Ines Kostić: Holandia i Europa muszą wyciągnąć wnioski z tego, co wydarzyło się w Srebrenicy [rozmowa]

Rozmowa z Ines Kostić, holenderską parlamentarzystką pochodzenia bośniackiego, reprezentantką Partii dla Zwierząt (PvdD).
Patryk Kulpok
Ines Kostić. Fot. Partij voor de Dieren

Podziały w lewicy to problem, który widzę nie tylko w Holandii. Lewicowe partie często dzielą się na małe sekty, tymczasem prawica idzie ramię w ramię, strasząc ludzi Brukselą, migrantami i edukatorami seksualnymi w szkołach. Jako siły progresywne siły powinniśmy skupiać się na tym, co nas łączy.

Patryk Kulpok: Urodziłaś się w Mostarze, w ówczesnej Jugosławii. Jak wspominasz swoje dzieciństwo?

Ines Kostić: Urodziłam się w 1984 roku w rodzinie o mieszanym pochodzeniu – mama była Bośniaczką, a ojciec miał korzenie serbsko-chorwackie. Nasza rodzina była zróżnicowana również pod względem religijnym: muzułmanie, prawosławni, katolicy, a także osoby o przekonaniach komunistycznych w jugosłowiańskim wydaniu. Dorastałam w środowisku, gdzie różnorodność była normą, a wszyscy identyfikowaliśmy się jako Jugosłowianie.​

Mostar był miejscem zaciekłych walk w wojnie w Bośni i Hercegowinie. Czy obserwowałaś działania wojenne, czy udało ci się uciec z kraju wcześniej?

Pierwsze walki zaczęły się, kiedy miałam 7 lat. Jako dziecko czułam ból, widząc, że ludzie zaczynają dostrzegać między sobą więcej różnic niż podobieństw. Mimo to nasza rodzina nie pozwoliła, aby polityka nas podzieliła. Mój ojciec dołączył do armii Bośni, wierząc, że musimy się bronić jako Bośniacy. Niestety, został ranny w wyniku wybuchu granatu. W obawie przed przyszłością na podzielonych Bałkanach zdecydowaliśmy się opuścić kraj. Najpierw ojciec wyjechał dzięki pomocy przyjaciół, a my podążaliśmy za nim z matką i bratem. Ostatecznie trafiliśmy do Holandii.​

Bałkany nie muszą być wcale uznane za „europejskie”. Polska niebawem też może nie być

Jak przebiegała adaptacja w Holandii?  

Początkowo przebywaliśmy w ośrodku dla uchodźców w Hadze, a następnie przydzielono nam dom we wsi, w prowincji Groningen. Było to dla mnie kulturowym szokiem – dzieci miały tu więcej wolności, podczas gdy moi rodzice byli typowymi rodzicami z Bałkanów. Byliśmy jedyną nieholenderską rodziną w okolicy, ale poznani ludzie pomogli nam się szybko zaadaptować i nauczyć języka niderlandzkiego.

W wywiadach mówisz o tym, że Holandia była dla ciebie kluczowa w odkrywaniu własnej tożsamości seksualnej.

Pamiętam sylwestra w 2005 roku, kiedy na imprezie w Amsterdamie poznałam pewną dziewczynę. Nasza rozmowa przerodziła się w coś, co było dla mnie nowym doświadczeniem. Pocałowałyśmy się, po czym obie powiedziałyśmy na głos „nie jestem lesbijką”. Nie pamiętam jej imienia i nie mam z nią kontaktu. To wydarzenie skłoniło mnie do poszukiwań i odkrywania swojej tożsamości. Odwiedziłam lokalny klub LGBTQ+ w Groningen, gdzie poczułam akceptację i zrozumienie. Zawsze czułam się inna, nie pasowałam do tradycyjnych ram płciowych. W Holandii odkryłam, że jestem osobą queer.

Szczerek: Wszędzie widzę Polskę

czytaj także

I „pierwszą osobą niebinarną w historii holenderskiego parlamentaryzmu”.

Media podkreślały to, kiedy zostałam wybrana do parlamentu, jednak nie przepadam za określeniem „osoba niebinarna” – wolę „queer”, ponieważ lepiej oddaje moją tożsamość. Co ciekawe, jedna gazeta w wydaniu internetowym zrobiła z mojej niebinarności klikalny nagłówek, ale w wersji papierowej moja tożsamość była tylko częścią wywiadu. Mam nadzieję, że moja obecność w parlamencie stanowi reprezentację dla młodych ludzi poszukujących swojej tożsamości.​

Jakie jest stanowisko Partii dla Zwierząt (PvdD) w kwestii wojny w Ukrainie?

Jako partia zawsze opowiadamy się za pokojem i sprawiedliwością. Nie popieramy agresywnych działań wojennych i wzywamy do szybkich rozmów pokojowych. Uważam, że wojny w Iraku i w Afganistanie były wojnami nielegalnymi. W przypadku Ukrainy uważamy, że należy wspierać ten kraj, ponieważ jest ofiarą niesprowokowanej rosyjskiej agresji. Nie postrzegamy tej wojny jako amerykańskiej wojny zastępczej, tak jak część lewicy w różnych krajach. Codziennie giną tam ukraińscy cywile, a my kierujemy się naszymi wartościami: sprawiedliwością społeczną oraz prawami ludzi i zwierząt. Wierzymy, że Ukraina ma rację w tym konflikcie i zasługuje na nasze wsparcie. Dążymy do pokoju, ale takiego, który obejmuje pełne wycofanie się Putina z Ukrainy do granic sprzed 2015 roku.​

Nijakowski: Rosji może chodzić o prymitywną zemstę

A jeśli chodzi o Gazę?

W głębi duszy jestem pacyfistką, ale nie możemy udawać, że pokój oznacza tylko brak wojny. To, co dzieje się w Ukrainie czy Palestynie pokazuje, że prawdziwy pokój to także sprawiedliwość – nie można o nim mówić, kiedy jedna strona jest ciemiężona, mordowana, wypędzana. Putin musi wycofać się z Ukrainy, a Izrael nie może bezkarnie zabijać cywilów w Gazie. Izraelski rząd prowadzi politykę apartheidu wobec Palestyńczyków. Oczywiście potępiamy wszelkie terrorystyczne działania Hamasu i innych organizacji, które zabijają cywilów. Jednak to nie daje Izraelowi prawa do zabijania Palestyńczyków na taką skalę.

Holandia i Europa muszą wyciągnąć wnioski z przeszłości – z tego, co wydarzyło się w Srebrenicy. Tam społeczność międzynarodowa zawiodła. Nie możemy popełnić tego błędu ponownie. Jeśli możesz zatrzymać masakrę cywili wysyłając tam samoloty bojowe, to zrób to.

PvdD jest znana z polityk proekologicznych. Jakie są twoim zdaniem kluczowe problemy związane z rolnictwem w Holandii?

Holandia to kraj, który chce być najlepszy we wszystkim, także w rolnictwie. Problem w tym, że robimy to kosztem planety i własnych obywateli. Każdego roku w Holandii zabija się 500 milionów zwierząt na mięso, choć mamy tylko 18 milionów mieszkańców. Większość tego mięsa i produktów mlecznych trafia na eksport. To szaleństwo. Nie chodzi tylko o cierpienie zwierząt: hodowla przemysłowa jest jednym z głównych powodów zmian klimatycznych, zużywa ogromne ilości wody, przyczynia się do emisji gazów cieplarnianych.

Niektórzy powiedzą: „Ludzie zawsze jedli mięso. Dlaczego mamy przestać?”

Pytanie brzmi raczej: czy smak mięsa jest wart niszczenia planety? Nikt nie mówi, że wszyscy od razu muszą zostać weganami, ale ograniczenie spożycia mięsa to konieczność. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak bardzo ukryte są prawdziwe koszty produkcji mięsa. Każdy, kto kupuje kurczaka za 5 euro, płaci ukryty podatek klimatyczny. Społeczeństwo ponosi koszty zanieczyszczeń, wylesiania, emisji gazów. Firmy rolnicze czerpią zyski, a skutki ponosimy wszyscy. Dlatego chcemy, aby produkty roślinne były tańsze – podatek na warzywa i owoce powinien wynosić 0 proc., a przemysł hodowlany musi płacić większe podatki, adekwatne do wyrządzanych szkód.

Bałkany nie mogą być dłużej uznawane za nieeuropejskie

Czy to oznacza, że rolnicy powinni przestać istnieć?

Nie! To częsty argument, który słyszymy od przeciwników. Nie jesteśmy przeciwko rolnikom, jesteśmy przeciwko systemowi, który sprawia, że rolnictwo jest toksyczne dla środowiska. Chcemy pomóc rolnikom w przekształceniu ich gospodarstw w bardziej ekologiczne. Wielu młodych rolników nie chce już kontynuować tradycyjnej hodowli zwierząt. Są nowe technologie, startupy tworzą świetne produkty roślinne. Dlaczego nie postawić na alternatywy? W Eschede jest dwóch rolników, którzy założyli De Nieuwe Melkboer (Nowy Mleczarz) i dla jednej sieci supermarketów dostarczają wegańskie jogurty oparte na soi. Uważamy, że takim rolnikom powinno się szczególnie pomagać.

Czy PvdD ma ambicje rządzenia? W jakiej koalicji partia mogłaby się znaleźć?

Uważamy, że powinniśmy mieć 76 miejsc w parlamencie – to oznaczałoby, że społeczeństwo jest na dobrej drodze i polityka ekologiczna stała się normą. Ale póki tak nie jest, musimy być w grze. Nie chcemy być częścią rządu, który tylko mówi, ale nic nie robi. Musimy działać strategicznie. Wchodząc do koalicji, chcielibyśmy zapewnić, że kluczowe kwestie – jak rolnictwo, ekologia, prawa zwierząt – rzeczywiście będą traktowane poważnie, a nie tylko jako temat kampanii.

Lewica w Holandii jest podzielona. Jak PvdD odnosi się do innych partii progresywnych?

Podziały w lewicy to problem, który widzę nie tylko w Holandii, ale i w całej Europie. Lewicowe partie często dzielą się na małe sekty i zapominają o podstawowych wartościach, tymczasem prawica idzie ramię w ramię, strasząc ludzi Brukselą, migrantami i edukatorami seksualnymi w szkołach. Nie chcę, żebyśmy jako progresywne siły skupiali się na różnicach, ale na tym, co nas łączy: ochrona środowiska, sprawiedliwość społeczna, prawa człowieka. Nie wszyscy w PvdD są we wszystkim zgodni, ale jesteśmy tu, żeby działać, a nie tylko się kłócić. 

Skrajna prawica werbuje technokratów. Jak długo przetrwa holenderski rząd?

Co twoim zdaniem jest największym problemem współczesnej polityki?

Polityka nienawiści. Widzimy to wszędzie – w Holandii, w Polsce, w USA. Polityka stała się walką na emocje i strach. Ludzie są zastraszani przez polityków, którzy mówią: „Bruksela chce wam odebrać suwerenność”, „Edukatorzy seksualni będą zmuszać dzieci do masturbacji”. To bzdury, ale ludzie w to wierzą, dlatego zawsze próbuję rozmawiać. Jeśli ktoś mnie atakuje w internecie, często daję mu swój numer telefonu i proszę o rozmowę. W mediach społecznościowych ludzie tracą poczucie, że po drugiej stronie ekranu jest prawdziwa osoba. Kiedy dzwonią, nagle ich ton się zmienia. Możemy się nie zgadzać, ale przynajmniej rozmawiamy.

Co byś powiedziała ludziom, którzy nie wierzą w politykę?

Rozumiem frustrację, bo sama chciałam unikać polityki. Ale ostatecznie polityka mnie dogoniła – widziałam, jak zniszczyła mój kraj, Jugosławię. Widziałam, co się stało, gdy ludzie przestali rozmawiać i zaczęli widzieć tylko różnice. Dziś mamy szansę, żeby robić rzeczy inaczej. Potrzebujemy idealistów, ale takich, którzy widzą podstawowe problemy i chcą realnych zmian. Dlatego nie głosujcie na ludzi, którzy są w polityce dla władzy i pieniędzy. Wybierajcie tych, którzy naprawdę chcą coś zmienić. Wspierajcie oddolne ruchy. Rozmawiajcie z ludźmi, nawet jeśli się z nimi nie zgadzacie. Bo zmiana zaczyna się od rozmowy.

**

Ines Kostić – holenderska parlamentarzystka pochodzenia bośniackiego, reprezentantka Partii dla Zwierząt (PvdD).

Patryk Kulpok – historyk, autor podcastu Polderownia poświęconego polityce, kulturze i historii Holandii.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij