Świat

Sputnikiem w COVID-19, czyli najlepszy powód, żeby zostać antyszczepionkowcem

Nikt tak naprawdę nie wie, czym rosyjska szczepionka jest i jak powstała. Nie ma pewności, czy jest bezpieczna i czy spowodowane przez nią skutki uboczne nie będą groźniejsze niż sam COVID-19.

Rosja, jak sama twierdzi, wygrała wyścig o szczepionkę na koronawirusa. A przy okazji sama kieruje skojarzenia opinii publicznej w stronę pionierskich osiągnięć kosmicznych. Rosyjską szczepionkę przeciwko COVID-19 nazwano „Sputnik V”, przez co ma być kontynuacją serii statków kosmicznych Sputnik, od których zaczął się radziecki podbój kosmosu.

We wtorek 11 sierpnia Władimir Putin osobiście i z dumą ogłosił, że w Rosji zarejestrowano pierwszą na świecie szczepionkę na koronawirusa. Dodał, że jedną z osób, które brały udział w testach preparatu, była jego córka. Zapewne była to Katierina Tichonowa, która od kilku lat robi błyskawiczną i błyskotliwą karierę w rosyjskiej nauce. Sam Putin nigdy nie potwierdził faktu, że Tichonowa jest jedną z jego dwóch córek, konsekwentnie unika mówienia o swoich sprawach prywatnych, a w Rosji powszechnie wiadomo, że pisanie o rodzinie prezydenta to medialne tabu. Tym bardziej włączenie córki, nawet jeśli tylko anonimowo, do narracji o szczepionce pokazuje, jak wielkiej to rangi sprawa dla przywódcy Rosji.

Inna sprawa, czy historia o testowaniu szczepionki przez córkę Putina ma cokolwiek wspólnego z prawdą.

Globalna solidarność czy szczepionkowy nacjonalizm?

Carewna igły się nie boi

Wizerunek międzynarodowy Rosji został w ostatnich latach poważnie nadszarpnięty, a w samej Rosji poziom zaufania do Władimira Putina bije kolejne negatywne rekordy. Coraz częściej wybuchają protesty, a ten w dalekowschodnim Chabarowsku trwa nieprzerwanie od początku lipca. Epidemia ujawniła nędzny stan rosyjskiej służby zdrowia, przerzucenie odpowiedzialności za walkę z epidemią na władze regionalne podkopało autorytet Kremla, a pomoc ekonomiczna dla małych i średnich przedsiębiorstw, w które najbardziej uderzyła epidemia, była i wciąż pozostaje szczątkowa. Bardzo więc by się przydał jakiś sukces, by odbić się wizerunkowo zarówno w kraju, jak i na arenie międzynarodowej. I sukces jest, ale niedoceniony. Rosyjski internet się nabija: „Carewna się zaszczepiła, a ty, prosty chłop, się boisz”.

Opatentowanie pierwszej masowej szczepionki na koronawirusa – Chiny mają już swoją, ale na razie podają ją tylko żołnierzom – w tak zwanych czasach zarazy powinno być światowym game-changerem, ale środowiska naukowe są, mówiąc delikatnie, sceptyczne. Oficjalna Rosja uzna zapewne, że to z zazdrości. W końcu tysiące naukowców na całym świecie bierze udział w wyścigu z czasem – skuteczna szczepionka to zdaniem niektórych wymarzone wrota do „starej normalności”, czyli powrotu do realiów sprzed pandemii.

Społeczność naukową, dla której kwestia badań nad szczepionką jest topowym tematem od kilku miesięcy, ekspresowe tempo rosyjskich farmaceutów niepokoi. Szczepionka nie przeszła trzeciej fazy badań klinicznych, a i te testy, które już wykonano, budzą wątpliwości, zarówno natury naukowej, jak i etycznej. Na przykład fakt, że badacze z moskiewskiego Instytutu im. Gamaleja testowali preparat na sobie.

Poza tym, na co zwraca uwagę magazyn „Nature”, naukowcy z Rosji w odróżnieniu od kolegów Chin nie zaprezentowali wyników swoich badań w międzynarodowych czasopismach, nie poddając ich tym samym krytycznej ocenie społeczności naukowej. Nikt więc tak naprawdę nie wie, czym rosyjska szczepionka jest i jak powstała. Nie ma pewności, czy jest bezpieczna i czy spowodowane przez nią skutki uboczne nie będą groźniejsze niż sam COVID-19.

Szybko reagując na te zarzuty, Rosjanie do epokowego newsa o wynalezieniu szczepionki dodali, że praca trwała tak naprawdę nie kilka miesięcy, ale kilka lat, bo szczepionka powstała na bazie szczepionki na znany z Bliskiego Wschodu wirus MERS. Zdaniem Rosjan koronawirus 2019-nCoV jest bardzo podobny do MERS, wykorzystano zatem dotychczasowe, bardzo już zaawansowane badania i eksperymenty, lekko je tylko modyfikując. Taki fart.

Koronawirus: Bill Gates, 5G i zapach gotującego się nietoperza

Nowa ropa

Tymczasem szef Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich pochwalił się, że już dwadzieścia krajów z Ameryki Łacińskiej, Azji i Bliskiego Wschodu zapisało się do kolejki na rosyjską szczepionkę. Ogłosił też szacunkową cenę eksportową, czyli 10 dolarów za dwie dawki. Z pięcioma państwami negocjacje są zaawansowane. Rosjanie nie mają jednak powodów do obaw, bo wszystkie dawki wyprodukowane w Rosji trafią do obywateli, a szczepionki dla zaprzyjaźnionych państw będą produkowane w układzie joint venture.

Kreml co prawda zawalił walkę z koronawirusem w Rosji, ale od początku trwania pandemii stara się ją instrumentalizować do swoich celów. Jednym z nich jest poprawa wizerunku Rosji w zachodnich społeczeństwach, wciąż zrażonych przez aneksję Krymu, a jeszcze bardziej przez rosyjską wojnę informacyjną. Do Włoch w najtrudniejszym okresie pojechały rosyjskie konwoje humanitarne, wioząc respiratory, ubrania ochronne, testy i lekarzy. W połączeniu z oprawą medialną, która podbijała bezradność Unii Europejskiej wobec kryzysu we Włoszech, strategia dała efekty, i to pomimo kontrowersji co do użyteczności przysłanych materiałów.

Włoskie władze entuzjastycznie witały chińskie samoloty z maseczkami. „Mieliśmy do czynienia z iluzją”

Notowania Rosji na świecie podskoczyły. Podobnie szczepionka jest okazją, by odbudować jej pozycję i wpływy. Na początek w tych regionach świata, gdzie Rosja je ma, a reżimy są zaprzyjaźnione. I chociaż na razie świat się śmieje, a internet zalewają okolicznościowe memy jak ten z Putinem ze strzykawką na niedźwiedziu, to można też sobie wyobrazić sytuację, że szczepionka zadziała. A jeśli tak się stanie, to będzie dla Rosji nową ropą. Czyli geopolityczną maszynką do zarabiania pieniędzy i zdobywania wpływów.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Siegień
Paulina Siegień
Dziennikarka i reporterka
Dziennikarka i reporterka związana z Trójmiastem, Podlasiem i Kaliningradem. Pisze o Rosji i innych sprawach, które uzna za istotne, regularnie współpracuje także z New Eastern Europe. Absolwentka Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego i filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Gdańskim. Autorka książki „Miasto bajka. Wiele historii Kaliningradu” (2021), za którą otrzymała Nagrodę Conrada.
Zamknij