Choć i wcześniej nie miałem zbyt wiele optymizmu co do przyszłości naszej − opartej na paliwach kopalnych − cywilizacji, to teraz jestem pewien, że jeszcze za naszego życia zobaczymy katastrofę. Pozostaje nam opłakiwać umierający świat − Jaś Kapela recenzuje książkę Dahra Jamaila „Koniec lodu”.
„Jest gorzej, znacznie gorzej, niż myślicie”. Od tych słów zaczyna się świetna książka Davida Wallace-Wellsa The Uninhabitable Earth. Life after warming, co można by spolszczyć jako Ziemia nienadająca się do zamieszkania. Życie po ociepleniu. Niestety na kolejnych stronach autor udowadnia, że wcale nie przesadza.
To chyba główna zaleta tej książki, że jest napisana stosunkowo prostym językiem, przez dziennikarza z klasy średniej, który sam przyznaje, że nie jest fanatykiem przyrody. Nigdy nawet nie był na biwaku pod namiotem, a jednak nie przeszkadza mu to wołać, że świat płonie.
Naomi Klein: Zmiany klimatyczne zmiotą neoliberalny kapitalizm
czytaj także
Mamy więc rozdziały o falach upałów, głodzie, powodziach, pożarach, huraganach, braku wody pitnej, umierających oceanach, zanieczyszczonym powietrzu, chorobach, kryzysach ekonomicznych, wojnach klimatycznych i uchodźcach. Dostajemy także szersze rozważania, jak to wszystko może się ze sobą łączyć. Każdy rozdział jest podparty solidnymi danymi.
Dahr Jamail
Jednak tak naprawdę dopiero reportaż Dahra Jamaila End of Ice: Bearing Witness and Finding Meaning in the Path of Climate Disruption (Koniec lodu. Bycie świadkiem i szukanie sensu na drodze do katastrofy klimatycznej) przekonał mnie, że w rzeczywistości jest znacznie gorzej, niż myślałem. Choć i wcześniej nie miałem zbyt wiele optymizmu co do przyszłości naszej − opartej na paliwach kopalnych − cywilizacji. Teraz jestem pewien, że jeszcze za naszego życia zobaczymy upadek świata, jaki znamy. Niestety zdaniem Jamaila i wielu naukowców, których spotyka, katastrofa klimatyczna jest nieunikniona, nawet jeśli dziś przestalibyśmy emitować CO2, a przecież wiadomo, że tak się nie stanie.
Jamail był reporterem wojennym w Iraku, gdzie obserwował, jak Ameryka, razem z koncernami paliwowymi i zbrojeniowymi, zrujnowała ten kraj, więc zapewne również to doświadczenie nie pozwala mu wierzyć, że w obliczu katastrofy klimatycznej możni tego świata zachowywać się będą inaczej, niż mają to w zwyczaju.
Polityka korporacji i rządów nastawionych na krótkoterminowy zysk nie daje nam wiele nadziei, ale problemem jest też to, że w krajach rozwiniętych straciliśmy kontakt z naturą, przez co nie dostrzegamy oznak klimatycznej katastrofy, choć możemy je obserwować od dawna.
Jamail jest zapalonym wspinaczem i mieszka od lat na Alasce, więc na własne oczy obserwuje topnienie lodowców i zmniejszanie się pokrywy śnieżnej. Te obserwacje potwierdzają naukowcy, z którymi rozmawia. Badania wskazują na to, że topnienie lodowców przekroczyło punkt krytyczny i 36% lodu wciąż nagromadzonego w lodowcach stopnieje, nawet gdybyśmy dziś zredukowali emisję gazów cieplarnianych do zera.
Oceany
Podobnie jest w przypadku raf koralowych. Już dziś zabiliśmy ich połowę. Dwutlenek węgla, który zgromadziły oceany, a co za tym idzie, podgrzewanie się wody i wzrost jej kwasowości sprawią, że większość raf koralowych umrze do 2050. Tymczasem, choć rafy zajmują tylko 2 procent powierzchni oceanów, są miejscem do życia dla 25% morskich stworzeń, które z kolei zapewniają wyżywienie 500 milionom mieszkańców terenów przybrzeżnych.
czytaj także
Zakwaszenie oceanów szkodzi nie tylko rafom, ale wszystkimi organizmom morskim. Tymczasem fitoplankton odpowiada za produkcję połowy tlenu potrzebnego planecie. Zważywszy że wiele gatunków planktonu może wyginąć, a rozwijać będą się algi, które wydzielają więcej dwutlenku węgla, niż pochłaniają, może się to przyczynić do dalszego wzrostu emisji. Już dziś Bałtyk emituje więcej CO2, niż pochłania.
To oczywiście nie koniec tragicznych informacji. Zeszłoroczny, mrożący krew w żyłach raport IPCC jest zapewne podobnie zachowawczy jak i poprzednie, a do tego operuje na danych sprzed kilku lat, bo oczywiście trochę czasu zajmuje zebranie danych, opracowanie ich i zrecenzowanie, zanim trafią na stoły rządów jako potwierdzona i rzetelna nauka.
czytaj także
A chyba pamiętacie, że raport IPCC twierdził, że mamy 12 lat, żeby podjąć dalekosiężne i gruntowne działania, co wymagać będzie „zmian, które w historii ludzkości nie mają precedensu”? Teraz już bardziej 10, tymczasem nasza mobilizacja wciąż nie osiąga niezbędnej skali.
Lodowce
Właściwie gdziekolwiek autor nie pojedzie, słyszy, że jest gorzej, niż się spodziewaliśmy. Poziom wód w oceanach podnosi się szybciej, niż przewidywaliśmy. Nie tylko na skutek topnienia lodowców, ale również wzrostu temperatury, co powoduje rozszerzanie się cząsteczek. Jeśli stopnieje cały lód Grenlandii, poziom wód podniesie się o sześć metrów.
Na razie poziom oceanów podniósł się zaledwie o kilka centymetrów, ale możemy się spodziewać kolejnych kilkunastu do 2030. A do 2050 może to być metr i więcej, jeśli przekroczymy punkt krytyczny roztapiania się wieloletniej zmarzliny, pod którą zmagazynowanych jest około 1,5 biliona ton organicznego węgla – blisko dwa razy tyle, ile obecnie znajduje się w atmosferze.
III wojna światowa czy przewrót ekologiczny? Wybór należy do państwa
czytaj także
Najnowszy raport IPCC poświęcony oceanom alarmuje, że wzrost temperatur w Arktyce w ciągu ostatnich 20 lat postępuje ponad dwa razy szybciej niż średnia dla całej planety. W tym roku zasięg pokrywy lodowej Arktyki po raz kolejny osiągnął najniższy historycznie notowany poziom.
Z kolej topniejące lodowce sprawiają, że zmniejszają się zasoby wody pitnej, od której zależy życie i zdrowie 2 miliardów ludzi. Tymczasem politycy, publicyści i różnej maści samozwańczy eksperci wolą się podśmiewać z Grety Thunberg, zamiast przyjąć do wiadomości naukowe fakty.
Floryda
Trudno mi sobie nawet wyobrazić skalę nadchodzącej tragedii, zważywszy że już dziś uchodźcy klimatyczni muszą opuszczać niektóre wyspy, a Floryda mierzy się z falą podtopień. Tymczasem niedawny gubernator Florydy był klimatycznym negacjonistą i zabronił swoim pracownikom nawet używać zwrotu „zmiany klimatu” w urzędowych dokumentach.
Dla Filipińczyków zmiana klimatu to nie abstrakcja [rozmowa]
czytaj także
Tymczasem właśnie na Florydzie Jamail spotkał się też z profesorem Haroldem Wanlessem z uniwersytetu w Miami, który tłumaczył mu, że przewidywania IPCC są mocno nieaktualne i niedoszacowane. Większa część Miami zatonie i rząd już powinien zacząć tworzyć plany przesiedlenia milionów ludzi, a infrastrukturę budować na terenach położonych przynajmniej 50 metrów nad obecnym poziomem morza. Oraz przenosić tę, która jest wybudowana na wybrzeżach. Czyli na przykład elektrownię atomową Turkey Point, która będzie krytycznie zagrożona, jeśli poziom wody wzrośnie choćby o pół metra.
Amazonia
Jamail jedzie też do Amazonii, gdzie… zgadnijcie − jest gorzej, niż myślimy. Co prawda czasem słyszymy, że kolejne hektary puszczy są wycinane pod uprawy, ale o występujących tam powodziach i pożarach lasu (w 2016 roku było ich 27 tys., 80% ponad historyczną średnią) już trochę mniej. Jednocześnie obcinane są budżety na ochronę przyrody, której w dużej mierze wciąż nie zdążyliśmy poznać i zgłębić.
Bolsonaro wydziera się na ekologów, a USA i Chiny po cichu rabują Amazonię
czytaj także
Codziennie odkrywane są w Amazonii nowe gatunki zwierząt i roślin. Niektóre o przełomowym znaczeniu dla ludzi, na przykład mogące służyć jako leki. Lasy tropikalne są już obecnie tak zdegradowane, że emitują więcej CO2, niż pochłaniają.
Susza w 2010 sprawiła, że Amazonia wyemitowała więcej CO2 niż gospodarki Chin i Rosji łącznie. Nic dziwnego, że naukowcy, z którymi rozmawia Jamail, twierdzą, że paryskie porozumienie w sprawie klimatu jest śmiechu warte.
Najgorszy przedstawiony w nim scenariusz przewiduje wzrost temperatury o 4,5 stopnia Celsjusza do końca wieku, tymczasem i ten wydaje się optymistyczny, zważywszy na to, jak przyspiesza globalne ocieplenie w ostatnich latach. W niektórych rejonach Amazonii temperatura już teraz wzrosła o 8 stopni.
Młodzież wyraża swój wspólny interes: chce przeżyć [rozmowa z Edwinem Bendykiem]
czytaj także
To oczywiście ciągle nie koniec. Poziom metanu w atmosferze wzrósł o 50% w ciągu ostatnich kilku lat, obserwujemy szóste wielkie wymieranie, zaburzony został cykl prądów powietrznych i oceanicznych, co powoduje huragany, cyklony i wzrost temperatury w krajach, które były ochładzane przez zimne powietrze znad Morza Grenlandzkiego, czyli w Europie, itd., itp.
Ostatni rozdział
Po takiej masie łamiących wiadomości nic dziwnego, że w ostatnim rozdziale autor zastanawia się, co możemy z tym wszystkim zrobić. Oczywiście nie mamy narzędzi politycznych ani technologii, które pozwoliłyby nam zatrzymać tę erupcję zniszczenia, więc pozostaje się nam pogodzić z tragedią i opłakiwać umierający świat.
Życie bez nadziei na uratowanie przyrody i zależnej od niej cywilizacji nie musi jednak oznaczać poddania się depresji. Sam Jamail twierdzi, że zaakceptowanie tej smutnej prawdy sprawiło, że czuje się bardziej żywy niż kiedykolwiek. Świadomość umierania przyrody może sprawić, że będziemy bardziej cieszyć się z każdego kontaktu z nią, jaki ciągle jest nam dany. Jamail cytuje nawet Havla: „Nadzieja nie jest przekonaniem, że coś się uda, lecz pewnością, że coś ma sens – niezależnie jak się potoczy”.
I każe nam wszystkim zadać sobie pytanie: „Wiedząc, co się dzieje z planetą, czemu poświęcimy resztę swojego życia?”.
Osobiście planuję więcej protestować (szkoda tylko, że protesty tak rzadko odbywają się w lesie, ale na szczęście takie też mamy) i więcej czasu spędzać w naturze. Póki jeszcze można. No i wyprowadzić się z miasta, które już teraz (vide czerwcowe upały) przestaje się nadawać do życia. A będzie tylko gorzej. Witajcie w piekle kapitałocenu! To żądza pieniądza zgotowała ludziom ten los.
**
Dahr Jamail jest dziennikarzem, korespondentem wojennym, pisarzem. Współpracuje z Inter Press Service, „The Sunday Herald”, „The Guardian”, „Foreign Policy in Focus”, „Le Monde”, „Le Monde Diplomatique”, „The Huffington Post”, „The Nation”, „The Independent” i Al Jazeerą. Otrzymał Izzy Award w 2018 r. za obnażanie skutków militaryzmu i przestępstw klimatycznych. Polski przekład The End of Ice właśnie ukazał się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.