Unia Europejska

Niemal 16 procent Włochów sądzi, że Holokaust nigdy się nie wydarzył

antysemityzm-wlochy

Włosi na kryzys demokracji odpowiadają antysemityzmem. Korespondencja Jamiego Mackaya.

W antyżydowskie stereotypy wierzy coraz więcej Włochów, ale winą za to nie można obarczyć jedynie polityków nowej prawicy i mediów społecznościowych. Liberalny establishment od dekad lekceważy powagę tego zjawiska. Na początku tego roku włoski think tank Eurispes – L’Istituto di Ricerca degli italiani opublikował raport z ankiet na temat postaw politycznych obywateli Włoch. Mówiąc łagodnie, wyniki były niepokojące.

Zaostrza się negatywne nastawienie wobec imigracji, rośnie niepewność ekonomiczna i podupada wiara w demokrację. W zeszłym roku 19,8 procent respondentów zgodziło się ze stwierdzeniem, że „Mussolini był wielkim przywódcą, który popełnił kilka błędów”, a 12 procent z tym, że „wielu Włochów identyfikuje się jako faszyści”. Jednak najbardziej ponury ze wszystkich wyników dotyczy antysemityzmu. W 2004 roku zaledwie 2 procent Włochów określało się jako „negacjoniści Holokaustu”. W najnowszym zaś badaniu aż 16 procent respondentów zgodziło się ze stwierdzeniem, że skala Holokaustu została wyolbrzymiona, a 15,6 procent było zdania, że do zagłady nigdy nie doszło.

Powszechność tej opinii, uwidoczniona w formie konkretnej liczby, jest wstrząsająca. Antysemityzm we Włoszech zawsze istniał. Jednak – w przeciwieństwie do niektórych innych krajów europejskich – po zakończeniu drugiej wojny światowej rzadko pociągał za sobą przemoc. Ze względu na współudział Włoch w działaniach nazistowskich Niemiec u schyłku reżimu Mussoliniego państwo było szczególnie wrażliwe na tę kwestię i czyniło wszelkie starania, by ścigać propagatorów poglądów etnonacjonalistycznych zrodzonych w latach trzydziestych.

Były miliony, nie ma milionów, nie ma nic. Trzeba zażydzić świat

czytaj także

Były miliony, nie ma milionów, nie ma nic. Trzeba zażydzić świat

Artur Żmijewski, Zofia Waślicka-Żmijewska

Zmiana zaczęła się w latach dziewięćdziesiątych i na początku XXI wieku, za rządów Berlusconiego. Ruchy uliczne i grupy neofaszystowskie przekształciły się z podziemnych komórek w partie polityczne głównego nurtu. Wyzwiska i żarty przeszły w zastraszanie i napaści. W kilku ostatnich latach przemocowe incydenty zostały znormalizowane.

Upłynęły dopiero dwa miesiące roku 2020, a już antysemici nabazgrali obelżywe napisy na drzwiach osoby, która przeżyła Auschwitz, zeszpecili ściany domów dwóch partyzantów i wysłali do polityków żydowskiego pochodzenia listy z groźbami, w tym słowami „siedemdziesiąt pięć lat później Żyd pozostaje Żydem”.

Podobna agresja jest coraz powszechniejsza w całych Włoszech, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Organizacja Obserwatorium Antysemityzmu (L’Osservatorio antisemitismo), która zbiera doniesienia o aktach przemocy fizycznej, fałszywych doniesieniach w mediach masowych, atakach w internecie, zniesławieniach, antysemickich graffiti i wandalizmie, wykazała wzrost wszystkich tych form nękania.

W roku 2012, kiedy pierwszy raz podliczono incydenty, było ich w sumie 16. Do roku 2015 liczba ta wzrosła do 64, a w zeszłym roku skoczyła do 251. Antysemityzm widać zwłaszcza w mediach społecznościowych. Według mediolańskiego stowarzyszenia Vox liczba „negatywnych” tweetów z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu w 2018 roku wyniosła około 12 tysięcy, a w 2019 wzrosła do 44 440. Badanie Eurispes podaje, że pomimo tych wskaźników mniej niż połowa Włochów uważa antysemityzm za poważny problem.

Większość zagranicznych publicystów winą za tę zmianę obarcza nową populistyczną prawicę, a zwłaszcza retorykę takich polityków, jak lider Ligi Matteo Salvini czy Giorgia Meloni stojąca na czele partii Bracia Włosi. Chociaż przypuszczenia te są do pewnego stopnia trafne, warto pamiętać o kilku zastrzeżeniach.

Nie ma wątpliwości, że tych dwoje normalizuje mowę nienawiści w ogóle i umizguje się do środowisk, w których tego rodzaju przemoc i retoryka są „dopuszczalne”. Od czasu do czasu sami używają otwarcie antysemickich obelg. Na przykład w zeszłym roku Meloni – idąc za retoryką premiera Węgier Viktora Orbána – nazwała George’a Sorosa „lichwiarzem”. Natomiast ogólnie rzecz biorąc, Salvini i Meloni podchodzą do sprawy bardziej przebiegle: rzadko namawiają do przemocy wobec Żydów. Przeciwnie: nazywają zwiększone występowanie antysemityzmu „sytuacją kryzysową” skwapliwiej niż chyba każdy inny polityk głównego nurtu. Robią to dlatego, że zgodnie z ich propagandą do zwiększenia liczby przestępstw z nienawiści doszło za sprawą muzułmańskich społeczności migrantów, a przeto obowiązkiem każdego dobrego Włocha jest chronienie wszystkich Żydów „w imieniu Izraela”.

Kolejne muzeum Holokaustu ukrywa pamięć o zbrodniach własnego narodu

Oczywiście nawet pobieżna analiza tej retoryki ujawnia pewien stopień hipokryzji. Muzułmanie stanowią zaledwie 2-3 procent populacji Włoch. Prawie nie ma dowodów na to, że grupa ta odpowiada za większość zachowań antysemickich w kraju. Ponadto, chociaż przywódcy skrajnej prawicy nie zachęcają do antysemityzmu otwarcie, z radością przymykają oko na jego znacznie wyraźniejsze przejawy wśród swojego elektoratu.

W kilku ostatnich latach członkowie Ligi, w tym wysoko postawieni, nękają niektórych włoskich dziennikarzy ze względu na żydowskie pochodzenie, popularyzują prace negacjonistów oraz regularnie i otwarcie atakują duży ruch antyfaszystowski we Włoszech. Radny położonej na północnym wschodzie Gorizii, Stefano Altinier z Ligi, w rubryce „wyznanie religijne” na facebookowym profilu wpisał sobie „antysemita”. Sam Salvini osobiście zaszczycał imprezy organizowane przez grupy neofaszystowskie, takie jak Casa Pound i Forza Nuova. Ta ostatnia pod koniec zeszłego roku została zablokowana w mediach społecznościowych, częściowo z powodu postów zaprzeczających Holokaustowi (decyzja została zniesiona po apelacji).

Antysemityzm i atak na naukowców [korespondencja z Paryża]

Antysemityzm tak trudno opanować po części dlatego, że osoby publiczne nie chcą się do niego przyznać. Ruch ten charakteryzuje się spontanicznością oraz brakiem organizacji i przedstawicielstwa politycznego. Przeziera natomiast „przez szpary” instytucji, które teoretycznie go mniej lub bardziej potępiają. Przemoc stosuje konkretnie skrajna prawica, ale antysemityzm zatacza znacznie szersze kręgi.

Chociaż papież Franciszek potępił antysemityzm w Kościele katolickim, w niektórych małych parafiach wciąż można usłyszeć kazania nienawistne wobec Żydów jako „zdrajców Chrystusa”. Grupy lewicowe mają podobny dylemat. Chociaż przywódcy Partii Demokratycznej wytyczyli jasną granicę pomiędzy krytyką, powiedzmy, rządów Netanjahu a krytyką tożsamości Żydów, partia nadal ma związki z takimi osobami, jak na przykład Eleonora de Majo, radna, a następnie szefowa Biura Kultury i Turystyki miasta Neapol, która wypowiada się o Izraelu jako „państwie nazistowskim”. Przekonanie, że to „kilka osób”, którym zdarza się „źle wyrazić”, a nie systemowy problem, jest plagą lewicy we Włoszech.

Żyd stosowany

czytaj także

Żyd stosowany

Bożena Keff

Jednym z najważniejszych wniosków, jakie należy wyciągnąć z raportu Eurispes, jest to, że antysemityzm nie wynika jedynie ze skrajnej prawicowej polityki czy myślenia neonazistowskiego. Stanowi on bowiem raczej objaw „rozziewu pomiędzy krajem a systemem politycznym, szkodzącego gospodarce, ale też tkance społecznej”. Prezydent Włoch Sergio Mattarella twierdzi, że problem ten rozwiążą szkoły i uniwersytety. Edukacja to oczywiście ważne narzędzie. Jednak nie chodzi tu o kwestię wyłącznie kulturową. Nie da się analizować zjawiska antysemityzmu w oderwaniu od kontekstu innych wykazanych w raporcie faktów: 56 procent Włochów boi się bezrobocia, 64,6 procent uważa wiadomości telewizyjne za wiarygodne źródło informacji, a 35 procent sądzi, że mieszka w „niebezpiecznych miastach”.

Jeśli instytucje demokratyczne chcą zakończyć przemoc wymierzoną w społeczność żydowską, muszą zacząć od pokazywania palcem antysemityzmu we własnych szeregach. Nawet jednak pomimo tego antysemickie kłamstwa, nienawiść i dezinformacja będą się szerzyć jeszcze zajadlej, jeśli nie zostaną zaproponowane realne rozwiązania szerszych problemów gospodarczych i społecznych we Włoszech.

„Nie żydowska śmierć jest istotna, ale polska duma, którą trzeba łechtać”

This translation was supported by the Eurozine Translations Pool which is co-funded by the Creative Europe Programme of the European Union.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jamie Mackay
Jamie Mackay
Reporter, korespondent Krytyki Politycznej
Dziennikarz, reporter, pisarz i tłumacz. Publikuje regularnie w magazynie Freize, portalu TLS i piśmie Internazionale. Jest autorem książki „The Invention of Sicily” poświęconej kulturowej historii Sycylii, która wyjdzie nakładem wydawnictwa Verso. Mieszka we Włoszech.
Zamknij