Teatr, Weekend

„Spy girls”, czyli i ty możesz zostać szpieguską [Kinga Dunin ogląda]

Randkowa aplikacja-pułapka na rosyjskich żołnierzy – to pomysł, który buduje spektakl w reżyserii Magdy Szpecht. Wykiwanie Ruskich jest dla nas śmieszne, nie udawajmy, że nie.

DIY. Stwórz sobie w internecie fałszywy profil, ze zdjęciem i życiorysem. Jesteś teraz ładną, rosyjską dziewczyną mieszkającą w zwykłym miasteczku nad Wołgą. Szukasz związku, twój wymarzony mężczyzna to wojskowy. Znajdź bezpieczny serwer, użyj VPN, stwórz bota, zaprogramuj go tak, by identyfikował mężczyzn w mundurach na zdjęciach i inicjował z nimi rozmowy. Chętnych przekieruj na fałszywą stronę na Telegramie – aby się na nią przenieść, muszą kliknąć link i potwierdzić swoje konto. Jednym z warunków tego potwierdzenia jest udostępnienie swojej lokalizacji. Te dane możesz od razu przekazać ukraińskiemu wywiadowi, ale to nie koniec.

Ukraina w wielu odsłonach [Kinga Dunin czyta i ogląda]

Zainicjuj rozmowę tekstową. AI i deep fake pozwolą stworzonej przez ciebie postaci także na rozmowę wideo, zmieniając głos z męskiego na kobiecy. Co prawda musisz mówić po rosyjsku, ale możesz też użyć translatora, a sztuczność i opóźnienia tłumaczyć źle działającym internetem. Staraj się tak prowadzić rozmowy, by przyniosły jak najwięcej informacji – zdjęcia, dane pozwalające na identyfikację rozmówcy. Analizuj zebrane dane – jednostka wojskowa, umundurowanie, uzbrojenie, zaopatrzenie, panujące na froncie nastroje, ukształtowanie terenu, plany przemieszczania się.

Nawet nie musisz o to prosić, naiwni Rosjanie chętnie sami ci wysyłają zdjęcia, zwierzają się. Internetowa społeczność pomoże ci w analizowaniu tych danych. I to też przekazujesz wywiadowi. Niestety, nie są to zawsze potrzebne wiadomości i zdjęcia, o jakie ci chodziło, stąd stajesz się właścicielką kolekcji dickpicków. (Możesz ją zlicytować, a pieniądze przekazać na pomoc walczącej Ukrainie).

Coraz bliżej wojny

Pewno nie udało mi się opisać tego wystarczająco profesjonalnie, ale każdy użytkownik internetu wie, czasem nawet z własnego bolesnego doświadczenia, że jest to wykonalne. I co więcej, zostało zrobione – troje aktorów z prywatnego estońskiego teatru Wabalava przez trzy miesiące działało w sieci pod przykrywką jako Olga, Irina i Jelizaweta, wydaje się, że jeden z tych profili nadal działa. Dawniej za wojskiem ciągnęły markietanki, dziś samotni żołnierze na froncie – jest ich tam pół miliona – znajdują je w sieci. I stają się nie masą, ale jednostkami, mężczyznami szukającymi dobrej żony (twoja postać to przecież nie comgirl).

Na tej właśnie podstawie powstał spektakl Spy girls w reżyserii Magdy Szpecht i z tekstem Olgi Drygas. Ze względów bezpieczeństwa nazwiska aktorów i aktorki nie są ujawniane, a na scenie występują w maskach – takich bieda-Anonymous. To Mad Matrixx, Cyber Shadow i Void Vigilante, postacie odsyłające nas do popkultury. Czyli rozrywki.

Wojna a równouprawnienie. Pięć kwestii, o których dyskutują ukraińskie feministki

Wykiwanie ruskich jest dla nas śmieszne, nie udawajmy, że nie. Zabawny jest „pogrzeb Tindera” (zakazany w Rosji od 2023). Chłopaki, gdzie są teraz nasze dopasowania, w lewo, w prawo, superlajki… I wtedy pojawia się pomysł stworzenia aplikacji-pułapki dla rosyjskich odbiorców, początkowo też jest w tym sporo zabawy. Ale spektakl staje się coraz bardziej dokumentalny – zdjęcia, fragmenty rozmów, połączenie na żywo (na żywo czy nie, przecież to teatr) z rosyjskim żołnierzem. I jesteśmy coraz bliżej wojny, bardzo blisko. A Mad Matrixx, Cyber Shadow, Void Vigilante po prostu są na wojnie, bo toczy się też wojna cybernetyczna, mimo zabezpieczeń mogą być zagrożeni.

I czy to, co robią, naprawdę ma znaczenie? Czy te informacje są rzeczywiście przydatne? Może właściwe służby mogą zrobić albo, kto wie, już robią to lepiej? Czy możemy to nazwać po prostu dziennikarstwem śledczym? Cyberaktywizmem lub – gdyby nam się nie podobało – cyberprzestępczością? Sama w sobie ta realnie rozgrywająca się sytuacja jest interesująca, a w czasie wojny nie budzi oporów moralnych. Ciekawi nas, jak to jest rozmawiać z wrogiem, który zarzeka się, że nie jest złodziejem ani gwałcicielem. Opowiadały o tym w estońskiej telewizji „spy girls”, a opisane zostało na portalu Delfi.

„W przypadku wielu osób zagłębiłam się w ich przeszłość tak bardzo, że wiedziałam, czym zajmują się ich rodzice, jakie mieli dzieciństwo, co robili w wolnym czasie, kto jest ich najlepszym przyjacielem, do jakiej szkoły chodzili. Najbardziej zszokowało mnie to, że zaczęłam im kibicować i współczuć”.

„Niektóre rozmowy były naprawdę miłe i przyjemne. I wtedy pojawia się uczucie, że tak naprawdę nie chcę ci zrobić krzywdy. Ale muszę to zrobić, bo chcę dowiedzieć się, kim jesteś i gdzie się znajdujesz”.

„Nawiązałam bliższą relację z Nikitą Jefimowem. Uwielbia śpiewać i pisać wiersze. Wydaje się bardzo próżny, chce dzielić się mnóstwem zdjęć, filmów i wszystkim o sobie. Zobacz, tu wysłał paczuszkę dla faszystów” – aktorka pokazuje zdjęcie granatu od Nikity, na którym widnieje napis: „List miłosny z Syberii”.

(Dzięki AI za tłumaczenie! Wszystkie te technologie, jak byśmy się nie zarzekali, stają się częścią naszego życia – czasem bardzo przydatną).

Więcej niż fałszywy profil

Tu dochodzimy jednak do kluczowego pytania, tym razem o relację między teatrem i życiem. O to, czym jest zaangażowanie sztuki? O jej sprawczość. To nie jest działanie, które potem zostało steatralizowane, lecz od początku pomyślane jako teatralne.

Próbuję wyobrazić sobie ten dramat w formie bardziej autonomicznej, oderwanej od konkretnego kontekstu, naszej wiedzy i emocji. Powiedzmy, że nie wiadomo, jakich krajów dotyczy ta wojna, wszystkie dokumentalne zapisy zostają zastąpione może nawet atrakcyjniejszymi, stworzonymi na potrzeby spektaklu. Czym byłby, gdybyśmy nie patrzyli na niego jako na publicystyczny, polityczny, interwencyjny? Jaki wtedy byłby jego etyczny przekaz?

„1420”: Podglądanie Rosji przez żaluzje

Na pewno można by go czytać z punktu widzenia ogólnych rozważań nad wpływem mediów społecznościowych na nasze życie, i to w sytuacji granicznej. Ostatecznie wojna to brud i śmierć, a to coś więcej niż fałszywy profil na Tinderze. A dzisiaj znamy też wszystkie inne, bardzo poważne niebezpieczeństwa z tym związane – dla jednostek, ale też w szerszym wymiarze dezinformacji i propagandy politycznej.

Czy świat, kontakt z drugim człowiekiem doświadczany za pośrednictwem obrazków na smartfonie, jest „prawdziwy”, czy to tylko kolejne symulakry? Wiadomo, że ułatwia to zachowania, których raczej nie dopuścilibyśmy się na żywo. Tworzy dystans do tego, co widzimy. Może więc wojna w tym spektaklu, który często nas śmieszy, zostaje jednak zbyt lekko potraktowana? O tym, że nie jest niewinną zabawą, nie tylko ze względu na bezpieczeństwo aktywistów, ze sceny będzie przypominał Cyber Shadow.

Spektakl „Spy Girls”. Fot. Ilja Smirnov
Spektakl „Spy Girls”. Fot. Ilja Smirnov
Spektakl „Spy Girls”. Fot. Ilja Smirnov

W pierwszym monologu o wolności: „kiedy dokonujesz wyborów, zdajesz sobie sprawę, że czasem nawet dobre rzeczy nie są doskonałe, że wiążą się ze złem. Zaczynasz rozumieć, że każde światło, które możesz rzucić, niesie ze sobą cień”.

Także na zakończenie spektaklu:

„Wolność to podstępna suka. Myślisz, że pociągasz za sznurki, ale sznurki ciągną ciebie.
Te dziewczyny – Ira, Jelizawieta, Olga – zaczęły od gry. Trochę catfishingu, trochę zabawy. Teraz mapują ruchy wojsk w wojnie, której nawet nie widzą.
Każde zdjęcie, każdy czat, każde „kochanie” – to cegła w czymś większym. Może ratuje życia. Może je kończy. One nie wiedzą. Ja nie wiem.
Ale tu jest haczyk: one już nie są wolne. Są w tym – w błocie, krwi, bałaganie. A jak raz w to wejdziesz, powodzenia z wyjściem”.

Z czym walczy Ukraina [o filmie „Przechwycone”]

To przedstawienie stawia wiele pytań, również dotyczących roli teatru, którego twórczynie często dziś deklarują, że widzą szerzej swoją rolę i chcą aktywnie uczestniczyć w życiu politycznym i społecznym. I jeszcze jedno pytanie. Spektakl można było zobaczyć w Estonii, czeskiej Pradze (tam miałam przyjemność go obejrzeć), w Niemczech, w Norwegii. Dlaczego, mimo że reżyserowała go znana ze wcześniejszych spektakli polska reżyserka i nie wymaga on wielkich nakładów finansowych, nie został dotąd zaproszony do Polski?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij