Protest rolników w Warszawie [relacja]
Gdy minister Kołodziejczak zapewniał, że zeszłotygodniowa czterogodzinna narada rolników z premierem Donaldem Tuskiem była owocna, nie takich owoców się spodziewałam.
Gdy minister Kołodziejczak zapewniał, że zeszłotygodniowa czterogodzinna narada rolników z premierem Donaldem Tuskiem była owocna, nie takich owoców się spodziewałam.
Ukraińców najbardziej bolą obrazki wysypywanego zboża. Uderzają w pamięć o Hołodomorze, wielkim głodzie urządzonym w latach 30. XX wieku przez wierchuszkę ZSRR.
Rolnicy nie tylko nie wydają się podatni na prawicową demagogię, ale sprawiają wrażenie nieufnych wobec wszystkich próbujących im mówić, co mają robić.
W przypadku protestów rolników nacjonalizm nakłada się na nierozpoznany do końca interes klasowy. Korporacje dosięgnąć trudno, zboże z wagonów wysypać łatwiej.
Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, także politykom obecnego obozu rządzącego, że w tej rozgrywce chodzi o coś więcej niż o cenę tony pszenicy?
Prawo do talerza czy kotleta to hasło lobby mięsnego, mleczarskiego itd. Ukuto je w celu polaryzacji społeczeństwa i wywoływania lęku przed tym, że ktoś nam coś odbierze w momencie, gdy tak naprawdę robi to sektor hodowlany.
Historia mas, queery, kobiety to nie są żadne sensacje XX wieku, to jest przeszłość, która nam się zdarzyła. Paulina Małochleb pyta Joannę Kuciel-Frydryszak i Grzegorza Piątka o to, co jeszcze zostało do zrobienia w przybliżaniu społeczeństwu ludowego zwrotu w historiografii.
W ostatnią niedzielę nawet na Podlasiu się przejaśniło, chociaż żarówka oświetlająca nasze izby wciąż mruga nerwowo.
Służby działają na tyle nieudolnie, że migranci żadnego przestępstwa jeszcze nie popełnili, czym szczególnie rozczarowują panów z działu propagandy.
Za pieniądze władza chce kupić ludzi. W tym przypadku za garnki, patelnie i maszyny do waty cukrowej. Jeśli frekwencja będzie wysoka, koła gospodyń wiejskich mogą dostać kolejne tysiące złotych. Na szczęście głosowanie jest tajne. Kobiety zagłosują, na kogo zechcą.