W 2014 roku poczucie zagrożenia przedarło się do miejsc i krajów, które dotąd uchodziły za bezpieczne.
Tekst napisany w związku z publikacją Raportu rocznego Amnesty International 2014/15.
***
Rok 2014 był pełen wyzwań i tragedii. W Gazie, Syrii czy Ukrainie miliony osób znalazły się w pułapce konfliktów zbrojnych. Ludzie ci zostali opuszczeni przez tych, którzy powinni ich chronić. Świat zawiódł ofiary. Reakcja na naruszenia była krótkowzroczna i nieskuteczna. Przyniosła wstyd zamiast ulgi. Nie mamy jednak czasu na marazm. Opublikowany dzisiaj Raport roczny Amnesty International identyfikuje kluczowe wyzwania dla ochrony naszych praw i wolności oraz pokazuje, że istnieją realne i skuteczne rozwiązania.
Raport przedstawia kompleksowe spojrzenie na sytuację praw człowieka w 160 krajach w 2014 roku. Dokumentuje liczne zbrodnie na cywilach popełnione przez państwa i grupy zbrojne. Te tragiczne wydarzenia jawią się jako zapowiedź pogłębiania kryzysów i konfliktów. W zeszłym roku konfliktom towarzyszyły kryzysy humanitarne i przerażająca sytuacja uchodźców. Wolność słowa była wyjątkowo brutalnie tłumiona. W 62 krajach zamykano więźniów sumienia za pokojowe wyrażanie poglądów, w 119 krajach miały miejsca ograniczenia wolności mediów – zamykano redakcje i grożono dziennikarzom, a tortury i inne formy złego traktowania odnotowano w 131 krajach.
Poczucie zagrożenia przedarło się do miejsc i krajów, które dotąd uchodziły za bezpieczne. Otworzyło to drogę do wprowadzania siłowych rozwiązań i mniej lub bardziej otwartych represji. Władze znów próbują uruchomić stare mechanizmy lekceważenia prawa i tworzą mylne wrażenia, że zawaliło się wszystko, na czym można zbudować poszanowanie praw człowieka i godności.
Rozwiązania istnieją, ale nie ma czasu na zwłokę. Przywódcy muszą podjąć niezwłoczne działania, które odwrócą bieg kryzysu. Przede wszystkim muszą zmienić własne podejście do problemów. W jaki sposób? Z bolesnych wydarzeń 2014 roku płyną konkretne wnioski.
Znajdujemy się w krytycznym momencie, który wymaga gruntownej zmiany w globalnym podejściu do ochrony cywilów w konfliktach zbrojnych i do odpowiedzi na ataki grup zbrojnych, które popełniają przerażające zbrodnie na cywilach. Grupy zbrojne, takie jak Boko Haram, rosną w siłę. W 2014 roku Amnesty International udokumentowała nadużycia i naruszenia praw człowieka dokonane przez grupy zbrojne w 35 ze 160 krajów, w których prowadziła badania. Zbrodnie wojenne miały miejsca w przynajmniej 18 krajach.
Rada Bezpieczeństwa wydaje się bezradna. Zawiodła w sprawie konfliktu w Syrii, Iraku, Gazie, Izraelu i Ukrainie.
Zawiodła jednak nie ze względu na siłę wyższą, ale z bardzo prozaicznego powodu – specyficznie pojmowanego interesu politycznego, w szczególności interesu jego pięciu stałych członków. Amnesty International wzywa te kraje do rezygnacji z prawa weta, gdy chodzi o ludobójstwo, zbrodnie przeciwko ludzkości i inne zbrodnie wojenne dokonane na wielką skalę. W ten sposób 5 stałych członków Rady Bezpieczeństwa odblokowałoby możliwości szybszej i bardziej skutecznej reakcji Organizacji Narodów Zjednoczonych na naruszenia praw cywilów. Byłby to również wyraźny sygnał, że świat nie godzi się na bezkarność zbrodniarzy wojennych, i że żaden interes polityczny nie może usprawiedliwiać bezkarności.
Kolejnym ważnym aspektem ochrony cywilów jest uregulowanie dopływu broni do obszarów objętych konfliktem zbrojnym. Przyjęty na forum ONZ w 2013 roku Traktat o Handlu Bronią jest wyjątkowym narzędziem w zatrzymaniu dostaw broni do nieodpowiednich rąk, gdzie mogłaby ona zostać użyta przeciwko cywilom. Dlatego wszystkie kraje, wraz z Chinami, Indiami, Izraelem, Rosją i Stanami Zjednoczonymi, powinny jak najprędzej przystąpić do jego ratyfikacji i zastosowania go w praktyce. Do 25 września 2014 roku 50 państw ratyfikowało Traktat (w grudniu zrobiła to także Polska) i przed zakończeniem 2014 roku Traktat wszedł w życie. Oznacza to między innymi, że broń produkowana w Polsce nie powinna trafić na Ukrainę bez gwarancji drugiej strony, że nie zostania wykorzystana do ciężkich naruszeń praw człowieka i prawa wojny, takich jak ludobójstwo lub zbrodnie przeciwko ludzkości. Broń nie powinna również zostać przekazana do armii Nigerii, choćby dlatego, że wszechobecna korupcja w tym kraju wywołuje poważne obawy o to, czy dostarczona armii broń nie znajdzie się ostatecznie w rękach bojowników Boko Haram.
Innym ważnym dla ochrony cywilów krokiem jest zakaz używania broni wybuchowej w zaludnionych i gęsto zamieszkałych obszarach. Dotyczy to między innymi bomb lotniczych, pocisków, rakiet i wszelkiej broni, która nie pozwala na precyzyjne użycie, w szczególności bomb kasetowych. W 2014 roku na wschodzie Ukrainy zginęło wielu cywilów, których domy znalazły się pod masowym ostrzałem przeprowadzonym przez separatystów bądź siły ukraińskie, często za pomocą moździerzy i nieprecyzyjnych rakiet Grad. Obie strony konfliktu są odpowiedzialne za masowe ataki na zaludnione obszary, śmierć cywilów i zniszczenie ich domów.
Wspólnota międzynarodowa w 2014 roku nie była gotowa na udzielnie wsparcia cywilom, którzy znaleźli się na obszarach objętych wojnami. W skutek tego obecnie mamy do czynienia z jednym z największych kryzysów uchodźczych w historii, podczas którego miliony osób musiały uciekać przed przemocą i prześladowaniem.
Liczba uchodźców z Syrii przekroczyła 4 miliony, 95% z nich pozostaje w krajach ościennych: w Libanie, Turcji, Jordanii. Rozłożyliśmy ręce i odwróciliśmy się plecami, tak jakby kryzys sam mógł się rozwiązać. W tym czasie na Morzu Śródziemnym toną kolejne statki przewożące uchodźców i migrantów. By dostać się do Europy, korzystają oni z usług przemytników, którzy często wykorzystują je do popełniania dalszych naruszeń. Szacuje się, że w zeszłym roku na Morzu Śródziemnym utonęło ponad 3400 osób. Unia Europejska i kraje członkowskie powinny wzmocnić bezpieczne i legalne drogi dotarcia do Europy. Koszt zamykania granic i odgradzania się od uchodźców i migrantów jest bardzo namacalny.
2014 rok był przełomowy również dla Polski. Pokazał, że nasza obojętność ma swoją cenę i że nie możemy unikać własnej odpowiedzialności za milczące przyzwolenie na naruszenia praw człowieka.
W lipcu 2014 roku zapadł historyczny wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawach Abu Zubajdy i al-Nashiriego przeciwko Polsce. Wyrok potwierdził odpowiedzialność Polski za umożliwienie bezprawnego przetrzymywania i torturowania osób w tajnym więzieniu CIA w Starych Kiejkutach oraz prawo ofiar i opinii publicznej do prawdy. Trybunał w obydwu przypadkach jednomyślnie stwierdził naruszenie zapisów Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności poprzez złamanie zakazu tortur, prawa do wolności i bezpieczeństwa osobistego, prawa do rzetelnego procesu sądowego, prawa do poszanowania życia prywatnego i prawa do skutecznego środka odwoławczego. Uznano ponadto, iż w świetle odmowy przedłożenia dokumentów, o które wnioskował Trybunał, rząd Polski nie wywiązał się z ciążących na nim zobowiązań ułatwiania postępowania i współpracy z Trybunałem, co w konsekwencji doprowadziło do naruszenia art. 38 Konwencji. Polska stała się pierwszym krajem Unii Europejskiej, skazanym za przyzwolenie na funkcjonowanie tajnych więzień CIA na jego terytorium.
W wielu krajach pogłębia się klimat strachu i zagrożenia. Amnesty International domaga się od rządów, aby powstrzymały się od brutalnych i represyjnych praktyk, które podważają podstawowe prawa i wolności. Wiemy, że praktyki te nie są skuteczne. Co więcej: istnieje wyraźny związek między lekceważeniem praw człowieka a wyzwaniami, z którymi społeczność międzynarodowa właśnie się mierzy.
Dokładnie rok po rozlewie krwi w Kijowie na Ukrainie obserwujemy głęboko zakorzenione poczucie bezkarności. Nieustalenie winnych powszechnych nadużyć, do jakich doszło podczas protestów na Euromajdanie, może prowadzić do utrwalenia na długie lata zjawiska bezkarności funkcjonariuszy policji. Sprawiedliwość musi być w końcu wymierzona, jest to obowiązek wobec tych, którzy zginęli w walkach, ale również wobec osób, które doświadczyliby tortur i złego traktowania. Te sprawy – pomimo narastającego konfliktu na wschodzie Ukrainy – nie powinny zostać odsunięte na bok, wręcz przeciwnie – powinny zostać jak najprędzej rozliczone, właśnie ze względu na perspektywę kolejnych naruszeń.
Powyższe rozwiązania na pierwszy rzut oka mogą wydawać się nieosiągalne. Jednak jeszcze kilka lat temu masowe poparcie Traktatu o Handlu Bronią wydawało się równie mało prawdopodobne. Do końca 2014 roku traktat ratyfikowało już 60 krajów, ponad 100 go podpisało – w końcu świętowaliśmy ten przełomowy moment, jakim było jego wejście w życie. Każde z wymienionych powyżej rozwiązań jest możliwe i stanowi konkretny krok w kierunku bardziej bezpiecznego świata, gdzie nasze prawa i wolności są respektowane. Podjęcie tych kroków pozwoli bardziej optymistycznie spojrzeć w przyszłość.
Draginja Nadaždin – urodzona w Mostarze (Bośnia i Hercegowina). W Polsce mieszka od 1994 roku. Absolwentka Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego oraz Szkoły Praw Człowieka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Członkini Rady Programowej Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki. Od 2007 roku jest Dyrektorką Amnesty International Polska.
Czytaj także:
Jakub Dymek, Polska i czyściec CIA
Jakub Dymek, Już zapomnieliśmy o więzieniach CIA?
Barbara Nowacka: Blue hotel
Józef Pinior: Mamy do czynienia z omertą, zmową milczenia
Co politycy mówili o więzieniach CIA w Polsce od roku 2005?
***
Tekst powstał w ramach współpracy Amnesty International z Dziennikiem Opinii