Edukacja, której nie ma
Reforma minister Anny Zalewskiej całkowicie przechodzi obok realnych problemów, jakie trapią rodzimą oświatę.
Kto czego uczy i w jakim celu?
Reforma minister Anny Zalewskiej całkowicie przechodzi obok realnych problemów, jakie trapią rodzimą oświatę.
Wyobraźcie sobie, że władze zawieszają działalność nauczycielskiego związku zawodowego, bo nie podoba im się numer związkowego czasopisma.
A może to dobrze, że MEN wysłało do szkół list w sprawie niebieskiego wieloryba? Przy okazji odsłoniło bowiem pewien ważniejszy problem i dołożyło swoją cegiełkę do dyskusji o fake news.
„Niebieski wieloryb” to nie wytwór chorych psychopatów. To produkt dziennikarstwa (i polityki) uprawianych metodą kopiuj-wklej.
Gdybym teraz miała osiem lat, płakałabym w swoim pokoju. A potem jak najszybciej chciałabym stracić dziewictwo i uprawiać seks co dwie godziny. Bo tak trzeba.
To, przeciwko czemu protestujemy, nie zaczęło się wczoraj.
W weekendowym wydaniu „Gazety Wyborczej” z Anną Cieplak rozmawiała Justyna Suchecka.
W Indiach wprowadzono dodatkowe punkty dla uczniów uczęszczających na jogę lub zaangażowanych w Narodowy Korpus Kadetów – przykład, z którego zapewne skorzysta minister Zalewska.
Każdy może brać udział w grze, która nazywa się kapitalizm. Może albo musi, bo w zasadzie inne gry nie istnieją.
Nie ma uniwersytetu bez otwartości na świat zewnętrzny.