Pokaz filmu dokumentalnego Jądro wieczności w reż. Michaela Madsena. Porozmawiajmy o atomie!
26 stycznia, czwartek, g. 18.00
Świetlica KP w Łodzi, ul. Piotrkowska 101, wstęp wolny
Badanie Eurobarometru pokazuje, że energia atomowa cieszy się największym poparciem w krajach postkomunistycznych. […] Mogą za tym stać dwie przyczyny: obawa przed zależnością energetyczną od Rosji oraz odczuwany przez mieszkańców kompleks cywilizacyjnego zapóźnienia wobec Zachodu. […] Z tych samych badań dowiadujemy się, że szeregi przeciwników atomu rosną tam, gdzie toczy się żywa debata na ten temat – w Niemczech, we Francji, w Hiszpanii. Tymczasem w Polsce energetyka jądrowa jest przedmiotem ponadpartyjnego konsensusu: za budową elektrowni opowiada się i PO, i PiS. Brakuje politycznego kontekstu dla poważnej debaty, w której ludzie mogliby poznać wszystkie argumenty za i przeciw.
Adam Ostolski w wywiadzie dla dziennika „Metro”
Jądro wieczności
reż. Michael Madsen, Dania/Finlandia/Szwecja/Włochy 2009, 85 min
„Onkalo” to po fińsku „schowek”. To również nazwa pierwszego podziemnego składu odpadów atomowych. Obecnie, istnieje ich na świecie około 250 tysięcy ton. Kompleks zostanie zamknięty i zabezpieczony, zaraz po zapełnieniu. Onkalo ma przetrwać około 100 tysięcy lat – mniej więcej tyle czasu odpady będą stanowić zagrożenie dla ludzi i środowiska. Żadna budowla wzniesiona przez człowieka nie przetrwała tak długo.
Reżyser Michael Madsen odwiedza budowę w trakcie prac nad kolejnym poziomem podziemnego składu. Przygląda się pracom z fascynacją i rosnącą niepewnością. Dzisiejszy świat narażony jest na rozmaite katastrofy, wojny i bezgraniczną ignorancję człowieka. Czy możliwe jest, że z jakiegoś powodu miejsce zostanie zapomniane? Czy za 10000 lat, ludzie będą nadal świadomi tego, co ukryto pod ziemią? Zrozumieją intencje inżynierów czy może otworzą podziemne korytarze tak jak otwarto grobowce faraonów? Czy w ogóle będziemy wtedy jeszcze istnieć jako gatunek? Pytania wprawiają w zakłopotanie ludzi z Onkalo, nadając zarazem filmowi głębszego, filozoficznego wymiaru. Odnoszą się przecież w równym stopniu do „tu i teraz” jak i pytania o to, dlaczego nie umiemy zapanować nad tym co robimy ze światem.
Reżyser nie stara się być jednak demagogiem. Zwiedza podziemny świat z namaszczeniem, stosownym do rozmachu przedsięwzięcia i jego filozoficznych implikacji. Stworzona przez niego wizja emanuje elegancją i niezwykłym, schyłkowym pięknem. Brzmi monumentalną muzyką i dalekimi (kto wie czy nie przyszłymi) echami Odysei kosmicznej Stanleya Kubricka. Jego bohaterowie odkopali przecież tajemniczy obiekt ukryty w sercu Księżyca, ale w żaden sposób nie potrafili wyciągnąć z tego wniosków.