Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

Od przedszkola do „specoperacji”: Rosja pierze mózgi czterolatkom

W piątkowej prasówce z Europy Wschodniej Paulina Siegień pisze o rosyjskich kadetach w wieku przedszkolnym, paszporcie mera Odessy i kryzysie politycznym na Litwie.

ObserwujObserwujesz

Dziennikarze niezależnego rosyjskiego portalu Wiorstka doliczyli się 57 przedszkoli w 26 regionach Rosji, gdzie działają specjalne grupy kadetów dla najmłodszych dzieci.

„Dzieci w wieku od czterech do siedmiu lat w formie zabawy uczą się strzelania i walki wręcz, poznają uczestników »specoperacji«, zakładają maski przeciwgazowe i kamizelki kuloodporne, plotą sieci maskujące, a na miejskie imprezy chodzą w galowych mundurach. Wychowawcy i dyrektorzy przedszkoli wymieniają się między sobą metodami, a niektórzy zawierają umowy z klasami kadetów i wydziałami wojskowymi uczelni wyższych i twierdzą, że w ten sposób przyczyniają się do »wczesnej orientacji zawodowej« dzieci” – pisze Wiorstka.

Militaryzacja dzieciństwa nie jest w Rosji żadną nowością. Zauważalnym zjawiskiem stała się po 2014 roku, kiedy zajęcie Krymu rozpaliło imperialne ambicje Kremla i dużej części rosyjskiego społeczeństwa. Ale wtedy ta militaryzacja częściej przybierała formę memorialno-sentymentalną, odwołując się do pamięci o tzw. wielkiej wojnie ojczyźnianej, jak przyjęto w Rosji nazywać wojnę z Hitlerem, toczoną od 1941 do 1945 roku.

Czytaj także Trumienne+, czyli wojna jako polityka równościowa w Rosji Paulina Siegień

Dzieci ubierano, zwłaszcza na 9 maja, w minimundurki z epoki (są dostępne w Rosji nawet w wersji niemowlęcej), sprzedawano im stylizowane na okres II wojny światowej zabawki i balony w kształcie czołgów T-34. W szkole recytowano okolicznościowe wierszyki, odgrywano historyczne wojenne scenki i wspominano dziadków, co szli na Berlin. I nieważne, czy ktoś takiego dziadka miał, czy nie miał, bo wszyscy zachowywali się tak, jakby to właśnie dziadek zatykał czerwoną sowiecką flagę na Reichstag.

Już wtedy było to niesmaczne, budowało wrogość wobec świata i zalatywało zaszczepianiem w dzieciach instynktu śmierci. Po 2022 roku patriotyzmu rozumianego w kategoriach militarnych w rosyjskiej szkole zrobiło się jeszcze więcej i nabrał on już zupełnie współczesnego, praktycznego charakteru. Dzieci trenują umiejętności wojskowe, bo Rosja musi się bronić przed NATO i Zachodem. Tych dzieci trzeba się bać bardziej niż Putina.

Ukraina: rosyjski paszport mera Odessy

Rosja, podobnie jak rok, dwa i trzy lata temu, wraz z nadejściem jesieni intensyfikuje ataki na ukraińską infrastrukturę energetyczną. Ukraińskie służby każą szykować się na przerwy w dostawach prądu i oszczędzać gaz. Na tym tle rozwija się polityczna afera, związana z merem Odessy Hennadijem Truchanowem.

Wołodymyr Zełenski pozbawił go ukraińskiego obywatelstwa i odwołał ze stanowiska mera, bo Truchanow miał ukrywać posiadanie rosyjskiego paszportu. Pogłoski na ten temat krążyły od dawna, ale 14 października ukraińska służba bezpieczeństwa opublikowała zdjęcia dokumentu. Truchanow się wypiera, by kiedykolwiek miał rosyjskie obywatelstwo i nie przestaje sprawować funkcji mera, bo, jak twierdzi, działania władz wobec niego są bezprawne i zamierza je zaskarżyć do sądu. Ponadto deklaruje, że zwróci się do innych państw, przede wszystkim do USA, które utrzymują kontakty z Kremlem, by te z kolei zwróciły się do rosyjskich władz z zapytaniem, czy Truchanow rzeczywiście jest obywatelem Rosji.

Christo Grozev, dziennikarz śledczy związany z The Insider i Der Spiegel uważa, że nikt w tej sprawie nie mówi całej prawdy. Grozev, powołując się na bazy i dane dotyczące rosyjskich paszportów, które zebrał razem z ekipą dziennikarzy śledczych, twierdzi, że paszport z taką serią nie mógł zostać wydany w grudniu 2015. Ponadto z rejestrów służb granicznych, do których jego zespół ma dostęp, wynika, że na podstawie paszportu o takiej serii granicę rosyjską przekraczała kobieta.

Grozev dodaje jednak, że i Truchanow mija się z prawdą, kiedy mówi, że nigdy rosyjskiego obywatelstwa nie miał, bo wedłu wiedzy Grozeva mer Odessy co najmniej do 2014 roku miał tzw. wewnętrzny paszport rosyjski (odpowiednik naszego dowodu osobistego). Być może ukraińskie władze po prostu szukają pretekstu, by pozbyć się Truchanowa i przejąć kontrolę nad miastem poprzez wojenną administrację, której powołanie zlecił prezydent. Bo Odessa to miasto o szczególnym znaczeniu strategicznym i symbolicznym w tej wojnie. A jej merowi od lat zarzucano wiele – od kiepskiego zarządzania, np. w czasie powodzi, po prorosyjskie sympatie.

Litwa: kryzys zapoczątkuje rozkład sceny politycznej?

Chyba nikt już nie myśli o Litwie czy pozostałych dwóch państwach bałtyckich jako o Europie Wschodniej, bo to nasi sąsiedzi i sojusznicy w ramach UE i NATO. Tym bardziej warto śledzić rozgrywający się w Wilnie polityczny kryzys, związany z dymisją poprzedniego premiera i zawiązaniem się nowej koalicji rządzącej, w której znalazły się Litewska Partia Socjaldemokratyczna, Związek Rolników i Zielonych, Akcja Wyborcza Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin wespół z radykalnym, nacjonalistycznym ugrupowaniem Świt Niemna.

Przekazanie politykowi ze Świtu Niemna teki ministra kultury wywołało zdecydowany protest litewskich środowisk kulturalnych. Kulisy tego kryzysu w korespondencji prosto z Wilna wyjaśnia na łamach „Gazety Wyborczej” Nikodem Szczygłowski. „Remigijusa Žemaitaitisa, przywódcę tego ostatniego ugrupowania [Świtu Niemna – red.], można do pewnego stopnia uznać za odpowiednik Grzegorza Brauna. To polityk skrajnie populistyczny i w znacznym stopniu sięgający po głosy tzw. antysystemowych wyborców, zrzeszających ludzi o różnych skrajnych poglądach – antyszczepionkowców, przeciwników Unii Europejskiej, prorosyjskich itp.” – pisze Szyczgłowski.

Dlatego wejście Świtu Niemna do rządu można postrzegać jako niebezpieczny początek rozkładu litewskiej sceny politycznej, a opozycja podkreśla, że celem Žemaitaitisa i jego ludzi jest sianie i podtrzymywanie chaosu. Do tej pory litewskie władze pozostawały zdecydowanym sojusznikiem Ukrainy w wojnie z Rosją i udzielały jej wszelkiego możliwego wsparcia. Rozrastanie się wpływów Świtu Niemna, który w 2024 roku zdobył 14,99 proc. głosów, stawia pod znakiem zapytania nie tylko wewnętrzną sytuację polityczną, ale i przyszły kierunek litewskiej polityczki zagranicznej.

Komentarze

Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.

Zaloguj się, aby skomentować
0 komentarzy
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie