– W naszym kraju stanęłyśmy pod ścianą. Żadne argumenty – ani medyczne, ani społeczne, ani też prawoczłowiecze – nie przemawiają do naszych rządzących. W związku z tym pozostała nam tylko możliwość działania na forum europejskim – mówi Krystyna Kacpura w programie Roberta Kowalskiego „Sterniczki w Krytyce Politycznej”.
Szefowa Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (Federa) zapowiedziała złożenie w Komisji Europejskiej tzw. europejskiej inicjatywy ustawodawczej na rzecz praw i godności kobiet. Projekt, przygotowany przez szereg organizacji feministycznych, dotyczy planowanego przez rząd ograniczenia dostępu do antykoncepcji poprzez wprowadzenia recepty na tabletkę ellaOne.
Kacpura uważa, że przywrócenie przez PiS recepty na tzw. „tabletkę dzień po” podyktowane jest wyłącznie względami ideologicznymi. Zarówno rządowi, jak i resortowi zdrowia – jej zdaniem – brakuje natomiast argumentów merytorycznych.
– [Projekt PiS] będzie u nas wprowadzony z powodów ideologicznych. Komisja Europejska i Europejska Agencja Leków – po szeregu bardzo dokładnych i precyzyjnych badań naukowych wydała zalecenie, że ten środek leczniczy może być dostępny bez recepty – mówi Kacpura w Sterniczkach.
czytaj także
Szefowa Federy krytycznie odniosła się również do argumentacji ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła w sprawie wprowadzenia recepty na ellaOne.
– Minister Radziwiłł z uporem opowiada, że jest to środek wczesnoporonny. Oryginalnie jak na lekarza, bo nie ma w ogóle czegoś takiego jak „środek wczesnoporonny”. Są tabletki antykoncepcyjne i tabletki poronne. Natomiast to pojęcie [środek wczesnoporonny] chyba tylko w Polsce zaczęło funkcjonować – mówi Krystyna Kacpura w programie Roberta Kowalskiego.
– [ellaOne] to ostatni możliwy środek antykoncepcyjny w sytuacjach skrajnych, krytycznych. Wtedy, kiedy np. doszło do gwałtu, kiedy zawiodły inne rodzaje antykoncepcji – podkreśla szefowa Federy.
PiS daje świadectwo
Argumenty strony rządowej za wprowadzeniem recepty na ellaOne można było usłyszeć 6 kwietnia, podczas obrad Sejmowej komisji zdrowia. W dyskusji brał udział m.in. Konstanty Radziwiłł, który wcześniej zadeklarował, że jako lekarz „recepty na ellaOne nie wypisałby nawet zgwałconej 12-latce”.
– Chcę dać świadectwo. Nie widzę żadnych okoliczności, żeby zabić dziecko, niezależnie od tego, w jakich okolicznościach się poczęło. Mam cztery córki. Gdyby doszło do takiego strasznego wydarzenia [gwałtu], otoczyłbym miłością swoje dziecko i wnuka – mówił minister Radziwiłł podczas obrad Sejmowej komisji zdrowia.
czytaj także
Szefowi resortu zdrowia wtórował Krzysztof Ostrowski z PiS: – Byłem w aptece świadkiem, jak panie kupowały te tabletki garściami. To środek wczesnoporonny. Mamy demokrację, ale musi być ona rozsądnie stosowana. Musimy wiedzieć, czy jesteśmy za życiem, czy za śmiercią.
Forum europejskie
Projekt europejskiej inicjatywy ustawodawczej opiera się na sprzeczności pomiędzy europejską dyrektywą regulującą unijny rynek produktów leczniczych a pozostałymi prawami i wartościami wspólnoty, zakładającymi m.in. swobodny przepływ środków leczniczych.
Art. 4 ust. 4 dyrektywy 2001/83/WE brzmi: „Niniejsza dyrektywa nie wpływa na stosowanie ustawodawstwa krajowego zabraniającego lub ograniczającego sprzedaż bądź stosowanie produktów leczniczych jako środków antykoncepcyjnych lub poronnych. Państwa Członkowskie przedstawią Komisji dane przepisy ustawodawstwa krajowego”.
– Na mocy tej dyrektywy państwo może samo zmienić sposób sprzedaży jakiegoś środka leczniczego. Mimo że komisja europejska i europejska agencja leków wydała zalecenie po szeregu bardzo dokładnych i precyzyjnych badań naukowych, że ten środek leczniczy może być dostępny bez recepty – mówiła Krystyna Kacpura w Sterniczkach.
– [Ta dyrektywa] zagraża swobodnemu przepływowi towarów wewnątrz Unii. A wewnętrzny rynek to jedna z podstaw funkcjonowania Unii. To jest także dyskryminacja kobiet. Bo tenże artykuł specyfikuje środki, co do których decyzję ostateczną podejmuje państwo, członek UE. To znaczy mówi, że są to środki antykoncepcyjne. A wiadomo, że użytkownikami środków antykoncepcyjnych są kobiety – uważa szefowa Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Projekt wymaga zebrania miliona podpisów, musi być również zgłoszony przez siedem osób mieszkających w siedmiu różnych państwach członkowskich Unii Europejskiej. Wiodącym państwem będzie Polska, reprezentowana przez Barbarę Nowacką, szefową komitetu Ratujmy Kobiety. Wśród sygnatariuszy inicjatywy znajdą się również Niemcy, Francja, Holandia, Bułgaria, Rumunia oraz Węgry, które były pierwszym krajem UE, w którym wprowadzono receptę na ellaOne.