Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

Dlaczego aktywiści nie popłynęli do Sudanu?

Dlaczego świat ignoruje wojnę w Sudanie? Aleksandra Herzyk analizuje przyczyny milczenia mediów i obojętności opinii publicznej wobec największego dziś kryzysu humanitarnego na świecie.

Kontekst

🌍 Wojna w Sudanie jest marginalizowana w dużej mierze dlatego, że toczy się w Afryce, którą media i opinia publiczna postrzegają jako mniej wartą uwagi, uznając, że „tam po prostu tak jest”.

⚔️ W Sudanie walczą ze sobą strony, które słusznie budzą jedynie negatywne skojarzenia i nie zachęcają do opowiedzenia się po którejkolwiek.

🏛️ Powiązania państw Zachodu z wojną w Sudanie są trudniejsze do wskazania niż w przypadku Izraela i Palestyny.

13

7

Kiedy do Strefy Gazy zmierzała złożona z kilkudziesięciu łodzi flotylla z pomocą humanitarną, wszędzie rozbrzmiewało pytanie, dlaczego aktywiści nie wybrali się do Sudanu, który doświadcza obecnie najgorszego kryzysu humanitarnego na świecie. Pytały o to głównie osoby wynoszące przekonanie o swojej moralnej wyższości z faktu, że nie przejmują się wybiórczo tylko niektórymi ofiarami zbrodni wojennych – Jemeńczycy, Palestyńczycy i Sudańczycy nie obchodzą ich po równo.

Jednak samo pytanie, choć zwykle zadawane w złej wierze, jest jak najbardziej zasadne. Dlaczego Sudańczykom, pomimo prób, nie udało się stworzyć narracyjnej infrastruktury, która porwałaby świat tak jak opowieść o Palestynie? Odpowiedź jest związana tak ze specyfiką sudańskiego konfliktu, jak i zachodnim stosunkiem do wojen w Afryce.

Czytaj także Złoto, wagnerowcy i radykalny islam, czyli o co toczy się walka w Sudanie Jakub Majmurek

Kontrowersyjny historyk Norman Finkelstein zapytany w jednym z wywiadów, dlaczego ludobójstwo w Gazie przyciąga więcej uwagi niż inne zbrodnie, odpowiedział, że każda generacja daje się owładnąć jakieś wielkiej sprawie. Dla jego pokolenia była to wojna w Wietnamie, dla kolejnego – apartheid w RPA. „Dlaczego RPA było tą sprawą w latach 80.? […] nie da się tego do końca wyjaśnić”. Wspomina, że – podobnie jak dziś – wskazywano wówczas miejsca, gdzie żyje się gorzej, i pytano: dlaczego czepiacie się akurat nas? Jednak nawet jeżeli trudno wydestylować konkretne powody, dla których niektóre tematy są bardziej nośne niż inne, można wskazać przynajmniej kilka odpowiadających za to, że najgorszy trwający obecnie kryzys humanitarny – wojna w Sudanie – jest od dwóch lat konsekwentnie ignorowany przez media.

Afryka po prostu taka jest

Pierwszym z tych powodów jest fakt, że jest to wojna w Afryce. Bliski Wschód już za czasów Ligi Narodów uważany był za terytorium „prawie cywilizowane” i tym samym nam bliższe, natomiast utrzymujący się pogardliwy stosunek do mieszkańców Afryki i ich spraw skutkuje tym, że ten kontynent rzadziej zdobywa uwagę mainstreamowych mediów. Ile osób na Zachodzie śledziło z zapartym tchem jedną z najbardziej krwawych wojen XXI wieku, rozgrywającą się w Tigraju w północnej Etiopii, zakończoną w 2022 roku? Nasuwa się oczywisty wniosek, że ten uderzający brak zainteresowania jest – świadomie lub nie –  motywowany w dużej części przekonaniem o niższej wartości życia tamtejszej ludności.

Czytaj także Na łodziach flotylli Sumud nie było pomocy humanitarnej? Sprawdzamy twierdzenia Izraela Paweł Jędral

Konflikt, który doprowadził do śmierci setek tysięcy osób, potworna hekatomba dla regionu, który dalej jak na szpilkach czeka na kolejną eskalację, to dla nas szum w tle, jedna z wielu wojen toczonych na odległych „krwawych ziemiach”, w miejscach, gdzie takie zjawiska są po prostu normalne. W przypadku Afryki częściej przypisuje się je raczej skłonnej do przemocy i konfliktu dzikiej afrykańskiej duszy niż dalekosiężnym skutkom głębokiej krzywdy wyrządzonej temu kontynentowi poprzez bezładny podział pod koniec XIX wieku, dekady instrumentalnego rozgrywania konfliktów etnicznych przez potęgi kolonialne czy destabilizacji na potrzeby eksploatacji bogatych zasobów.

Korzeni ludobójstwa w Darfurze na zachodzie Sudanu, które zaczęło się w 2003 roku, również można doszukać się w podziale na „arabską” północ i „afrykańskie” południe, utrzymywanym przez brytyjską administrację w latach 1899-1956. W niepodległym Sudanie arabskie elity zdominowały na stałe ośrodki władzy i przeznaczały większość środków na rozwój „swoich” części kraju. Na tym tle doszło do rebelii w wegetującym w skrajnej biedzie Darfurze. Tam też z ramienia władzy niewyobrażalnej przemocy dopuszczała się legendarna przez swoje okrucieństwo formacja Janjaweed.

Początki wojny w Sudanie

Kolejnym powodem, dla którego trwający obecnie w Sudanie konflikt nie budzi na Zachodzie większych emocji, jest fakt, że jest to wojna domowa, w której udział biorą enigmatyczne dla europejskiej i amerykańskiej publiki strony. SAF – oficjalna armia Sudanu pod przywództwem generała Abdela Fattaha al-Burhana – walczy z RSF, formacją wywodzącą się ze wspomnianej darfuriańskiej bojówki Janjaweed, dowodzonej przez generała Mohameda Hamdana Dagalo, zwanego Hamedtim. Trudno przy tym któremukolwiek z nich przypisać jakąkolwiek godną wspierania emancypacyjną motywację, pozwalającą zbudować nośną opowieść o oporze, sprawiedliwości czy równości. W rzeczywistości obaj zbrodniarze stanęli na drodze rozwojowi demokracji w Sudanie i ręka w rękę masakrowali cywilów, którzy domagali się udziału we władzach.

Czytaj także Sudan: Brutalne gwałty na dziewięciolatkach, niechciane ciąże i przymusowe małżeństwa Patrycja Wieczorkiewicz

W 2019 roku obalono rządzącego krajem od 30 lat, wywodzącego się z islamistycznej junty dyktatora Omara al-Bashira. Potężne protesty zrobiły wówczas duże wrażenie na całym świecie. Nastąpiły one po tym, jak napędzany ropą boom pierwszej dekady lat dwutysięcznych ustąpił chaosowi i polityce zaciskania pasa po odłączeniu się Sudanu Południowego. Symbolem rewolucji stała się 22-letnia Alaa Salah, stojąca w powiewającej białej sukni na dachu samochodu i przewodząca tłumom protestujących. Jej ikoniczne zdjęcie podkreślało liczny udział kobiet w rewolucji, która na krótko sprawiła, że Sudańczycy po raz pierwszy od dawna zaczęli patrzeć w przyszłość z nadzieją. Krzyczeli „Madaniyya!” – to hasło traktujące o demokracji, cywilnym rządzie i godności.

Niestety, szeroka cywilna koalicja, która pomogła obalić al-Bashira, nie ustrzegła się błędów, na które tylko czekali bezwzględni gracze. Generałowie al-Burhan i Hamedti, doświadczeni w brutalnych politycznych rozgrywkach, doskonale wiedzieli, jak wykorzystać konflikty wśród protestujących, aby nie dopuścić do przekazania władzy demokratycznemu rządowi po przejęciu jej z rąk al-Bashira. W czerwcu 2019 roku RSF i SAF zmasakrowały protestujących w Chartumie. Zabito około stu osób, ciała wrzucano do rzeki i kanałów. W 2021 roku generałowie przejęli władzę drogą zamachu stanu.

Hamedti, który przewodzi paramilitarnej formacji RSF, wykreowany został przez Omara al-Bashira, obawiającego się zamachu stanu ze strony generała mającego władzę nad wszystkimi jednostkami w kraju. Skutkiem tego w 2021 roku władza oparła się na niepewnym sojuszu między niezależnymi od siebie armiami: darfuriańskim RSF oraz oficjalną armią Sudanu, SAF. W tamtym momencie można było zacząć odliczać czas do nieuniknionego wybuchu tej ogromnej beczki prochu.

Wybuchła w kwietniu 2023 roku. Przyczółkiem RSF stał się zachód kraju. Większą, wschodnią część trzyma dzisiaj armia sudańska. Pod jej władzą znajduje się również stolica, odbita wiosną 2025 roku, oraz Port Sudan, kluczowe miasto nad Morzem Czerwonym. Strony, rzecz jasna, nie walczą same – stoi za nimi kolejka sponsorów i sojuszników. Część wspiera konsekwentnie jedną z armii. Rosja zmieniła swoje sympatie w trakcie wojny i aktualnie wspiera SAF, na który naciska w celu budowy bazy wojskowej w Port Sudan. Niektóre kraje, jak Chiny czy Iran, widzą złoty interes w zbrojeniu obu stron konfliktu. Najczęściej wskazywanym złoczyńcą są Zjednoczone Emiraty Arabskie, dostarczające broń ludobójczej formacji RSF.

„Nasz” Izrael i „dzika” Afryka

Tutaj zbliżamy się do najważniejszego moim zdaniem powodu, dla którego wojna w Sudanie nie zrobiła kariery w zachodnich mediach i nie stała się pokoleniową sprawą, za którą walczą studenci na uniwersytetach. Powód ten jest banalny: udział krajów Zachodu w tej wojnie o wiele trudniej wykazać, niż w przypadku Izraela. Można szukać poszlak, jak brytyjska broń trafiająca do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i odnajdywana później w posiadaniu RSF, próby uciszania krytyki ZEA czy układanie się z niemającymi społecznej legitymacji sudańskimi władzami dla osiągania własnych geopolitycznych celów. Jednak większość źródeł jako kraje najbardziej umoczone w sudański konflikt podaje obok ZEA m.in. Egipt, Etiopię, Erytreę, Arabię Saudyjską, Turcję i Rosję.

Czytaj także Wojna w Sudanie to przykład walki klas [rozmowa] Krzysztof Katkowski

Poza Rosją nie są to kraje, z którymi zachodnia opinia publiczna czuje emocjonalny związek – a jest to kluczowe dla zbudowania narracyjnej infrastruktury, która poniesie opowieść, rozpali umysły i wyciągnie ludzi na ulice. Nie chodzi po prostu o relacje sojusznicze. Ludobójstwo w Strefie Gazy dokonywane jest zupełnie otwarcie zachodnią bronią i z zachodnim wsparciem przez „jedyną demokrację na Bliskim Wschodzie”. Nasz Izrael, uczestnik Eurowizji hołdujący zachodnim wartościom, państwo z wegańską, queerową armią – to miejsce, gdzie europejska klasa średnia wyjeżdża na wakacje, a seniorzy i seniorki pielgrzymują, aby doświadczyć dobrodziejstw cywilizacji judeochrześcijańskiej.

Niektórzy, jak Jan Hartman, chcieliby w sprzeciwie wobec izraelskich działań widzieć po prostu ujście dla jawnego lub ukrywanego antysemityzmu. Jest to prawda w przypadku tradycyjnie propalestyńskich narodowców czy oszołomów pokroju Grzegorza Brauna. A w pewnym stopniu pewnie też przewrotna, intelektualnie prowokująca okoliczność, w której stworzone po Holokauście państwo żydowskie teraz samo dokonuje ludobójstwa, przyczyniła się do popularności tej historii.

Tego czynnika nie należy jednak przeceniać, bo tym, co łączyło wymienione przez Normana Finkelsteina „pokoleniowe sprawy”, dla których amerykańscy czy europejscy studenci byli w stanie ryzykować miejsca na najlepszych światowych uniwersytetach, nie był ani antysemityzm ani antysyjonizm, lecz po prostu towarzysząca tym sprawom rozbudowana opowieść o zachodnim imperializmie i białej supremacji. Opowieść, którą mieszkańcy Unii Europejskiej czy USA odbierać mogą osobiście, jako zestaw zarzutów kierowanych do nich samych. Zarzutów, z którymi osoby przykładające wagę do abstrakcyjnych zasad globalnej sprawiedliwości chcą się rozliczyć.

Sudańczycy podobnie jak Palestyńczycy próbują zainteresować swoją sprawą media społecznościowe, jednak z o wiele mniejszym sukcesem. Na Instagramie działają profile @sudan.updates i @thesudanpage, informujące na bieżąco o konflikcie. Od kilku dni algorytmy stały się dla nich odrobinę bardziej łaskawe w związku ze zdobyciem przez RSF ostatniego przyczółka armii sudańskiej w Darfurze, obleganego od miesięcy el-Fasher. W ciągu trzech dni zabito 1500 osób, w tym pacjentów w szpitalu al-Saudi, wolontariuszy i pracowników Czerwonego Półksiężyca. Wcześniej w okolicy el-Fasher dochodziło do potwornych zbrodni, między innymi w obozie Zamzam, a przemoc seksualna stosowana przez bojowników Hamedtiego sprawia, że kobiety w wioskach, do których zbliża się RSF, często decydują się popełnić samobójstwo. Zdobycie el-Fasher wieńczy pewien proces – jest ważnym krokiem na drodze do odłączenia się Darfuru od Sudanu. Będzie to smutne postscriptum napełniających nadzieją pokojowych protestów 2019 roku.

Czytaj także Mikulska: Sudańczycy przegrywają walkę o uwagę świata Anna Mikulska

Misja Global Sumud Flotilla nie popłynęła i prawdopodobnie nie popłynie do Sudanu. Jednak większość osób, które wyśmiewały z tego powodu aktywistów, słusznie poruszonych streamowanym na żywo cierpieniem ludności Gazy, to nie działacze na rzecz pomocy Sudańczykom. Czy krytycy Franka Sterczewskiego przyklasnęliby mu, gdyby zaangażował się w misję na rzecz mieszkańców Darfuru? Podejrzewam, że szydziliby z niego tak, jak szydzili z jego udziału we flotylli czy z próby dostarczenia jedzenia i leków afgańskiej rodzinie na granicy polsko-białoruskiej. To osoby pogrążone w cynizmie, które również w innych chcą zabić jakiekolwiek ludzkie odruchy i poczucie solidarności.

To, że udało się na tak długo utrzymać uwagę międzynarodowej opinii na jakimkolwiek kryzysie humanitarnym, jest samo w sobie wartościowe. Ponadpaństwową solidarność z Palestyńczykami można potraktować jako promyk nadziei dla świata rozrywanego przez konflikty, które co do zasady nie zyskują należnej im uwagi. Zamiast traktować ruch propalestyński jako przejaw hipokryzji i ignorancji zblazowanych lewicowych aktywistów, warto zastanowić się, jak jego medialny sukces powtórzyć w innych miejscach świata.

Komentarze

Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.

Zaloguj się, aby skomentować
13 komentarzy
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie
arkadiusz.wisnie
2025-10-31 07:52

Sudan nie ma dostępu do morza.

arkadiusz.wisnie
2025-10-31 07:59
Odpowiedź do  arkadiusz.wisnie

Z tesktu dowiedziałem się, że jednak ma 😅

Marcin Sadurski
2025-10-31 09:55
Odpowiedź do  arkadiusz.wisnie

Sudan Południowy nie ma (ale to już inne państwo). Darfour też nie będzie miał. Wystarczy zerknąċ na mapę.

Patrycja Wieczorkiewicz
Patrycja Wieczorkiewicz
2025-10-31 15:21
Odpowiedź do  arkadiusz.wisnie

Wspaniale, że czegoś się pan dowiedział – owszem, Sudan ma dostęp do Morza Czerwonego (Port Sudan) 🙂

Herzyk
Herzyk
2025-10-31 18:21
Odpowiedź do  arkadiusz.wisnie

Nieironicznie zupełnie szczerze można sobie w pierwszym odruchu zapomnieć o tym odcinku Morza Czerwonego, bo w pierwszym odruchu się myśli o Śródziemnym, więc nie ma co się wstydzić, nie każdy ma dokładną mapę świata w głowie.

Nutria Ludojad
Nutria Ludojad
2025-10-31 10:09

Franek i Gretynka nie popłyną do Sudanu, bo to niebezpieczne. Nie skończy się to trzema dniami w areszcie i „torturach” polegających na braku dostępu do wody przeztrzy godziny czy ptofanacji czapki z żabą.
Ponadto miejsce ulubionego pieszczocha lewicy jest już zajęte przez Palestyńczyków i nie będzie się tam wpychać żaden sudański Murzyn.
PS. Ulubiona obsesja lewicy to walka z „kolonializmem i imperializmem”. Ale skąd się wzięli Arabowie w Sudanie to już jej nie interesuje…

Maciek G
2025-10-31 11:51
Odpowiedź do  Nutria Ludojad

Ale za to interesuje ją dlaczego angielski jest jednym z języków urzędowych Sudanu…
Podobnie jak używany jest jako oficjalny lub półoficjalny w ok. 1/3 krajów na świecie. Pierwotnie w odmianie mniej lub bardziej oksfordzkiej, obecnie bardziej zamerykanizowanej…

P.S. Jak tak Cię czytam, to mi się mój ulubiony cytat z Marka Twaina przypomina, ale nie przytoczę, żeby nie zostać posądzonym o tzw. „hejt”

Patrycja Wieczorkiewicz
Patrycja Wieczorkiewicz
2025-10-31 15:17
Odpowiedź do  Nutria Ludojad

Właśnie takich ludzi jak pan ma na myśli autorka na początku swojego artykułu – was nie obchodzą ani Sudańczycy, ani Palestyńczycy, ani żadne inne ofiary klęsk humanitarnych i wojen. Wy je po prostu wykorzystujecie, by dowalić tym, którzy działają na rzecz którejkolwiek z pokrzywdzonych grup.

Nutria Ludojad
Nutria Ludojad
2025-10-31 21:16

Owszem, nie bardzo obchodzą mnie Sudańczycy – tak jak Sudańczyków nie obchodzą Polska czy Ukraina.
Co do tzw. Palestyńczyków podobnie, z tym że stworzyli gniazdo terorystów z którego ruszyli mordować w Izraelu. Ale ten problem właśnie rozwiązuje Izrael.
Natomiast atencjusze z osławionej Hamas Flotylli, nie będą pływać tam gdzie może być niebezpiecznie. Dowalać im trzeba, bo to V kolumna. Na szczeście nie sądzę żeby Sterczewski znalazł się znowu na liście wyborczej KO.

Marcin Sadurski
2025-10-31 23:07
Odpowiedź do  Nutria Ludojad

Hasbara, sio!

Nutria Ludojad
Nutria Ludojad
2025-11-01 08:00
Odpowiedź do  Marcin Sadurski

Pozazdrościć prostej wizji świata.
Jak u pisowców – lewacy won🤡

Marcin Sadurski
2025-10-31 10:12

@sudan.updates chyba ok, ale @thesudanpage wydaje się nieco prymitywne i nachalnie wspiera Burhanowe SAF. Dla tych, którzy rzeczywiście interesują się sytuacją w Sudanie polecałbym raczej https://sudantribune.com/. I https://www.aljazeera.com/.

Cruzer969
Cruzer969
2025-10-31 16:52

Dobry tekst, dla takich przemilczanych przez wszystkich tematów tu wchodzę ^^