Świat

Kupujesz, więc mieszkasz. Proste? W Holandii na pewno

Patologie na rynku mieszkaniowym to holenderska specjalność, ale wkrótce przynajmniej część problemów w dużych miastach mają rozwiązać nowe regulacje prawne. Najpierw stolica kraju, a teraz Rotterdam zdecydowały się na ograniczenie kupna domów na wynajem i windowania cen nieruchomości.

We wrześniu w Amsterdamie ponad 15 tys. osób wzięło udział w demonstracji wzywającej krajowych i lokalnych decydentów do zażegnania kryzysu mieszkaniowego. W związku z ciągłym wzrostem cen domów, poważnym niedoborem przystępnych finansowo nieruchomości do wynajęcia i ogromnymi kolejkami osób oczekujących na mieszkania socjalne protestujący apelowali o to, by sprawiedliwość mieszkaniowa stała się priorytetem holenderskiej polityki.

Z kolei w Groningen 150 studentów zajęło tamtejszy budynek kampusu w proteście przeciw dotychczasowemu ignorowaniu kryzysu, a setki innych osób ogłosiło, że mierzy się z bezdomnością. Młodzi ludzie to grupa szczególnie dotknięta przez tragiczną sytuację holenderskiego mieszkalnictwa.

Nie inaczej jest w Rotterdamie, gdzie w połowie października tysiące ludzi powiedziało „dość” oddawaniu polityki mieszkaniowej w ręce kapryśnego rynku i zorganizowało manifestację. Choć nie obyło się bez interwencji policji i potępienia zachowań demonstrantów, okazuje się, że głos środowisk broniących praw lokatorskich wreszcie został usłyszany w gabinetach miejskich ratuszy.

Prawem w inwestora

Wprawdzie do końca kryzysu jeszcze daleko, ale jest pierwszy zwiastun zmian. Decyzją władz Amsterdamu, a także Rotterdamu od przyszłego roku każdy nabywca domu czy mieszkania o wartości poniżej 512 tys. euro (w stolicy) i 355 tys. euro (w Rotterdamie) ma obowiązek w nim zamieszkać.

Oznacza to pomieszanie szyków tym podmiotom, korporacjom i funduszom kapitałowym, które skupują z rynku mieszkania pod inwestycje i wynajem (w tym krótkoterminowy), przez co windują ceny nieruchomości i wysokość czynszów, pozbawiając tysiące ludzi dachu nad głową. To istotne, bo tylko w Amsterdamie w ciągu ostatnich siedmiu lat ceny domów dobiły średnio do pół miliona euro.

Berlińczycy chcą odebrać mieszkania spekulantom i korpokamienicznikom

„Nie może być tak, że ludzie chcący kupić dom są przebijani przez inwestorów, którzy wynajmują go potem po niebotycznych cenach. Domy służą do życia, a nie zarabiania pieniędzy” – stwierdził radny miasta Amsterdam, Jakob Wedemeijer.

Wszystko przed nami

Tę prawdę odkryli też włodarze Rotterdamu, a w ich ślady chcą też pójść władze Hagi, Tilburga i Utrechtu.

Nowe przepisy dopuszczają wynajem, pod warunkiem że zamieszkają w nim bezpośredni członkowie rodziny prawnego właściciela. Kolejny wyjątek dotyczy wynajmu na maksymalny okres jednego roku w ciągu pierwszych czterech lat posiadania nieruchomości, jeśli na przykład niespodziewanie i tymczasowo nabywca wyprowadzi się za granicę. Wreszcie wyjątek miałby zastosowanie do wszelkich nieruchomości mieszkalnych bezpośrednio połączonych z przestrzenią biznesową, biurem lub sklepem.

Fundusze mieszkaniowe nadciągają. Czy jest się z czego cieszyć?

Od 2022 roku zmieni się także prawo krajowe, które da gminom możliwość objęcia poszczególnych obszarów ograniczeniami w zakupie nieruchomości.

Plany te jednak nie przeszkodziły stolicy Niderlandów w biciu cenowych rekordów za wynajem. Najdroższy dom w Amsterdamie trafił na rynek na początku listopada tego roku. Spędzenie w nim miesiąca to koszt 16 tys. euro.

Źródło: iamexpat.nl

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij