Petru: W sprawie euro musimy się wreszcie zdecydować
Nie da się już dłużej „trzymać nogi w drzwiach”.
Nie da się już dłużej „trzymać nogi w drzwiach”.
Gdy na początku kryzysu Alan Greenspan mówił, że jego ideologia była błędna, nie wyciągnięto z tych słów pełnych konsekwencji. Do czasu.
Podczas gdy Ameryka spod znaku new age oczekiwała apokalipsy 21 grudnia, dla przeciętnego obywatela świat miał się skończyć 1 stycznia 2013.
Mandat za miauczącego w nocy kota? Areszt za bitwę na śnieżki? Takie rzeczy tylko w Petersburgu.
Czyżby kryzys w Europie zaczynał się kończyć? Słuchając europejskich polityków w okresie noworocznym, można było odnieść wrażenie, że najgorsze mamy już za sobą.
Socjalizm w wykonaniu nowego prezydenta miał być rewolucyjny. Na razie można by go raczej określić jako pragmatyczny i zachowawczy.
Trzeba być realistą i zdawać sobie sprawę z tego, że w dzisiejszym świecie i przy dzisiejszych mediach nie ma możliwości, aby opozycja zwróciła się do wszystkich Rosjan.
Gdzieś mam parytety, jeśli wystarczy przejść się ulicami Bombaju czy Delhi, aby zobaczyć scenki szarpania dziewczynek za włosy, wrzeszczenia na kobiety, bicia.
21 grudnia przemaszerowali w milczeniu przez kilka meksykańskich miast. „Mówiły” jedynie ich uniesione pięści, symbol walki o sprawiedliwość społeczną i prawa Indian.
Obchody rozmaitych rewolucyjnych rocznic sprawiły, że prawie przegapiliśmy własną rewolucję. W 2008 byliśmy przejęci gadaniną o studenckiej rewolucji 1968, w 2009 – o aksamitnej (kontr)rewolucji 1989, a w 2010 – o solidarnościowej (nie)rewolucji 1980. Tak bardzo przejęliśmy się tymi rozmowami, że rok 2011 wielu z nas zupełnie zaskoczył. I to zaskoczył raczej post factum – […]