Ana-Marię pytano, czy prezerwatywa ogranicza przyjemność, czy można zajść w ciążę podczas okresu albo czy od antykoncepcji się tyje. Kiedy obaliła mity wyczytane przez innych uczniów i uczennice w internecie, zauważyła, że koledzy zaczęli z nią rozmawiać bardziej otwarcie. Reportaż z Mołdawii.
W tradycyjnym, patriarchalnym społeczeństwie, gdzie panuje bojaźń przed surowym Bogiem i brak jakiejkolwiek edukacji seksualnej, Eugenia Smochină, nauczycielka języka i literatury rumuńskiej z Orhei, opowiada uczniom nie tylko o wieszczu Mihaim Eminescu i jak pisać wypracowania, ale również wyjaśnia, co to takiego prezerwatywa albo syfilis. A około 30 km na północ od Orhei uczennica dwunastej klasy, nastolatka Ana-Maria Odobescu, wyjaśnia swoim rówieśnikom, do kogo mają się zwrócić, kiedy w ich ciele zachodzą niezrozumiałe dla nich zmiany.
czytaj także
Obie kobiety łączy przekonanie, że bez edukacji seksualnej i lekcji poświęconych zdrowiu reprodukcyjnemu nie ma nadziei na zdrowe i wolne społeczeństwo.
Edukacja seksualna „okalecza dziecięce dusze”
W 2005 roku mołdawskie Ministerstwo Edukacji wprowadziło do dziś szeroko dyskutowane zajęcia pod nazwą „przystosowanie do życia”. Przedmiot ten miał przekazywać uczniom wiedzę na temat antykoncepcji, chorób przenoszonych drogą płciową, higieny osobistej, właściwego odżywiania, budowania kariery zawodowej, stresu, narkotyków, praw człowieka itp.
Ani podręczniki, ani sam przedmiot nie zagrzały jednak zbyt długo miejsca w programie nauczania. Wycofano je pod naciskiem części rodziców i przedstawicieli Cerkwi, odgrażających się organizacją protestów. Przeciwnicy twierdzili, że „przedmiot rozpowszechnia informacje o antykoncepcji i rozmaitych zboczeniach, co okalecza dziecięce dusze”. I krytykowali zajęcia za to, że nie wyszkolono do ich prowadzenia specjalistów. Dziś niektórzy nauczyciele wykorzystują wycofane podręczniki do tego przedmiotu jako źródło informacji.
– Nie potrafimy zaakceptować tego, że nasze dzieci dorastają, że nie są naszą własnością, że nie mamy wpływu na ich życie – stwierdza Galina Leșco, dyrektorka Centrum Wspierania Zdrowia Młodzieży Neovita, dodając, że zmiana mentalności zachodzi zaskakująco powoli.
– Osoby o poglądach patriarchalnych obawiają się, że z powodu lekcji z wychowania seksualnego nastolatki wcześniej rozpoczną aktywne życie seksualne – wyjaśnia Leșco. – Inicjacja seksualna następuje w wieku 15–16 lat na całym świecie, podobnie było 30 lat temu. Ale dzięki lekcjom wychowania seksualnego ten początek jest bezpieczniejszy, bez niechcianej ciąży, zakażenia czy legalnej w Mołdawii aborcji.
W odpowiedzi na ten problem aktywiści zorganizowali Sieć Edukatorów Środowiskowych z Mołdawii w ramach międzynarodowej organizacji Y-PEER. Jest już obecna w 52 krajach. Udaje jej się dotrzeć do nastolatków, ponieważ koncentruje się na wymianie wiedzy i doświadczeń między rówieśnikami oraz stosuje alternatywne metody nauczania, np. techniki teatralne, odgrywanie ról, symulacje.
czytaj także
Trenerzy chcą krzewić wśród młodych ludzi praktyczną wiedzę, postawy i umiejętności, by mogli chronić zdrowie przez odpowiedzialną postawę, a także mogli opowiadać rówieśnikom o antykoncepcji i chorobach przenoszonych drogą płciową. Obecnie w ramach kursu „Edukacja seksualna i zdrowie reprodukcyjne” kształceniem w tym kierunku uczniów i uczennic zajmuje się w Mołdawii ponad stu trenerów.
Wstyd i zapasy w szkolnej szafce
Jesienią przyszłego roku Eugenia Smochină skończy 40 lat. Sama wzdragała się na myśl o podjęciu rozmowy na temat edukacji seksualnej z szesnastoletnim synem. Tymczasem uczennice w tym samym wieku co jej syn lub młodsze zarzucały ją mnóstwem pytań na temat menstruacji, antykoncepcji, związków z chłopcami itp. Dopiero kiedy zaczęła uczyć w Y-PEER, odważyła się poruszyć kwestie związane z życiem seksualnym z synem i swoimi podopiecznymi.
I tak, od marca 2017 roku nauczycielka rozmawia z uczniami nie tylko na temat Eminescu, podmiotów i orzeczeń, ale również prezerwatyw, wkładek domacicznych, aborcji, syfilisu i innych chorób przenoszonych drogą płciową. Jej uczennice i uczniowie uczestniczą nie tylko w konkursach poetyckich, językoznawczych i literackich, lecz także w demonstracjach związanych z fotelem ginekologicznym, oraz debatują o tym, jaki los czeka nieletnich rodziców.
Prowadząc zajęcia często wspominała własny okres dojrzewania, kiedy nikt nie przygotował jej na miesiączkę. – Jako mała dziewczynka nigdy nie rozmawiałam z matką na tematy, które uchodziły w naszym społeczeństwie za tabu. Nie wiedziałam, co począć, czego użyć, skąd to wziąć. Zamiast podpaski użyłam chusteczki do nosa. Wstydziłam się porozmawiać o tym z własną matką – przyznaje nauczycielka.
czytaj także
Kiedy jako siedemnastolatka bez żadnej wiedzy z zakresu wychowania seksualnego Eugenia po raz pierwszy się całowała, była przekonana, że straciła dziewictwo. – Moja matka powiedziała mi: „Uważaj, chłopcy to samo zło. Któryś cię skrzywdzi, porzuci i staniesz się pośmiewiskiem dla całej wsi. Nikt się z tobą nie ożeni” – wspomina.
Podczas szkoleń poznała innych nauczycieli i nauczycielki z podobnym doświadczeniem i zrozumiała, że nie jest sama. Od tamtej pory zawsze dba o to, by w szafce w klasie znajdowały się podpaski i pudełko prezerwatyw. Jej uczniowie na pytanie, co zrobią, jeżeli nie będą mieli pieniędzy, żeby pójść do apteki, odpowiadają ze śmiechem, że jakieś prezerwatywy zawsze znajdą się u pani Smochiny.
czytaj także
– Co się dzieje, kiedy dwoje nieletnich zostaje rodzicami? – pytam.
– Zaczynają się kłócić. Wychowują dziecko. Rujnują sobie życie.
– Muszą pogodzić się z ciążą i dzieckiem. Chłopak nie może powiedzieć: „Dziecko nie jest moje, nie jestem gotowy na to, by je wychowywać”. Przyszły ojciec zrobił to, co zrobił, dlatego teraz musi przyjąć na siebie odpowiedzialność i wychować dziecko – dodaje ktoś inny z grupy uczniów i uczennic.
– Doskonale! A teraz weźcie kartkę papieru A4 albo raczej A2 i zacznijcie na niej pisać listę wydatków – poleca Eugenia z rozbawionym wyrazem twarzy.
– Ja rozważyłabym aborcję – stwierdza inna uczennica, przyglądając się reakcji kolegów i koleżanek, i wyjaśnia: – To zbyt duża odpowiedzialność.
Uczniowie myślami są już w domu, czekają na długi weekend. Panuje dobry nastrój, żartują z nauczycielką z namiętnego pocałunku, który zostawił ślad na szyi jednego z uczniów. – Malinka czy rower? – dopytują. Chłopak wstydzi się przyznać, że się zauroczył, więc powiedział nauczycielce, że spadł z roweru.
Rozmowy związane z edukacją seksualną i zdrowiem reprodukcyjnym pozwoliły się do siebie zbliżyć uczniom i nauczycielom. Na ostatniej lekcji w roku szkolnym 2017, po trzech miesiącach wałkowania tematu, uczniowie po raz pierwszy w karierze nauczycielki przytulili ją na pożegnanie mówiąc: – Nie chcemy, żeby były wakacje. Z kim będziemy rozmawiać o życiu? Kto nam powie, jak się zabezpieczać? Co jest dla nas lepsze?
Eksperyment: „Gotowi na rodzicielstwo?”
Cztery grupy dyskusyjne z liceum Iona Luki Caragiale w Orhei raz w tygodniu mają lekcję z Eugenią Smochiną. Zajęcia z edukacji seksualnej należą do zajęć nieobowiązkowych.
czytaj także
Trenerka postanowiła spróbować prostej i skutecznej zabawy. Poprosiła, żeby każdy uczeń i każda uczennica przynieśli na lekcję surowe jajko. Musieli je podpisać, a nauczycielka kazała dbać o jajko i wszędzie zabierać ze sobą swoje „dziecko”: na lekcje, do sklepu, na trening.
– Mieli wyobrazić sobie, że jajko to ich dziecko. Zauważyłam, że bardzo dbają o każde jajko. Ktoś położył je na stole w chusteczce.
Ile dni troszczyli się o swoje dziecko? – Maksimum trzy. Tylko trzy dni, chociaż eksperyment miał potrwać cały tydzień. Ktoś wyłamał się już po drugiej lekcji, ktoś inny następnego dnia. Dzięki eksperymentowi uczniowie i uczennice zrozumieli, że nie są gotowi na rodzicielstwo, i zapewnili mnie, że uprawiając seks, będą stosować antykoncepcję – stwierdza nauczycielka.
Po tej zabawie Eugenia zyskała sobie wśród kolegów i koleżanek po fachu opinię ostrej nauczycielki.
Jak równy z równym
Po 10 latach wysiłków około setki trenerów Y-PEER, takich jak Eugenia, a także innych organizacji i osób indywidualnych popierających tę inicjatywę, Ministerstwo Edukacji wprowadziło nieobowiązkowe zajęcia pod nazwą „edukacja zdrowotna”. Przedmiot obejmuje 7–9 modułów poświęconych holistycznemu rozwojowi młodzieży, w tym zdrowiu psychicznemu i reprodukcyjnemu, prewencji przemocy, zdrowemu żywieniu itp. W roku szkolnym 2018–2019 zapisało się na nie 22 tys. nastolatków, czyli 10 procent uczniów.
czytaj także
Ana-Maria Odobescu chodzi do dwunastej klasy w liceum Iona Creangi. Pochodzi z wioski Cuizăuca w powiecie Rezina. Kiedy została członkinią Krajowej Dziecięcej Rady Doradczej, odkryła w sobie pasję do wolontariatu. Rok później została trenerką Y-PEER. Zrozumiała, że zdrowie seksualne i reprodukcyjne nie może być tematem tabu, że trzeba o nim mówić jak najwięcej.
– Nastolatki nie rozmawiają z rodzicami w domu, ponieważ rodzice są niedoinformowani i wstydzą się poruszania takich tematów. Nie mówi się o tym również w szkole, dlatego głównym źródłem informacji stał się internet – wyjaśnia.
Matka powiedziała mi: „Uważaj, chłopcy to samo zło”.
Ana-Marię pytano, czy prezerwatywa ogranicza przyjemność, czy można zajść w ciążę podczas okresu albo czy od antykoncepcji się tyje. Kiedy obaliła mity wyczytane przez innych uczniów i uczennice w internecie, zauważyła, że koledzy zaczęli z nią rozmawiać bardziej otwarcie.
Ana-Maria opowiada uczniom i uczennicom z klas VIII–XII o zmianach, które zachodzą w okresie dojrzewania, zasadach higieny osobistej, anatomii i fizjologii układu rozrodczego, bezpiecznej inicjacji seksualnej, chorobach przenoszonych drogą płciową, metodach antykoncepcji, jak z nich korzystać, o ciąży i jej objawach.
Jednak ani organizacja Y-PEER, ani inne organizacje, ani nawet Krajowy Urząd Statystyczny nie wiedzą, jakie dokładnie efekty przynosi jej praca na polu edukacji seksualnej. Temat wciąż budzi bowiem spore kontrowersje. Doświadczenie z innych krajów, w których do programu nauczania wprowadzono zajęcia z edukacji seksualnej, pokazuje, że przełożyło się to na spadek liczby ciąż i aborcji wśród młodych ludzi. Obniża się również zapadalność na choroby przenoszone drogą płciową w grupie osób między 15. a 24. rokiem życia. W tej samej grupie odnotowuje się także mniej zakażeń HIV, spada liczba gwałtów i maleje homofobia.
czytaj także
Wiadomo na pewno, że w perspektywie dwóch dekad w Mołdawii niemal czterokrotnie spadła liczba niepełnoletnich matek – z 7206 w 1998 roku do 2196 w 2018. Znacznie spadła również liczba aborcji wśród młodych kobiet – z 3001 w 1998 roku do zaledwie 645.
Komentarz Mai Staśko:
„Edukacja seksualna demoralizuje dzieci”. „Lobby pedofilskie promuje edukację seksualną”. „Edukacja seksualna to dzieło szatana”. To słowa polityków, księży i osób publicznych na temat edukacji seksualnej w Polsce. W tej chwili w sejmowej komisji znajduje się projekt obywatelski „Stop Pedofilii”, który zakłada karę więzienia za edukację seksualną. Jednocześnie istnieje mnóstwo oddolnych grup zajmujących się edukacją seksualną.
Przy Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny od 2002 r. istnieje grupa Ponton. To nieformalna grupa wolontariuszek i wolontariuszy, którzy prowadzą warsztaty w szkołach, przygotowują raporty czy wspierają młode osoby zdalnie – przez telefon, na forum internetowym i w mediach społecznościowych. Fundacja Spunk od 10 lat zajmuje się nieformalną edukacją dzieci i młodzieży. Edukatorzy i edukatorki prowadzą warsztaty, szkolenia dla przyszłych edukatorek i edukatorów, organizują akcje w mediach społecznościowych. Jeszcze do niedawna istniała fundacja #MamyGłos – stworzona przez sześć nastolatek, które miały dość seksizmu w szkołach. Kami w liceum chciała zmienić profil klasy z humanistycznego na politechniczny – więc z „kobiecego” na „męski”. Trwało to trzy miesiące. Koledze, który miał gorsze oceny, zajęło to tydzień. Kami musiała pokazać, że nadaje się do tej klasy – kolega już nie. To przelało czarę goryczy. Dziewczyny w ramach działań fundacji organizowały kluby dyskusyjne, warsztaty, przygotowywały programy edukacyjne i działały w mediach społecznościowych.
Polska – kraj, w którym rzetelnej edukacji odmawia dzieciom rzecznik ich praw
czytaj także
Jakiś czas temu Anja Rubik ogłosiła projekt SexEd, w ramach którego wyszła książka pełna wywiadów z osobami zajmującymi się edukacją seksualną. SexEd działa aktywnie w mediach społecznościowych, porusza ważne tematy związane z seksualnością i dojrzewaniem, organizuje także anonimowe czaty. Oprócz tego w Polsce pojawiają się czasopisma dla młodych dziewczyn, jak „Kosmos dla Dziewczynek”, „G’rls Room” czy „Szajn”. Każde z nich promuje akceptację własnego ciała i seksualności, konieczną dla dziewczyn w patriarchalnym świecie. Cała ta edukacja jest nieformalna. I jeśli w życie wejdzie ustawa o zakazie edukacji seksualnej, każdej osobie, która wykonuje tę pracę, będzie groziło więzienie. Politycy blokują dzieciom dostęp do rzetelnej edukacji seksualnej – ale w Polsce istnieją programy, warsztaty i osoby, które mogłyby spokojnie przeprowadzać lekcje w szkołach i szkolić nauczycieli. Teraz potrzeba rozwiązania systemowego – a zamiast tego grozi się nam więzieniem.
**
Tekst powstał w ramach transgranicznego projektu dziennikarskiego zatytułowanego Off the beaten track, będącego wynikiem współpracy Krytyki Politycznej z n-ost, Hlídací pes, Szabad Pécs i Moldova.org. Projekt finansowany jest ze środków Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego.