Pakiety oszczędnościowe forsowane przez Brukselę w trakcie kryzysu pokazały, jak poważne mogą być konsekwencje marginalizacji społecznych praw podstawowych.
Gdy debata publiczna dotyczy praw człowieka, zazwyczaj mowa jest o prawach osobistych czy politycznych – prawie do sądu, prywatności, demonstracji czy wolności od tortur. Tymczasem zupełnie pomijany jest społeczny wymiar praw podstawowych. Prawo do pracy, edukacji, zdrowia czy zabezpieczenia socjalnego spychane są często na drugi plan. Wyjątkiem tutaj nie jest również Unia Europejska. Jak poważne mogą być konsekwencje takiej marginalizacji, udowodniły chociażby pakiety oszczędnościowe forsowane przez Brukselę w trakcie kryzysu ekonomicznego. Niestety wrażliwości na prawa społeczne nie można się też specjalnie spodziewać po nowej Komisji Europejskie,j pod przewodnictwem Jeana Claude Junckera.
Gdy Grecja, Portugalia, Cypr i Irlandia, państwa Unii Europejskiej szczególnie dotknięte kryzysem gospodarczym, zwróciły się do Brukseli i organizacji międzynarodowych o wsparcie, otrzymały je. Za programy pomocy finansowej oraz opracowanie strategii wychodzenia z kryzysu odpowiadała tzw. trojka, czyli Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Niestety programom ratunkowym towarzyszyły drastyczne cięcia wydatków na cele socjalne, zamrożenie płac oraz uelastycznienie warunków pracy. Amerykański laureat Nagrody Nobla Joseph Stiglitz określił te radykalne programy oszczędności mianem „samobójstwa”.
Nieludzkie oszczędzanie
Wytyczne stawiane przez trojkę miały pobudzić przedsiębiorczość, zwiększyć wydajność oraz ograniczyć deficyt budżetowy. I faktycznie liczby wskazują, że udało się ograniczyć wydatki poszczególnych państw. Jednak konsekwencje, które musieli ponieść obywatele i obywatelki Grecji, Portugalii czy Cypru, okazały się bardzo daleko idące. Pakiety antykryzysowe nie przyczyniły się do zwiększenia liczby miejsc pracy. Bezrobocie wciąż pozostaje na bardzo dużym poziomie. Chwilowe jego spadki są natomiast najczęściej spowodowane przymusowymi migracjami czy przechodzeniem na wcześniejszą emeryturę.
Pogorszyły się również warunki pracy. Wzrosła niepewność zatrudnienia, płace zostały obniżone, coraz trudniej znaleźć też pracę na pełen etat. Jak wskazała w swoim raporcie Komisja Zatrudnienia i Spraw Socjalnych (EMPL) Parlamentu Europejskiego, cięciami szczególnie dotknięte zostały osoby młode, długotrwale bezrobotne, kobiety, migranci i niepełnosprawni. Ubóstwo zaczęło też docierać do grup, którym wcześniej było ono obce – czyli klasy średniej i osób pracujących. Państwa wprowadzające programy antykryzysowe zaczęły również drastycznie obniżać emerytury czy zasiłki.
Cięcia nie ominęły również ochrony zdrowia. Jak wynika z badań opublikowanych w prestiżowym czasopiśmie medycznym „The Lancet”, w krajach objętych polityką antykryzysową pogarsza się zdrowie obywateli i obywatelek. Ograniczany jest dostęp do opieki lekarskiej czy pielęgniarskiej, brakuje zdrowej żywności czy podstawowych leków. Pogorszyły się warunki sanitarne. Wzrosła natomiast znacznie liczba samobójstw i problemów psychicznych. Zmniejszenie wydatków na profilaktykę i programy zdrowotne sprawiło, że Grecja boryka się z galopującym zwiększeniem liczby zakażeń HIV.
Prawa podstawowe ‒ ale z ograniczeniem
Nie ma wątpliwości, że tak radykalne środki i wywołane przez nie konsekwencje społeczne negatywnie wpłynęły na prawa obywatelskie Europejczyków. Programy oszczędnościowe były wprowadzane bardzo szybko, praktycznie bez żadnej oceny ich wpływu na społeczeństwo i demokratycznej legitymacji. Co więcej nie zaproponowano odpowiedniej ochrony grup zagrożonych wykluczeniem. Tymczasem unijna Karta Praw Podstawowych gwarantuje wszystkim m.in. prawo do pracy, zabezpieczenia socjalnego czy opieki zdrowotnej.
Pomimo tych gwarancji działania trojki nie spotkały się z negatywną oceną ze strony instytucji unijnych. Temat ten pojawił się m.in. w trakcie przesłuchiwań kandydatów na członków nowej Komisji Europejskiej. Kluczową rolę w temacie ochrony praw podstawowych ma w niej odgrywać Frans Timmermans, który został desygnowany na pierwszego wiceprzewodniczącego KE. Jego główne zadanie ma polegać na ulepszeniu prawnej współpracy między różnymi instytucjami europejskimi. Timmermans będzie oceniał również, czy akty prawne wychodzące z komisji spełniają wymogi Karty Praw Podstawowych.
Niestety w portfolio nowego wiceprzewodniczącego KE w ogóle zabrakło zadań związanych z prawami socjalnymi i ich ochroną. Ta kwestia została podniesiona w trakcie jego przesłuchiwania przez europosłów. Przedstawiciele partii lewicowych pytali Timmermansa, jak z punktu praw podstawowych ocenia decyzje trojki w krajach objętych kryzysem. Dodatkowo eurodeputowani chcieli dowiedzieć się, co zrobi holenderski komisarz, by UE przyłączyła się do Europejskiej Karty Społecznej. Odpowiedzi Timmermansa były dosyć rozczarowujące. Na pytania dotyczące trojki odpowiadał, że faktycznie przyczyniły się one do wielu wyrzeczeń i niedogodności. Jednocześnie uznał, że były one koniecznie i nie doprowadziły do łamania praw obywatelskich. Pierwszy wiceprzewodniczący KE nie ma też żadnego planu w sprawie przystąpienia do karty praw socjalnych Rady Europy. Kultywując tradycję brukselskich eurokratów, powiedział tylko, że „sprawę będzie analizował”. Przewodnicząca frakcji Zjednoczonej Europejskiej Lewicy w europarlamencie, Gabi Zimmer, podkreśliła, że „w Timmermansie nie dostrzega na razie sprzymierzeńca w walce z biedą i wykluczeniem”.
Społeczne oblicze Brukseli?
By jednak być sprawiedliwym, trzeba podkreślić, że wśród priorytetów komisji Junckera znajduje się kilka postulatów socjalnych. Przede wszystkim nowe unijne władze chcą zwiększenia liczby miejsc pracy.
Jean Claude Juncker zapewnia dodatkowo, że nie zamierza doprowadzić do powtórzenia błędów popełnianych przez trojkę. W jego ocenie przy programach antykryzysowych zabrakło demokratycznej legitymacji i wrażliwości społecznej.
Obiecuje również, że w przyszłości każdy pakiet oszczędności będzie oceniany pod kątem jego skutków społecznych. To ważne postulaty, jednak wciąż dosyć skromne. Znacznie bardziej rozbudowane są natomiast pomysły związane ze wzrostem gospodarczym, polepszeniem konkurencji czy gospodarką cyfrową.
Więcej konkretów znajduje się w zadaniach komisarz Marianne Thyssen. Belgijka w nowej KE będzie odpowiedzialna m.in. za kwestie zatrudnienia i pomocy społecznej. Ma ona przede wszystkim opracować programy finansowe, które umożliwią młodym ludziom znalezienie lepszej pracy. Thyssen będzie także śledziła, czy spełniane są cele wyznaczone w strategii społecznej Europa 2020. Jej innym zdaniem będzie promowanie dialogu społecznego. Ma to mieć szczególne znaczenie w przypadku kolejnych programów oszczędnościowych. W takich sytuacjach belgijska komisarz będzie musiała dokonać oceny proponowanych rozwiązań pod kątem ich konsekwencji społecznych. Thyssen ma również promować wolny przepływ pracowników i przeciwdziałać socjalnemu dumpingowi. W trakcie przesłuchania w Parlamencie Europejskim Marianne Thyssen podkreślała, że zamierza również ulepszyć harmonizację europejskiej polityki społecznej. Komisarz ds. zatrudnienia i spraw społecznych została nieźle oceniona przez europosłów. Jednak wiele z nich podkreśla, że pomimo doświadczenia Thyssen gwarantuje raczej zachowanie status quo niż rewolucyjne zmiany.
Tymczasem ochrona obywatelskich praw społecznych Europejczyków wymaga zdecydowanych działań w kierunku budowy skoordynowanej polityki społecznej.
Postulaty są tu dosyć jasne: określona płaca minimalna i te same standardy pracy oraz świadczeń socjalnych dla wszystkich Europejczyków.
Polityka może być inna
Nie są to pomysły nowe. Generalnie większość polityki społecznej UE opiera się na ujednolicaniu różnych rozwiązań we wszystkich państwach członkowskich. Jednak zazwyczaj w tych działaniach dominowała perspektywa wspólnego rynku oraz swobody przepływu pracowników. Takie podejście często prowadziło do neoliberalnych rozwiązań, opartych na deregulacji, prywatyzacji i liberalizacji, a pakiety oszczędnościowe tylko przypieczętowały logikę opartą na dyscyplinie finansowej.
Rozwiązaniom prosocjalnym na szczeblu unijnym jest przeciwnych wiele państw członkowskich, w tym Polska. W przypadku naszego kraju w grę wchodzi oczywiście konkurencyjność nadwiślańskiej gospodarki. Nie inwestujemy w badania czy edukację, więc jedyne, co możemy zapewnić, to niskie koszty pracy. W skali europejskiej Polska stosuje więc dumping socjalny, który jest de facto niekorzystny dla polskich obywateli. W dalszej perspektywie może jednak prowadzić do prawdziwej erozji polityk społecznych w innych krajach UE. By skutecznie ze sobą rywalizować o miejsca pracy, państwa będą starały się obniżać podatki i ciąć sferę socjalną. W takiej sytuacji wypracowanie silnych i prospołecznych standardów europejskich staje się niezwykle potrzebne.
W debacie o nowej Europie Socjalnej dobrym punktem wyjścia mogą być prawa człowieka. Jednak czy podejście oparte na prawach podstawowych będzie miało jakiekolwiek znaczenie?
Ostatecznie dla sprawy np. zabezpieczenia społecznego najważniejsza będzie ilość środków finansowych, które dane państwo na nie poświęca. Różnica jednak polega na tym, że w momencie gdy prawa społeczne stają się podstawą polityki, działania władz automatycznie przestają być tylko jej dobrowolnym wyborem. Pomoc osobom w złej sytuacji życiowej zaczyna być obowiązkiem państwa.
Z drugiej jednak strony osoby ubogie i wykluczone społecznie są też najsłabiej przygotowane do obrony swoich praw. Nie powinno to jednak prowadzić do wniosku, że prawa społeczne powinny być tylko jakimiś ogólnymi i bliżej nieokreślonymi celami politycznymi. Jest wręcz odwrotnie. Bogate już orzecznictwo sądów na całym świecie jasno udowadnia, że jednostki mogą dochodzić od państwa swojego prawa np. do mieszkania czy dostępu do leków ratujących życie. Oczywiście realizacja wielu postulatów socjalnych może być trudna nawet dla bogatych państw Europy. Jednak zazwyczaj przepisy prawne wskazują, że prawa społeczne mogą być realizowane stopniowo, przy uwzględnieniu warunków gospodarczych czy technologicznych.
Nie ma wolności bez chleba
Z drugiej jednak strony istnieje pewne minimum, które powinno być urzeczywistnianie tu i teraz. Tym minimum są zazwyczaj takie dobra czy usługi, bez których ludzkie życie jest zagrożone lub nie ma sensu. Może być nim np. podstawowa opieka medyczna, niezbędna żywność czy dostęp do wody pitnej. Szczególną ochroną powinny być też objęte grupy już teraz wykluczone czy dyskryminowane. Jednak to, jak jest to dalekie od rzeczywistości, nawet w Europie, udowodniły działania trojki. Pakiety cięć najbardziej uderzyły w niepełnosprawnych, migrantów czy chorych na AIDS.
Oczywiście Bruksela poświęca pewne miejsce prawom społecznym. Karta Praw Podstawowych, która powinna być wyznacznikiem działań wszystkich unijnych instytucji zawiera dwa ważne rozdziały „Równość” oraz „Solidarność”. Zawierają one szereg praw pracowniczych i związanych z zabezpieczeniem socjalnym. Jednak sam charakter tych praw jest dosyć niejasny. Cały czas trwa debata, czy rozdziały te raczej wskazują kierunek działań, czy tworzą prawa dla każdego Europejczyka. Z drugiej strony najważniejszy sąd UE – trybunał w Luksemburgu – w swoim orzecznictwie musi brać pod uwagę wszystkie regulacje zawarte w Karcie Praw Podstawowych.
Znacznie szerszy krąg praw społecznych zapewnia dokument Rady Europy (organizacji zajmującej się prawami człowieka na Starym Kontynencie) – Europejska Karata Społeczna. Jest on w całości poświęcony prawom pracowników, prawu do opieki medycznej czy prawu do edukacji. Na jego podstawie osoby mogą też skarżyć swoje władze do specjalnego organu, jakim jest Europejski Komitet Społeczny. Komitet co roku rozpatruje również sprawozdania rządów z wykonywania karty. Stronami tej umowy są w zasadzie wszystkie państwa europejskie. Przystąpić do niego mogłaby również Unia Europejska. Nie powinno też być ku temu specjalnych przeszkód prawnych. Już w 2007 roku Unia podpisała inną umowę gwarantującą prawa socjalne, tj. Konwencję Praw Osób Niepełnosprawnych ONZ.
Niestety na razie do ratyfikowania Europejskiej Karty Społecznej brakuje w Brukseli nacisku i politycznej woli.
Wspomniany wcześniej Franz Timmermans – mimo że jest członkiem holenderskiej Partii Pracy – nie ma raczej w swoich priorytetach działania na rzecz ochrony praw społecznych. Jednym z jego kluczowych zadań będzie podpisanie przez Unię Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Samo w sobie jest to aktem potrzebnym i doniosłym, jednak ostatni kryzys pokazał, że nie wystarczającym. Prawa społeczne bardzo często są marginalizowane i sprowadzane do abstrakcyjnych idei. Zdecydowanie nie są też priorytetem dla polityków czy organizacji pozarządowych zajmujących się prawami człowieka. Takie podejście wynika z mitu, jakoby prawa polityczne nie były związane z wydatkami. Jednak prawo do sądu czy demokratycznych wyborów nie może odbywać się bez dobrej organizacji, urzędów czy ludzi. Te rzeczy również kosztują. Tymczasem przeciwstawianie sobie różnych praw prowadzi raczej do ogólnego osłabienia ich całościowej ochrony.
Europejskie partie lewicowe powinny więc mieć jasno ukształtowany cel: budowanie Europy Socjalnej na gruncie praw człowieka. Obok postulatów zwiększenia inwestycji publicznych czy harmonizacji polityki społecznej trzeba wyraźnie podkreślać, że Unia potrzebuje również rozbudowania ochrony praw społecznych. Zaś liberalnym zwolennikom restrykcyjnej dyscypliny finansowej i oszczędzania kosztem cierpień ludzi można zadedykować słowa prof. Wiktora Osiatyńskiego, który trafnie stwierdził, że: „Nie ma chleba bez wolności, ale i wolności bez chleba”.
***
Serwis >>WYBORY EUROPY jest współfinansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych
Czytaj także:
Aditya Chakrabortty, Cięcia socjalne? Zacznijmy od korporacji