz uwolnienia prawodawstwa od dewastującego wpływu Kościoła katolickiego.
Podstawowym zadaniem państwa jest gwarantowanie bezpieczeństwa obywatelkom i obywatelom, nie zaś zaspakajanie oczekiwań hierarchów kościelnych.
Żądamy podjęcia inicjatyw ustawodawczych i programów, które zapewnią respektowanie naszych konstytucyjnych praw – praw człowieka. Żądamy pełnej ochrony naszego życia, zdrowia i godności:
Przestrzegania praw człowieka wobec kobiet, w szczególności ciężarnych, w tym bezwzględnego priorytetu ochrony życia i zdrowia kobiety nad życiem zarodka i płodu;
Realizowania konstytucyjnej zasady neutralności wyznaniowej państwa;
Skutecznego ścigania i karania przestępstw wobec kobiet, w szczególności przemocy i gwałtów;
Wprowadzenia sankcji karnych i ścigania wszelkich form agresji i przemocy ze względu na płeć, w tym molestowania seksualnego;
Karania seksistowskich wypowiedzi w sferze publicznej i prywatnej tak jak mowy nienawiści;
Pełnego dostępu do wszystkich nowoczesnych metod planowania rodziny oraz ochrony zdrowia;
Kompleksowego wsparcia rodziców w zadaniach opiekuńczych;
Promowania równościowego modelu rodzicielstwa;
Uwzględniania praw kobiet i specyfiki sytuacji kobiet przy kształtowaniu wszystkich rozwiązań polityki społecznej i ekonomicznej;
Obowiązkowej edukacji seksualnej w szkołach, opartej na wiedzy naukowej i dostosowanej do wieku uczennic i uczniów.
Skutecznego przeciwdziałania wszelkim formom dyskryminacji ze względu na płeć.
Postulaty Konferencji Episkopatu Polek są częścią petycji Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Zachęcamy do składania pod nią podpisów. Podpisy zbieramy w całej Polsce do 27/11, następnie 28/11 w rocznicę wywalczenia przez Polki praw wyborczych złożymy je w parlamencie.
Czytaj także:
Agnieszka Graff, Elżbieta Korolczuk, Gender to śmiertelnie poważna sprawa [rozmowa MichaŁa Sutowskiego]
Elżbieta Rżewska-Skłodowska, Miliony przeciwko kobietom
Julia Kubisa, Odzyskajmy Polskę dla kobiet
Jakub Dymek, Czarny protest idzie po swoje
Maja Staśko, Czy do takich białogłów mógłby wzdychać Mickiewicz?
**Dziennik Opinii nr 302/2016 (1502)