Świat

Od zakazu podróży po więzienie. Represje antyaborcyjne w USA wchodzą w nową fazę

Na celowniku amerykańskich ekstremistów antyaborcyjnych znalazł się mifepriston – kluczowy lek stosowany w aborcji farmakologicznej. Sędziowie, prokuratorzy i politycy dążą do całkowitego zakazu, powołując się na kuriozalne argumenty – od rzekomego „uszczerbku estetycznego” po spadek liczby nastoletnich ciąż jako zagrożenie dla pozycji politycznej Stanów.

W 2022 roku dzięki sędziom nominowanym przez Trumpa Amerykanki utraciły prawo do przerywania ciąży. W konsekwencji odwrócenia wyroku Roe v. Wade 24 stany wprowadziły restrykcje w swoim prawie aborcyjnym. Odwrócenie obowiązujących przez prawie pół wieku przepisów było wielkim zwycięstwem antyaborcyjnych ekstremistów, a zarazem ledwie początkiem ich krucjaty – wszak połowa stanów nadal gwarantowała ciężarnym prawo wyboru. Ośmieleni wygraną Trumpa w 2024 roku radykałowie nie starają się już ukrywać swoich poglądów na cielesność kobiet. W ich ujęciu jest ona zasobem, z którego mężczyźni mają prawo czerpać korzyści estetyczne, seksualne, finansowe i polityczne.

Saga o mifepristonie 

Główną przeszkodą na drodze do objęcia pełnej kontroli nad płodnością kobiet jest aborcja farmakologiczna, zwłaszcza mifepriston, który kobiety mogą otrzymać pocztą i zażyć samodzielnie.

W listopadzie 2022 roku do sądu w Teksasie wpłynął pozew złożony przez stowarzyszenie antyaborcyjnych lekarzy. Domagali się oni wycofania mifepristonu, twierdząc, że Agencja Żywności i Leków zbyt pochopnie zatwierdziła środek do użytku. To nieprawda – mifepriston jest lekiem bezpiecznym i gruntownie przebadanym. Lekarze próbowali przedstawić się jako strona pokrzywdzona, argumentując, że mogliby być zmuszeni do udzielania pomocy pacjentkom doświadczającym rzadkich powikłań po jego zażyciu.

Mianowany przez Trumpa sędzia Matthew Kacsmaryk orzekł na korzyść stowarzyszenia, zawieszając obrót mifepristonem w całym kraju. Sprawa natychmiast trafiła do sądu apelacyjnego piątego okręgu, który zapowiedział ograniczenie dostępu do leku – dopuszczając jego stosowanie jedynie do siódmego tygodnia ciąży i zakazując przepisywania go za pośrednictwem telemedycyny.

Aborcja, nie policja. Zrób to sama i nie zostań złapana

Szczególną uwagę zwraca fragment opinii sędziego Jamesa Ho, który uznał, że pozywający faktycznie ponieśli szkodę – estetyczną, ponieważ cenią sobie widok małych dzieci, a zatwierdzenie pigułki aborcyjnej przez FDA rzekomo ich tego prawa pozbawia.

„Nienarodzone dzieci są źródłem radości dla tych, którzy je oglądają. Przyszli rodzice chętnie dzielą się zdjęciami USG z bliskimi, a przyjaciele i rodzina cieszą się na ich widok. Lekarze, pracując z nienarodzonymi pacjentami, doświadczają satysfakcji” – i, według sędziego Ho, estetycznego urazu, gdy dochodzi do aborcji.

Ho, który znajdował się na krótkiej liście kandydatów Trumpa do Sądu Najwyższego, musiał jednak pogodzić się z decyzją samego Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych. Sędziowie jednomyślnie uznali, że stowarzyszenie nie ma podstaw do uznania lekarzy za stronę pokrzywdzoną, i umorzyli sprawę.

Kilka miesięcy później temat podjęli na nowo trzej kolejni przeciwnicy aborcji – prokuratorzy generalni z Missouri, Kansas i Idaho. Złożyli pozwy do sądu sędziego Kacsmaryka, twierdząc, że tym razem to oni ponoszą szkodę z powodu mifepristonu. Argumentowali, że leczenie ewentualnych powikłań mogłoby obciążyć fundusz Medicaid – program rządowy zapewniający tanie ubezpieczenie zdrowotne osobom o niskich dochodach, finansowany wspólnie przez rząd federalny i władze stanowe. Według nich ich interes naruszają również przepisy umożliwiające wysyłkowe dostarczanie pigułek, co utrudnia egzekwowanie surowych regulacji antyaborcyjnych w ich stanach.

W konstytucji i żółtych pantoflach. Rok temu Francja zagwarantowała kobietom wolność

Najbardziej zaskakujący jest jednak poniższy fragment pozwu: „Dystrybucja leku za pośrednictwem poczty obniża oczekiwany wskaźnik urodzeń wśród nastoletnich matek w stanach pozywających […] Zmniejszenie potencjalnej populacji powoduje zmniejszenie reprezentacji politycznej, utratę funduszy federalnych i utratę miejsca w Kongresie”.

Przypomnijmy, liczba przedstawicieli danego stanu w izbie reprezentantów jest proporcjonalna do liczby jego ludności. Przerywające ciąże nastolatki nijak nie interesują się politycznymi skutkami swoich decyzji dotyczących własnego życia, zdrowia i ciała, co najwyraźniej krzywdzi republikańskich prokuratorów.

Prokuratorzy chcą zakazu zdalnego przepisywania leku, zakazu wypisywania recept przez pielęgniarki, zakazu przepisywania go nieletnim, ograniczenia w jego stosowaniu do siódmego tygodnia ciąży oraz wycofania z obrotu leku generycznego.

Po odwróceniu wyroku Roe v. Wade, wprowadzeniu drakońskich przepisów antyaborcyjnych w wielu stanach i ponownym zwycięstwie Trumpa aresztowania były kwestią czasu.

Na początku marca prokurator generalny Teksasu, Ken Paxton, z zadowoleniem zawiadomił o aresztowaniu położnej Marii Margarity Rojas. Rojas, która prowadzi sieć tanich klinik medycznych, oraz jej pracownik Jose Ley zostali oskarżeni o nielegalne przeprowadzenie aborcji – przestępstwo drugiego stopnia. Grozi im do 20 lat więzienia. Aresztowanie nastąpiło po anonimowym donosie i obserwacji kliniki Rojas przez policję. Donosiciel podał również nazwiska dwóch pacjentek, które według niego przerwały ciąże.

Ideologia ponad zdrowie i życie

Paxton wielokrotnie podejmował działania ograniczające prawa kobiet, narażając je na poważne konsekwencje zdrowotne w imię forsowanej przez siebie ideologii.

W 2023 roku Kate Cox, 31-letnia matka dwójki dzieci, pozwała stan Teksas, domagając się prawa do aborcji. U jej płodu zdiagnozowano trisomię 18 – rzadką, śmiertelną chorobę genetyczną. Lekarze orzekli, że kontynuowanie ciąży stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia Cox, tworząc ryzyko pęknięcia macicy i utraty możliwości ponownego zajścia w ciążę. Sąd rejonowy przychylił się do jej argumentów i zezwolił na zabieg.

Wtedy wkroczył Paxton. Złożył apelację do Sądu Najwyższego Teksasu, twierdząc, że przypadek Cox nie spełnia prawnych kryteriów zagrożenia życia. Zagroził również postępowaniem przeciwko każdemu, kto jej pomoże – ostrzegając lokalne szpitale, że nakaz sądu nie uchroni lekarzy i personelu medycznego przed odpowiedzialnością cywilną i karną na mocy restrykcyjnych przepisów stanowych.

Jak sztuczna inteligencja pomaga w aborcjach?

Sąd Najwyższy Teksasu stanął po stronie Paxtona, uchylając decyzję sądu rejonowego. W akcie rażącej hipokryzji podkreślił, że to lekarze – a nie sędziowie – powinni oceniać, czy ciąża zagraża życiu matki. W konsekwencji Cox musiała opuścić stan, by uzyskać opiekę medyczną gdzie indziej.

Na początku lutego Luizjana postawiła zarzuty dr Margaret Carpenter, nowojorskiej lekarce oskarżonej o przepisywanie i wysyłanie tabletek aborcyjnych matce i jej nieletniej córce mieszkającym w Luizjanie, gdzie obowiązuje całkowity zakaz aborcji pod groźbą kary więzienia od roku do piętnastu lat.

Celem prokuratury jest podważenie tzw. shield laws – przepisów obowiązujących w osiemnastu stanach, które chronią osoby pomagające w dostępie do aborcji przed ściganiem przez władze stanów z restrykcyjnym prawem antyaborcyjnym. Shield laws uniemożliwiają lokalnym sądom i organom ścigania współpracę przy dochodzeniach i procesach związanych z pomocą aborcyjną. W praktyce oznacza to, że stan, w którym obowiązują surowe przepisy, nie może wykorzystywać sądów i organów ścigania w innych stanach do karania osób, które wyjeżdżają na zabieg. Niektóre stany odmawiają również ekstradycji osób oskarżonych o naruszenie przepisów antyaborcyjnych obowiązujących gdzie indziej.

Brudne morderczynie: przemyślenia Wyszyńskiego o kobietach i aborcji

Do 2023 roku ponad 171 000 pacjentek musiało wyjechać poza swój stan, by uzyskać opiekę medyczną. W odpowiedzi na to prokuratorzy konserwatywnych stanów podejmują coraz bardziej agresywne działania, by uniemożliwić kobietom podróże w celu przeprowadzenia aborcji. W kilku hrabstwach Teksasu przyjęto trudne do wyegzekwowania, ale symboliczne rozporządzenia zakazujące wyjazdów w tym celu.

Represje nasiliły się po zaprzysiężeniu Trumpa, który realizuje postulaty antyaborcyjnych ekstremistów. Departament Sprawiedliwości ogłosił, że ograniczy egzekwowanie ustawy FACE (Freedom of Access to Clinic Entrances) – prawa zakazującego blokowania wejść do klinik aborcyjnych. Ustawa, podpisana przez Billa Clintona w 1994 roku, była odpowiedzią na lata przemocy, ataków bombowych i zabójstw lekarzy przeprowadzających zabiegi. Zgodnie z nową dyrektywą prokuratorzy mają egzekwować ustawę FACE jedynie w „wyjątkowych przypadkach”, takich jak śmierć, poważne obrażenia ciała lub znaczne zniszczenia mienia.

Zaledwie trzy dni po objęciu urzędu Trump ułaskawił 23 osoby skazane m.in. za łamanie ustawy FACE. Wśród nich znalazła się kobieta skazana na pięć lat więzienia za przewodzenie grupie, która przykuła się łańcuchami do drzwi kliniki, uniemożliwiając pacjentkom wejście i powodując obrażenia u jednej z pielęgniarek. Sprawa wywołała szczególne poruszenie, gdy podczas przeszukania jej domu policja znalazła pięć skradzionych płodów.

Wielka armia płodów [o książce Marcina Kościelniaka]

W czterech stanach wprowadzono projekty ustaw zmieniające definicję zabójstwa tak, by obejmowała aborcję, co otwiera drogę do oskarżania pacjentek o morderstwo. Proponowane przepisy penalizują także udzielanie informacji o dostępie do aborcji – co teoretycznie narusza pierwszą poprawkę do konstytucji USA, gwarantującą wolność słowa. Jednak administracja Trumpa dała już jasno do zrozumienia, że nie zamierza respektować praw w tym zakresie.

Wszystko to dzieje się zgodnie z wytycznymi Projektu 2025, który zawiera strategie blokowania dostępu do mifepristonu, między innymi przez wskrzeszenie Comstock Act, dziewiętnastowiecznej ustawy zakazującej wysyłania pocztą nieprzyzwoitych materiałów.

Departament Zdrowia i Opieki Społecznej ma zostać przemianowany na Departament Życia, aktywnie zwalczający dostęp do aborcji w całym kraju. Projekt 2025 zaleca również wykorzystania wpływów USA w ONZ w celu usunięcia języka „promującego aborcję” z dokumentów organizacji.

Macki ekstremistów próbują opleść nie tylko Stany Zjednoczone, lecz również resztę świata.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Magdalena Bazylewicz
Magdalena Bazylewicz
Filolożka angielska
Magdalena Bazylewicz – filolożka angielska, obecnie doktorantka literaturoznawstwa na uniwersytecie SWPS zgłębia amerykańską powieść zaangażowaną społecznie. Baczna obserwatorka amerykańskiej rzeczywistości.
Zamknij