„Przed ogłoszeniem decyzji musiałam oszacować swoje siły na następne, potencjalnie sześć lat. I po bardzo głębokiej refleksji dziś wiem, że nie starczyłoby mi sił na kolejną kadencję” – powiedziała Čaputová w oświadczeniu.
Artykuł zaktualizowany 21.06.2023
Liberalna słowacka prezydentka bardzo długo zwlekała z decyzją, czy będzie po raz drugi kandydować na to stanowisko. Niektórzy dopatrywali się w tym gry politycznej i wyczekiwania na to, co nastanie po wrześniowych wyborach parlamentarnych. Jeśli jednak zapytać Słowaków o to, czy Zuzana Čaputová powinna ponownie kandydować, odpowiedzi są jasne. Powinna.
Według ostatniego sondażu agencji Ipsos dla Denníka N aż 30 proc. respondentów „zdecydowanie zagłosowałoby” na nią, dodatkowo blisko 20 proc. respondentów wzięłoby pod uwagę jej kandydaturę.
Ciekawe są wyniki badania agencji Focus dla telewizji Markiza. W nim respondenci zamiast listy nazwisk dostali pytanie: „Gdyby mógł/mogła Pan/Pani wymienić jedną żyjącą osobę, którą najbardziej chciał(a)by Pan/Pani widzieć jako prezydenta/prezydentkę Słowacji, kto by to był?”. Tutaj odpowiadający sami musieli podać nazwisko swojego kandydata. Okazało się, że ponad 18 proc. zapytanych wskazało Čaputovą, drugi w kolejności Peter Pellegrini miał zaledwie 6 proc.
Słowacy dalej widzą więc w Čaputovej nadzieję na lepsze jutro, jednak za nie odpowiedzialność będzie musiał już wziąć ktoś inny.
W oczekiwaniu na zbawicielkę
Jaką rolę odegrały w podjęciu tej decyzji ataki Ľuboša Blahy i Roberta Fico, jej politycznych przeciwników, którzy inspirowali do wulgarnych ataków i gróźb śmierci pod adresem Čaputovej? Prezydentka twierdzi, że nie to było powodem tej decyzji.
Sama Čaputova mówiła, że decydująca była przyzwoitość i uczciwość. Prezydentka powtarzała, że żałuje, że swoją decyzją zawiedzie tych, którzy oczekiwali jej kandydatury.
„Przed ogłoszeniem tej decyzji musiałam oszacować swoje siły na następne, potencjalnie sześć lat. I po bardzo głębokiej refleksji wiem, że nie starczyłoby mi sił na kolejną kadencję. Dokończę więc ostatni rok mojej kadencji i moja służba na tym stanowisku dobiegnie końca. Nie będę ubiegała się o drugą kadencję” – wygłosiła w swoim oświadczeniu.
Decyzja Zuzany Čaputovej o niekandydowaniu w wyborach prezydenckich wywołała emocje bardzo typowe dla podzielonego społeczeństwa: smutek, rozczarowanie, złość, a także złośliwości i otwartą radość jej przeciwników.
Niektórzy rozczarowani mówią, że Čaputová miała być „polityczną zbawczynią” Słowacji. Ta jednak odrzuciła poświęcenie siebie w imię kraju, a Słowacy zamiast oczekiwać zbawicielki mogliby w końcu uświadomić sobie, że to nie od jednej Čaputovej na stanowisku prezydentki zależą losy ich państwa.
Te zależą wyłącznie od ich decyzji podjętych w trakcie najbliższych wyborów, zarówno tych parlamentarnych pod koniec września, jak i tych prezydenckich, które odbędą się pod koniec pierwszego kwartału 2024 roku. A sondaże na razie nie wyglądają obiecująco.
czytaj także
„Čaputová to amerykańska ku*wa”
Gdy w 2018 roku startowała ze swoją kampanią prezydencką, prawie nikt jej nie znał i jak pokazała kampania – przeciwnicy raczej nie brali jej kandydatury na poważnie. Zuzana Čaputová była rozpoznawalną w środowisku prawniczym lokalną działaczką proekologiczną i adwokatką, dla ogółu społeczeństwa była jednak 45-letnią rozwódką z dwójką dzieci z małego miasteczka nieopodal Bratysławy.
Choć jeszcze przed pierwszą turą wyborów niemal nikt nie dawał jej szans na zwycięstwo, to przewagę zdobyła po wycofaniu się z wyścigu o prezydencki stołek przedsiębiorcy Roberta Mistríka, który cieszył się poparciem odchodzącego prezydenta – Andreja Kiski. W pierwszej turze najwięcej głosów otrzymali: kandydatka partii Progresívne Slovensko Zuzana Čaputová (40,57 proc.) oraz Maroš Šefčovič (18,66 proc.), kandydat popierany przez SMER. 30 marca 2019 roku, w drugiej turze wyborów eurokomisarz Šefčovič zdobył 41,59 proc. głosów, a Čaputová 58,40 proc.
czytaj także
Inauguracja nowej prezydentki odbyła się 15 czerwca 2019 roku. Čaputová obejmowała urząd w czasie, gdy Słowacja była państwem pogrążonym w beznadziei, było to zaledwie rok po zabójstwie dziennikarza śledczego Jána Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kušnírovej, w czasach, gdy na światło dzienne wychodziły kolejne afery korupcyjne SMER-u. Čaputová planowała wówczas zwracać uwagę na tematy związane z kryzysem klimatycznym, równością płci i prawami osób LGBT+, chciała walczyć o państwo prawa i odbudowę zaufania Słowaków do instytucji państwowych. Rzeczywistość jednak szybko zweryfikowała jej zamiary.
Kto zamordował Jána Kuciaka? Ojciec dziennikarza: „Byłem zszokowany wyrokiem sądu”
czytaj także
Za chwilę miną pełne cztery lata jej kadencji, w tym czasie trzy razy doszło do zmiany rządu (czwarty rząd pojawi się już za kilka miesięcy).
W historii Słowacji Čaputová to pierwsza kobieta na tak wysokim stanowisku, więc przeciera szlaki i mierzy się z atakami, często seksistowskimi. Politycy SMER-u, głównie jego przewodniczący Robert Fico i wiceprzewodniczący Ľuboš Blaha, porównują prezydentkę do szczura, innym razem mówią o niej „dziecko Sorosa”, „amerykańska agentka/współpracowniczka”, a nawet… „amerykańska ku*wa”.
Po wiecu, na którym Blaha zachęcał zgromadzony tłum do wykrzykiwania, że „Čaputová to amerykańska ku*wa”, zareagował rzecznik prezydentki, mówiąc: „Prezydentka jako polityczka musi znosić i to, ale jako kobieta i matka ma nadzieję, że obaj panowie potrafią z większym szacunkiem traktować kobiety w swoim najbliższym otoczeniu”. Rzecznik też, niestety, nie powstrzymał się od wspomnienia o płci prezydentki.
„Chyba jestem ostatnią osobą, która zdała sobie z tego sprawę” – skomentowała kolejną falę ataków słownych na siebie.
O krok dalej poszedł poseł Tomáš Taraba (obecnie niezrzeszony, do parlamentu dostał się z listy ĽSNS), który zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcie wówczas niepełnoletniej córki Zuzany Čaputovej. Fotografia miała być zachętą do komentowania wyglądu dziewczyny. „Poseł Taraba nigdy nie zainteresowałby się moją córką, gdyby nie było to związane z moją funkcją. W życiu muszę się mierzyć z ludzką złośliwością i głupotą, ale proszę zostawić w spokoju moje dzieci” – skomentowała ten atak prezydentka. Niestety to był początek, po tym następowały kolejne fale hejtu na córki prezydentki ze strony polityków, a te z kolei wywołały także ataki ze strony zwykłych obywateli, którzy jak zdarte płyty powtarzali słowa polityków.
Krytykują prezydentkę
Pierwsza fala krytyki spadła na Čaputovą już pięć dni po inauguracji. Lecąc na pierwszą wizytę zagraniczną, tradycyjnie do Czech, na pokład samolotu nie zabrała dziennikarzy, ale członków zespołu muzycznego, który miał wystąpić na jej prywatnej uroczystości. Ekipa Čaputovej powiedziała, że prezydentka może zabrać na pokład, kogo chce, a jej poprzednik – Andrej Kiska, też tak robił, zabierając na zagraniczne wyjazdy biznesmenów.
Kolejne kontrowersje pojawiły się po zatrudnieniu w kancelarii prezydentki dwóch osób spokrewnionych z członkami jej byłej partii – Progresívne Slovensko. Pałac bronił się, tłumacząc, że ich zatrudnienie odbyło się za pośrednictwem standardowej procedury rekrutacyjnej i nikt nikogo tutaj nie faworyzował.
W maju minionego roku Zuzana Čaputová uhonorowała 25 osobistości życia społecznego, kulturalnego i sportowego. Między innymi przyznała odznaczenie państwowe Orderu Ľudovíta Štúra in memoriam trzem członkom antykomunistycznej organizacji Biela légia: Albertowi Púčikowi, Antonowi Tunedze i Eduardowi Tesárowi.
Niestety, nikt w pałacu prezydenckim nie zwrócił uwagi na to, że jeśli ktoś walczył z komunizmem, to nie oznacza od razu, że bliskie mu były wartości demokratyczne. I tak też było w przypadku trzech wspomnianych panów aktywnie działających w strukturach klerofaszystowskiego reżimu Państwa Słowackiego, które było państwem marionetkowym III Rzeszy. Co więcej, wszyscy trzej byli nie tylko antysemitami i faszystami, ale także aktywnie uczestniczyli w walce ze Słowackim Powstaniem Narodowym, które wybuchło po wejściu Wehrmachtu na teren Państwa Słowackiego. A to dzięki temu powstaniu Słowacy przeszli na stronę aliantów, co miało wpływ na ich sytuację w powojennej Europie.
Gdy o całej sprawie zaczęli się wypowiadać historycy, Čaputová przyznała, że popełniła błąd, i zapowiedziała, że zrobi wszystko, by w przyszłości nie dochodziło do podobnych kontrowersyjnych decyzji.
Wszystkie te sytuacje zostały przez pałac prezydencki określone mianem „niefortunnych” i opinia publiczna dość szybko o nich zapomniała. Trudniej było wyjaśnić działania prezydentki w krajowej polityce.
Prezydentka krytykuje rząd
Koalicja rządząca pod wodzą OĽaNO i Igora Matoviča co chwila przeżywała kolejne kryzysy, których odzwierciedleniem było grupowe składanie dymisji przez ministrów i ich powoływanie na te same stanowiska. Jedynie czasem dochodziło do rzeczywistych, pojedynczych wymian ministrów. Čaputová pozwoliła koalicjantom zrobić z siebie notariuszkę, grzecznie podpisywała dymisje i nominacje, które jej podsuwano. Za pierwszym razem każdy miał nadzieję, że takie rozwiązanie coś zmieni. Po pierwszym kryzysie w rządzie szybko przyszedł jednak kolejny i znowu sytuacja się powtarzała.
Gdy w 2022 roku prezydentka wystąpiła w parlamencie ze swoim Raportem o Stanie Republiki, w którym ostro skrytykowała premiera Hegera i koalicję rządową, pojawiło się wówczas pytanie, dlaczego wcześniej tego nie zrobiła? Mogła przecież wcześniej powiedzieć, że oczekuje rzeczowego rozwiązania kryzysu i nie zgadza się na kolejne powoływanie tych samych ministrów, bo tylko szaleniec robi ciągle to samo i ma nadzieję na inny wynik. Względem kryzysów w rządzie komentatorzy często wytykali jej alibizm i wypowiadanie się tylko wtedy, gdy „miała na to ochotę”.
czytaj także
**
Aleksandra Pyka – absolwentka słowacystyki Uniwersytetu Śląskiego. Tłumaczka języka słowackiego, autorka bloga slowacystka.pl, na którym przybliża Polakom ich bliskiego, a jednocześnie dalekiego sąsiada.